Dziesięć "Myśląc jakby to było mieć dziecko z Megan"

91 5 1
                                    

Perspektywa Megan

Twarz Nialla wyrażała mieszane uczucia, mogłam z niej wyczytać panikę i troskę, złość i zdziwienie, wszystko to i jeszcze więcej rzucało mi się w oczy. Pozostali chłopcy, podobnie jak Niall patrzyli na mnie z niedowierzaniem i posyłali po kolei to samo pytanie co Niall. Harry siedział tylko, nie przejmując się zupełnie tym co właśnie ma miejsce w jego kuchni. Szukałam w jego oczach jakiegokolwiek ratunku, chyba to zrozumiał, bo wstał i odchrząknął. Cztery głowy automatycznie skierowały się na Harry’ego. Chłopak stał, trzymając ręce w kieszeniach dresów, sądziłam, że dopiero układał w głowie co im powie.

-Tak więc zabrałem Megan wczoraj na wystawę młodych artystów z całego świata, chciałem jej jakoś zrekompensować nasz pierwszy dzień znajomość. Wystawa skończyła się naprawdę późno, a Megs usnęła mi w samochodzie i postanowiłem, przywieźć ją do siebie.- cóż chociaż powiedział prawdę, brzmiało to dość dziwacznie.

Chłopcy przytaknęli i wstali, żeby się ze mną przywitać. Zajęłam miejsce koło Nialla i nalałam herbaty do kubka, który rano sobie przywłaszczyłam. Liam zaczął dość poważną rozmowę o trasie, więc nie chcąc przeszkadzać poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Co jakiś czas słyszałam z kuchni śmiech przyjaciela i głupkowaty głos Louisa. Cóż jeśli ta rozmowa miała być poważna, to tylko tak się zapowiadało, bo kiedy wróciłam do kuchni naleśniki leżały na podłodze i szafkach, a sos klonowy, był nowym płynem do okien. Wygoniłam szanownych panów z pomieszczenia i sama zabrałam się za jego sprzątanie. Szybko ogarnęłam bałagan, który zrobili chłopaki i zawołałam Nialla.

-Słuchaj wiem jak to może wyglądać, ale było dokładnie tak jak Harry powiedział.- postanowiłam wytłumaczyć się blondynowi, chciałam żeby wiedział.

-Mała, przecież ja się nie gniewam. Nie chce po prostu, żebyś zrobiła coś czego byś żałowała, pamiętaj.- głos Nialla od zawsze mnie uspokajał i sprowadzał na ziemię, blondyn przybliżył się do mnie i złożyć ciepły pocałunek na moim czole, uśmiechnęłam się na ten drobny gest.

-Dziękuje, że zastępujesz mój rozum, kiedy wysiada. Ni, czy mógłbyś zawieźć mnie do mieszkania, za niecałe dwie godziny zaczynają mi się wykłady, a ja nie mam żadnych książek i jestem w ubraniach Gemmy.- poprosiłam chłopaka i nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo od razu przytaknął.

Udałam się na górę po moje rzeczy, pożegnałam się z chłopcami i podziękowałam Harry’emu za nocleg, mówiąc, że ubrania zwrócę jutro. Jechaliśmy z Niallem przez jedną z piękniejszych części Londynu, przyjaciel wytłumaczył mi, że Harry ma strasznego bzika na punkcie spokoju i tak dalej.  Kiedy dojechaliśmy do mojego mieszkania, powiedziałam mu, żeby poczekał na mnie kilka minut, a ja wskoczę tylko do domu po parę rzeczy. Tak jak zakładałam, tak zrobiłam. Przebrałam się w mgnieniu oka, zarzuciłam na siebie białą, koronkową sukienkę na długi rękaw, szare zakolanówki i czarne botki. Chociaż był początek lipca, na dworze panowały temperatury poniżej piętnastu stopni. Ostatnią rzeczą, którą musiałam zrobić było zawieszenie mojej idealnej sukienki, aby się nie pogniotła. Stwierdziłam, że jestem już gotowa, przekręciłam zamki w drzwiach i zbiegłam po klatce schodowej, pędząc w stronę samochodu blondyna. Uśmiechnął się na mój widok, a ja zajęłam swoje miejsce. Nasza rozmowa była tak naprawdę o niczym, Niall opowiadał mi o trasie i o tym co chłopcy planują po niej, musieli w tym roku podjąć dość trudną decyzję, a mianowicie czy zostają przy tym samym sztabie menadżerskim. Poprosiłam przyjaciela, żeby wysadził mnie przy kawiarni, ponieważ miałam jeszcze trochę czasu do wykładów, więc postanowiłam kupić przeprosi nową kawę dla Mike’a. Dzisiejsze wykłady miały raczej formę luźnej pracy, na pierwszych trzech godzinach w Sali bankietowej w szkole, odbył się pokaz kolekcji ubrań,  co interesowało mnie mniej, ponieważ byłam na kierunku typowo architektonicznym. Ogromne było moje zdziwienie, kiedy podczas jednego z pokazów zobaczyłam Eleanor jako modelkę, uśmiechnęła się ona do mnie i przesłała buziaka. Cher, która siedziała koło mnie, zaczęła mówić coś, że przecież to dziewczyna Louisa Tomlinsona. Cheryl chociaż miała osiemnaście lat, zachowywała się jak mała fanka, która zaraz miała wyzwać Eleanor z zazdrości, że jest z Louisem. Nigdzie nie mogłam dostrzec Mike’a, może się rozchorował, akurat kiedy o nim myślałam, pojawił się w sali. Miał na sobie jasne jeansy i białą koszulkę, na ramię zarzucony plecak, a na oczach okulary przeciwsłoneczne. Pomachałam mu optymistycznie, gdy tylko go zobaczyłam, a Eleanor, która chyba domyśliła się kim on jest wysłała mi znak w rodzaju „cholera on jest gorący”. Poklepałam miejsce koło siebie i podałam chłopakowi kawę. Siedzieliśmy jeszcze kilkadziesiąt minut, oglądając ubrania z kolekcji Topshopu. Zaraz po pokazie, miały odbyć się moje pierwsze zajęcia z literatury i sztuki, nie chciałam się na nie spóźnić, dlatego ubłagałam Cher, aby poszła ze mną dziesięć minut przed czasem do sali. Na początku wydała jakieś dźwięki niezadowolenia. Nasz wykładowca, okazał się być moim sąsiadem. Matthew Scott, był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną o blond włosach i szarych oczach, na oko miał około dwadzieścia osiem lat. Jego mowa ciała i barwa głosu, były tak zachęcające, że zasiedziałam się na lekcji. Już miałam wychodzić z Sali, po najlepszym jak do tej pory wykładzie, kiedy to pan Scott, zawołał mnie do siebie.

You are my oxygenWhere stories live. Discover now