8. Rozdział

166 28 2
                                    

Jeżeli dacie radę dobić do 10 gwiazdek dziś, to wieczorem dodam nowy rozdział :)

W poniedziałek zwlekałam z dojściem do 'Velvet Socks' i obie z Ellen szłyśmy do szkoły na piechotę.
Pytała mnie o swojego tatę. Pierwszy raz. Ciekawi mnie skąd wzięło się u niej to pytanie.
Powiedziałam jej, że później wrócimy do tego tematu, bo akurat Niall jechał i trąbił na nas przyjaźnie.
Co właściwie miałabym jej powiedzieć?
"Eleanor, skarbie, Harry Styles jest Twoim tatą, ale mu o tym nie mów bo on jeszcze nie wie" wystarczy, że to brzmi patologicznie. Nie muszę robić tego jeszcze bardziej nienormalnego. Do czasu w którym Styles odstawiał balety i chodził na smyczach w Londynie (i wszędzie indziej na świecie) było całkiem bezpiecznie. Niestety teraz, gdy wrócił - jeden Bóg raczy wiedzieć co go gryzło w tyłek - musiałam trzymać rękę na pulsie. Postanowiłam nie wychodzić z domu bardziej niż to konieczne.
Obrałam kurs: praca - dom - szkoła  - praca - dom. Plan był definitywnie genialny, jednak nie wzięłam pod uwagę faktu, iż Darcy i Ellen chodziły razem do klasy. Dlatego na początku nie zauważyłam, że Styles siedział w swoim aucie na parkingu podstawówki.
Mała blondynka złapała moją Eleanor za rękę ciągnąc ją w stronę wejścia.
Eleanor szybko i niedokładnie zasalutowała w moją stronę i dorównała kroku Darcy.
Usłyszałam dźwięk dzwonka na lekcję i ostatni trzask drzwiami wejściowymi. Obróciłam się i ruszyłam w stronę firmy.
- Podwieść Cię?
Krew mi zamarzła, a serce przestało pracować.
Harry Styles. 
Siedział w tym swoim starym samochodziku jak jakiś pieprzony model. Brązowe loki delikatnie zaczesane do tyłu wyglądające na specialnie pozostawione w nieładzie, czarne, drogie, firmowe okulary i czerwona koszula w kratę.
- Cześć, Chelsea - uśmiechnął się i jego zniewalające, aczkolwiek znienawidzone przeze mnie dołeczki w policzkach się uwydatniły.
Po chwili uwielbienia wróciła ogólna i daleko idąca niechęć.
- Hej - gdybym użyła zwrotu "dzień dobry" tak jak na początku zamierzałam dałabym mu do zrozumienia, że mimo iż go spotkałam ten dzień nadal jest dobry, a przecież wcale już nie był.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Do pracy - mruknęłam.
- Chodź, pojedziesz ze mną! - powiedział próbując złapać mnie za rękę wychylając się z siedzenia kierowcy.
- Nie dzięki - warknęłam i ruszyłam w swoją stronę.
- Myślisz, że nie zauważę, że mnie unikasz?
- Harry, bardzo mi przykro, jeżeli odniosłeś takie wrażenie, ale ja wcale Cię nie unikam, przepraszam, że jestem zapracowana, ale potrzebuję utrzymać siebie i córkę. Cześć - szczeknęłam i wsiadłam do autobusu, który akurat zatrzymał się na przystanku. Chwała Bogu, bo zupełnie nie wiem jak mogłaby się zakończyć ta nasza konfrontacja. Stanęłam przy oknie i widziałam jak wkurzony Styles odjeżdża z miejsca w którym go pozostawiłam. Nie obyło się od komentarzy starszych pań, które potem zmieniły swój temat o czymkolwiek wcześniej rozmawiały, na powrót Styles'a do miasta.
Z całej ich rozmowy nie wynikało, czy cieszyły się, że Harry tu jest, czy też nie, ale dowiedziałam się od nich, że Darcy nie jest córką Harrego, a jego zmarłej siostry.
Nie wiedziałam, że Gemma zmarła, a raczej zginęła w wypadku pół roku temu. Nikt mnie o tym nie poinformował, ale Ellen i mnie długo w tamtym czasie w Anglii nie było, a moi rodzice unikali jak ognia plotek, a tym bardziej potwierdzonych faktów na temat kogokolwiek z rodziny Stylesów.

