Sześć "Nikt nie byłby dla Ciebie tak dobry jak ja"

124 6 0
                                    

Kiedy kierowałam się w stronę łazienki, mogłam poczuć, że w pomieszczeniu, które właśnie opuściłam atmosfera jest napięta, a każdy z moich przyjaciół momentalnie wytrzeźwiał.

-Harry, nie sądzę, że jest to dobry pomysł.- zaczęła Perrie.

-Niestety ją popieram stary, nie chciałeś, żeby Megan tu przyjeżdżała, a teraz nagle chcesz ją zawieźć do domu?- włączył się jej narzeczony. Cóż widzę, że zabawa dopiero się rozkręca.

-Ludzie, to że ona wysiadła z mojego samochodu i przyszła tu na pieszo to nie moja wina..-cholera oni o tym nie wiedzieli i może lepiej, żeby się nie dowiedzieli.

-Harry, zabierasz ją do swojego samochodu..to może być niebezpieczne-zaczął Louis, opiekuńczym, dostojnym głosem.

-Właśnie do samochodu nie do dżungli.- naprawdę moim zamiarem odkąd ja dzisiaj zobaczyłem było przewiezienie jej tyłka moim samochodem.

-Obawiam się, że Twój samochód jest
bardziej niebezpieczny niż dżungla, tam przynajmniej jak chciałby zjeść was jakiś zwierz Megan użyłaby swojego wdzięku i zjadłby tylko Ciebie.- na słowa Louisa przewróciłem oczami, nie było mi dane nic powiedzieć, ponieważ Megan weszła do pokoju.

-Uhm, jestem gotowa Harry.- powiedziała cicho i zaczęła się z każdym żegnać. Rzuciłem jej krótkie poczekam w samochodzie i opuściłem dom Tomlinsona.

Stałam tam patrząc na troskliwe wzroki moich znajomych, utwierdzając ich w wierzę, że cała i zdrowa dotrę do domu. Harry nie był złym chłopakiem, może po prostu teraz trochę pogubionym, nie wiem czemu ale chciałam się dowiedzieć co jest powodem jego zmartwień. Z czasem kiedy opuściłam dom Louisa w moją twarz uderzyło chłodne powietrze, wyjęłam szalik ze swojej torebki i obwiązałam wokół szyi udając się w kierunku samochodu Harry'ego. Nie chciałam pierwsza zaczynać z nim rozmowy, był dla mnie niemiły i nie powinnam była godzić się na jego nagłą prośbę, jednak naprawdę ten chłopak był dla mnie zagadką, a ja lubię zagadki. Nie wiedziałam jak się zachować więc znalazłam jakiś ciekawy punkt za oknem i starałam się z całej siły udać zainteresowaną, przez pewną ilość czasu szło mi to naprawdę nieźle, jednak kiedy usłyszałam moją ulubioną piosenkę Eda Sheerana moje usta zaczęły bezdźwięcznie naśladować wokalistę, Harry musiał to zauważyć, ponieważ zdecydowanie zwiększył głośność w radiu.

-Znasz tą piosenkę?- zastanawiałam się kto zadał to pytanie i walnęłam sobie mentalnego liścia, zdając sobie sprawę z tego, że to ja.

-Taa,znam- odpowiedział z grzecznośći.

-Mógłbyś ją zaśpiewać, proszę?- nie wiem dlaczego o to proszę, znaczy od zawsze chciałam usłyszeć połączenie głosu Harry'ego i Ed'a.

I tak oto mój towarzysz zaczął śpiewać razem z wokalistą, aż do końca piosenki. Brzmiał idealnie ale jedynie co mogłam z siebie wydusić to coś w stylu „masz naprawdę dobry głos". Kiedy wjechaliśmy do centrum przypomniało mi się, że miałam zrobić zakupy bo moja lodówka świeci pustkami. Niegrzecznie było mi prosić aby ze mną pojechał więc poprosiłam go, żeby wysadził mnie koło delikatesów. Kategorycznie mi odmówił, dodając, że chciałby jeszcze pożyć a wszyscy poinstruowali go dokładnie gdzie mieszkam. Nie pozostało mi nic innego jak poprosić Stylesa, żeby udał się ze mną na zakupy. Nie przejawiał radości z tego powodu, jednak nie wyczułam w nim też żadnej niechęci więc mogłam wypuścić powietrze, które gromadziłam w płucach odkąd opuściłam dom Louisa. Latałam po sklepie jak szalona, wrzucając do koszyka najróżniejsze produkty, wiedziałam, że nie wszystkie mi się przydadzą, ale zawsze lubiłam mieć pełną lodówkę. Harry chodził tylko z koszykiem bacznie przyglądając się moim ruchom. Kiedy stwierdziłam, że wszystko wzięłam mogłam śmiało iść do kasy. Poprosiłam Harry'ego żeby zaczekał gdzieś z boku w razie gdyby ktoś go rozpoznał. Wiem, że było już ciemno, ale nie potrzebowałam zamieszania wokół własnej osoby. Kasę obsługiwał młody chłopak, na plakietce miał napisane Andy, uśmiechnęłam się do niego ciepło i już chciałam płacić za zakupy, kiedy ten nie chciał oddać mi moich zakupów.

-Oddam Ci to, pod jednym warunkiem, zdradzisz mi swoje imię?- spytał dość cicho, ponieważ myślał, że ktoś nas usłyszy.

-Megan, dla znajomych Megs, a ty jesteś Andy?- dlaczego niby miałam nie podać mu mojego imienia, wydawał się być miłym, porządnym dwudziestoparolatkiem.

-Czy mogłabyś dać mi swój nu..-zaczął ale nagle za mną, bez żadnego kamuflażu, w pełnej postaci pojawił się Harry, Harry kurwa Styles członek najpopularniejszego zespołu na świecie. Chłopak objął mnie ręką w pasie i niby szepcząc, choć na tyle głośno, żeby chłopak usłyszał powiedział „Kochanie długo jeszcze?" . Zdezorientowany kasjer podał zakupy mojemu towarzyszowi, natomiast ja odbierając od niego resztę wysłałam mu przepraszające spojrzenie i objęta ramieniem Harry'ego ruszyłam w stronę wozu. To nie tak, że nie podobała mi się sytuacja w sklepie, ale nie wiedziałam jakim prawem Harry zrobił to co zrobił. Odkąd wyszliśmy ze sklepu nie odezwał się nawet słowem, włożył moje zakupy do bagażnika, a na tylne siedzenia rzucił swoją czapkę i okulary. Ja też się nie odzywałam, grzecznie zajęłam swoje miejsce i czekałam jak ten wybuchnie, jednak nic takiego nie miało miejsca. Dojechaliśmy pod mój blok, odpięłam pas i już miałam otwierać drzwi kiedy Harry się odezwał.

-Nie potrzebujesz pomocy, z tymi zakupami? Zrobiłaś ich naprawdę dużo, spokojnie wystarczyłoby żeby wykarmić mała, afrykańską wioskę.-miał rację, miałam jakieś sześć ciężkich toreb z zakupami, ale powiedziałam, że dam sobie radę.

Tak więc moje danie rady skończyło się na tym, że wyciągnęłam torby z bagażnika i gdy Harry miał odjeżdżać, znowu musiałam prosić go o pomoc. Zaparkował swój samochód i chwycił pozostałe cztery torby idąc za mną do mojego mieszkania. Z trudem otworzyłam drzwi, byłam zła na Nialla bo zostawił na nich kilka śladów, kiedy wczoraj tutaj przyszedł. Zapaliłam światło w przedpokoju i zapraszającym gestem skierowałam Harry'ego do kuchni. Postawiliśmy wszystkie torby na blacie i już miałam odprowadzać bruneta do wyjścia, gdy ten zaczął rozpakowywać moje torby. Nie odezwałam się do niego, po prostu zaczęłam robić to samo co on, kiedy już skończyliśmy zaproponowałam mu coś do picia, przystał na wino. Nie uważałam żeby był to dobry pomysł, ponieważ jest samochodem, ale powiedział że wróci pieszo. Kiedy chłopak rozglądał się po moim mieszkaniu postanowiłam napisać sms do Nialla, że wszystko ze mną okej, zrobiłam po drodze zakupy i zaraz idę spać. Wystraszyłam się kiedy Harry wszedł do kuchni trzymając w ręku rozciągnięta bluzkę z napisem „Harry Styles to najseksowniejszy członek One Direction".

-Kochanie, to bardzo miłe ale czy pokazywałaś to Niallowi? Myślisz, że byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy?- zaczął drwiąco Styles.

Próbowałam wyrwać mu tą koszulkę jednak bezskutecznie, bo między nami było jakieś dwadzieścia centymetrów różnicy.

-Czy mogłabyś ją dla mnie założyć, proszę?- zapytał błagalnie.

-Nie Harry, nie mogłabym- byłam cała czerwona ze wstydu, jeśli znalazł tą koszulkę to znalazł też na pewno wszystkie plakaty przedstawiające jego osobę.

-Cóż ja musiałem dla Ciebie śpiewać, no chyba, że chcesz żeby Niall zobaczył tą koszulkę i..-zaczął, ale wyrwałam mu t-shirt z rąk i udałam się w stronę łazienki.

Kiedy wyszłam chłopak siedział na blacie w kuchni, trzymając w ręku książkę z przepisami kulinarnymi. Chciałam przejść koło niego obojętnie, ale on złapał mnie między swojego nogi i obrócił tak, że to ja teraz siedziałam na blacie kuchennym. Przybliżył swoje miękkie, różowe usta do mojej małżowiny, muskając je lekko, wiedział jak to na mnie zadziała.

-Nigdy, przenigdy nie flirtuj z kasjerem o dziesiątej, mógł być zwykłym zboczeńcem lub po prostu gejem. I jeszcze jedno, ta koszulka wygląda na Tobie tak seksownie, że mam ochotę oglądać Cię w niej cały wieczór. I pamiętaj, że żaden pierdolony kasjer nie byłby tak dobry jak ja, nikt nie byłby dla Ciebie tak dobry jak ja.- musnął moje ucho, dmuchnął w miejsce które przed chwilą lekko przygryzł i wyszedł z mieszkania rzucając, że z samego rana wpadnie po swój samochód. Nie wiem co się właśnie stało, ale fakt, że pozwalam zbliżyć się temu chłopakowi do mnie, na tak niebezpiecznie bliską odległość mnie przeraża. Ostatnia rzeczą, ktorą teraz chciałam był sen, siedząc w kuchni próbowałam odtworzyć każdą scenę, która się przed chwilą wydarzyła, ale żadne stwierdzenie nie opisywało tego tak dobrze jak to, że Harry jest cholernie zagubiony, a ja chciałabym pomóc mu się odnaleźć.

You are my oxygenWhere stories live. Discover now