Dwa "Co do kurwy nędzy robi Harry Styles w samochodzie"

138 5 0
                                    

Stukot deszczu o parapety nasilał się, a ja zaczęłam powoli budzić się z mojego snu. Nie wiem jakim sposobem znalazłam się w swoim łóżku, jednak byłam wdzięczna swojemu wybawcy, że nie pozostawił mnie na podłodze. Podniosłam się z łóżka, zakładając po drodze  kapcie. Byłam jeszcze zaspana ale zaczęłam kojarzyć fakty. Pamiętam, że zasnęłam z Horanem w salonie, ale chyba nie wypiłam na tyle duży wina, żeby nie pamiętać momentu, w którym sprzątaliśmy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał czwartą rano,  chyba nie opłacało mi się już iść spać ponieważ o siódmej musiałam być w szkole.  Poszłam więc w kierunku kuchni,  zobaczyć czy Niall nie zostawił żadnej wiadomości. Nie zdziwiłam się w ogóle, gdy zastałam na blacie białą kartkę z nabazgranym pismem blondyna.

„Słodko usnęłaś a ja nie miałem najmniejszej ochoty Cię budzić, więc mam nadzieję, że nie gniewasz się, że przeniosłem Cię do Twojego łóżka. Nie musisz mi dziękować, że posprzątałem Ci dom, pewnie i tak tego nie zauważyłaś. Miłego pierwszego dnia na uczelni. Odbiorę Cię po szkole. Niall”

Uśmiechnęłam się do kartki, chwyciłam wodę i udałam się w stronę swojej sypialni wybierając idealny strój na dzisiejszy dzień. Nie byłam na rozpoczęciu roku, ponieważ dopinałam ostatnich spraw związanych z moją przeprowadzką. Obawiam się, że wszyscy odnaleźli się już w swoim towarzystwie, powstały grupki osób, które od tygodnia spędzają ze sobą czas. Nigdy nie byłam osobą, która była nieśmiała i małomówna. Od kiedy pamiętam wszędzie było mnie pełno, byłam głośna i pełna optymizmu więc i tak musiało być tym razem. Wyciągnęłam z szafy szare eleganckie spodnie i białą luźna koszulę, przyjaciele, których miałam w Irlandii zawsze lubili mój styl, twierdzili, że mogłabym być projektantką. Postanowiłam, że włosy zwiążę w koński ogon. Krzątałam się po domu pakując najważniejsze rzeczy, które będą mi dzisiaj potrzebne. Kiedy doszłam do wniosku, że jestem gotowa ubrałam na nogi krótkie, białe trampki i zamykając dokładnie dom rzuciłam się w londyński wir. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i po dwudziestu minutach byłam już pod moją uczelnią, na jej widok minimalnie się uśmiechnęłam, ponieważ słyszałam wiele dobrych opinii na jej temat. Pierwsze co zrobiłam to udałam się do punktu informacyjnego aby pozyskac trochę informacji i mój plan zajęć na ten semestr. Okazało się, że zajęcia mam budynku A3 i kompletnie nie mogłam tam trafić. Jakiś chłopak chyba wyczuł, że jestem tu nowa bo podszedł do mnie i wskazał kierunek drogi.  Pierwsze miałam wzornictwo z czego najmniej się cieszyłam, ponieważ zawsze miałam z nim problem. Oprócz ASP, które będę studiować regularnie zapisałam się też na wykłady z literatury i sztuki. Weszłam do ogromnego oszklonego budynku i znalazłam tabliczkę ze swoim nazwiskiem. Byłam kilka minut przed zajęciami więc postanowiłam zagadać do dziewczyny, która siedziała po mojej prawej stronie. Jako jedyna ze wszystkich zebranych notowała coś w swoim kalendarzu.

-Cześć, nazywam Megan Nelson, pochodzę z Irlandii i wczoraj przeprowadziłam się do Londynu. Jestem bardzo zadowolona, że wybrałam ASP oprócz tego zapisałam się też na literaturę do pana Scotta. Nie wiem czy dobrze zrobiłam zapisując się na zajęcia dodatkowe, ale zobaczymy . A ty jesteś? –kompletnie zapomniałam, ze nie znam imienia mojej towarzyszki, która siedziała i z wielkim zdziwieniem patrzyła się na moje energiczne ruchy.

-Strasznie dużo mówisz Megan, mam na imię Cher i też zapisałam się na dodatkowe zajęcia z literatury-powiedziała bardzo spokojnie, jednak czułam, że jest równie szaloną osobą jak ja.

Nie zdążyłam nic powiedzieć bo do sali weszła niska kobieta o rudych włosach, była ubrana w czerwony żakiet i szpilki podobnego koloru. Przedstawiła się jako pani Hotzgald i omówiła nam plan pracy w tegorocznym półroczy. Jeszcze przez kilka minut rozmawiała z nami o wzornictwie.  Po tej lekcji podeszła do mnie Cher i powiedziała, że skoro jesteśmy razem na roku to możemy się zaprzyjaźnić. Byłam jak najbardziej za, ponieważ nikogo tu nie znałam a blondynka wydawała się  bardzo miła. Kolejne cztery lekcje upłynęły nam dość szybko. Od rana nie miałam żadnego telefonicznego kontaktu z Niallem, ale nie przejęłam się tym za bardzo bo wiedziałam, że ma napięty plan pracy. Razem z moją znajomą postanowiłyśmy, że zjemy jakiś lunch na mieście aby się lepiej poznać. Okazało się, że Cher od dziecka mieszka w Londynie, jej rodzice mają własną firmę dziennikarską. Mieszka sama w centrum Londynu, całkiem niedaleko mnie. Podczas naszej rozmowy poczułam wibrację telefonu na kolanach, przeprosiłam towarzyszkę i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

-Dzwonię do Ciebie szósty raz, według planu miałaś skończyć pół godziny temu i trochę się zmartwiłem-usłyszałam głos przyjaciela, chyba naprawdę się martwił bo kiedy tylko podniosłam słuchawkę odetchnął z ulgą.

-Wiem przepraszam, zapomniałam włączyć dźwięki po wykładach i..-zaczęłam, ale jego melodyjny głos postanowił mi przerwać.

-W porządku Megs, mi się nie tłumacz. Wiem, że miałem po Ciebie przyjechać ale musiałam nagrać solówki z gitarą. Jednak chyba zaraz będziesz winna porcję wyjaśnień Harry’emu, który czeka na Ciebie w samochodzie.-co do kurwy nędzy robi Harry Styles w samochodzie.

-Megan, wiem że to ja miałem po Ciebie przyjechać jednak Harry wisiał mi przysługę, w  ogóle się nim nie przejmuj i nie stresuj, on na pewno Cię pokocha. Przed Twoją szkołą stoi czarny Range Rover, proszę Cię idź tam szybko. Kocham Cię mała.-nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo chłopak zaraz po swoich słowach się rozłączył.

Przeprosiłam Cher mówiąc, że dzwonił mój kuzyn. Nie lubię kłamać ludzi, z reguły jestem bardzo szczerą osobą jednak co miałam powiedzieć dziewczynie, którą znam dzień? „Muszę lecieć bo gwiazdor światowego formatu czeka na mnie w swoim samochodzie?” Proszę was, kupilibyście to?

Złapałam swoją torbę, dałam koleżance przelotnego buziaka i w ciągu kilku minut znalazłam się przy czarnym samochodzie. Otworzyłam lekko drzwi, a w brzuchu aż mnie ściskało bo widziałam przed sobą Harry’ego we własnej osobie. Nie dane mi było nic powiedzieć, bo od momentu kiedy wsiadłam widziałam, że chłopak chce coś powiedzieć.

-Posłuchaj, nie lubię dwóch typów ludzi. Osób, które się spóźniają i która za dużo sobie wyobrażają, a ty jeśli liczyłaś, że będę tu na Ciebie czekał aż skończysz sobie smacznie swój posiłek to byłaś w błędzie, a teraz zapnij pasy i nie narzekaj bo pojedziesz ze mną w kilka miejsc, które już dawno bym „zaliczył” gdybym nie musiał czekać na nadąsaną przyjaciółkę Nialla.

-Wcale nie chciałam żeby niemiły gwiazdor po mnie przyjeżdżał i wcale nie prosiłam o to Nialla i daruj sobie złośliwe uwagi bo to, że jesteś starszy i sławny nie czyni cię wcale lepszy. Jesteś palantem-kiedy wypowiedziałam ostatnie słowa, wyszłam z samochodu, trzaskając  drzwiami najmocniej jak potrafiłam. Dupek.

You are my oxygenWhere stories live. Discover now