Rita napadła mnie zanim jeszcze zdążyłam wejść do firmy.
- Mamy problem! - krzyknęła - Ogromny problem!
- Co się stało? - zapytałam.
- Straciłyśmy modelkę! - zawołała i przez przypadek nadepnęła mi na nogę.
- Auć! Rita! - zaśmiałam się.
- Przepraszam, ale to tragedia, przecież... Co my teraz zrobimy?
- Poszukamy nowej? Gdzie idziesz?
- Idę do lekarza, zajmiesz się tym? Poszukasz modelki? Ashton może Ci pomóc, rozmawiałam z nim.
- Ashton? - zawołałam z uśmiechem. Rita wzruszyła ramionami, puściła mi oko i pobiegła do swojego samochodu.
- Dzień dobry, Chelsea - przywitała mnie Vix.
- Wiesz może gdzie znajdę Ashton'a? - zapytałam przeglądając się wymownie w jednym z luster w holu 'Velvet Socks'. Gdybym miała jakiekolwiek nawet najmniejsze zdanie co do wystroju wnętrza w firmie nie wyglądało by ono nawet w połowie tak jak wygląda, ale, że zostałam postawiona przed faktem dokonanym, a ze względu na moją ciążę, córkę i nieprawidłowo przyznaną fuchę w firmie wolałam się w tamtym czasie trzymać jak najbardziej na uboczu.
- Ashton jest w swoim gabinecie.
Ruszyłam pewnym krokiem po schodach do gabinetu Irwin'a.
Zapukałam i gdy otrzymałam pozwolenie, weszłam do środka.
Przy biurku nad laptopem siedział mężczyzna w okularach i z kilkudniowym zarostem.
- Cześć Chelsea! - podniósł się z krzesła i udał, że wygładza swoją czarną koszulę.
Jak o wiele bardziej ucieszyło mnie jego "cześć" niż "cześć" ze strony Styles'a. Te same słowa, dwaj różni ludzie, dwa różne odczucia.
- Rita powiedziała mi, że rozmawiała z Tobą na temat 'castingu' na twarz nowej kolekcji 'Velvet Socks'.
- Owszem - mruknął Ashton i podszedł do szuflady stojącej przy oknie. - Zrobiłem tu listę dziewczyn, które już dla was pracowały - podał mi ręcznie zapisaną kartkę papieru - Jest tego dość dużo - uśmiechnął się - ale dzwoniłem do jakiejś agencji, właściwie nie do jakiejś, a do tej co zwykle i podobno kogoś już szukają.
- Dziękuję bardzo. Sama bym sobie nie poradziła, jesteś nie zastąpiony - powiedziałam. Ashton spuścił głowę z uśmiechem. - Idę do siebie, gdybyś czegoś potrzebował, albo gdyby się odezwali to wiesz, gdzie mnie szukać.
- Chelsea? - Ashton przetarł oczy zdejmując okulary, zatrzymałam się i patrzyłam przez chwilę jak zastanawia się co powiedzieć. Włożył ręce do kieszeni, a ja myślałam, że umrę na miejscu. Czemu on musiał być taki przystojny?
- Pomyślałem sobie może, że chciałabyś pójść gdzieś ze mną w sobotę?
- Ja z Tobą? - powtórzyłam niezbyt pewna tego co usłyszałam. W sobotę Vix niby mówiła mi, że podobam się Ashton'owi, ale nie wzięłam tego ani trochę na poważnie.
- Możemy wziąć też Eleanor, dla mnie nie ma problemu.
Tym zdaniem miał moje "tak" w garści.
- Jasne, że z Tobą pójdę, a co do Ellen to się jeszcze zobaczy - puściłam oko do chłopaka i poszłam do siebie.

Jeżeli dacie radę dobić do 10 gwiazdek dziś, to wieczorem dodam nowy rozdział :)

Yo, yo, yo!!

Ostatni rozdział pojawił się równo dziesięć dni temu!!

Myslicie, że Ashton i Chelsea to cos poważnego, czy tak tylko...?

Jeżeli dacie radę dobić do 10 gwiazdek dziś, to wieczorem dodam nowy rozdział :)

Nie wiem czy wiecie (ci, którzy czytają Carmen pewnie wiedzą), że postanowiłam napisać coś nowego o The Vamps, głównie o James'ie nosi to tytuł 'Destroy him' i opowiada o zemście. Poniżej podałam link, aczkolwiek nie wiem czy się wam otworzy ponieważ właściwie nie zostało jeszcze opublikowane nic poza okładką i opisem, ale pracuję nad tym. Obiecuję, że do wtorku coś się pojawi :)

http://www.wattpad.com/27752013-destroy-him

ps. ogląda ktoś 'red band society'?

Stories of What We DidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz