━━━ Rozdział 13 ━

611 39 15
                                    


[imię] stukała cicho długopisem o kartkę, przyglądając się grającym mecze siatkarzom. Wodziła wzrokiem po zapisanej przez nią notacce, czasem zerkała na boki, rozproszona nagłą myślą, której treść uciekała w chwili, gdy miała ją pochwycić. Ranek w Shinzen był względnie ciepły, przyjemny, pogodny. Delikatny wiatr, teraz tańczący pośród drzew i krzewów leciutko targał kosmykami dziewczyny z racji, iż siedziała przy samiusieńkim wejściu. Wpadające przez okna wiązki światła oświetlały błyszczący żywym blaskiem parkiet. Wszystko tam pachniało duchotą ze względu na narastający tłok, ale mimo to i tak miało swój urok.

Ale teraz nie lato zaprzątało jej myśli. Tylko on. Odkąd skomplementował ją w gabinecie pielęgniarki, niechętnie przebywał w towarzystwie [nazwisko]. Mogłaby nawet rzec, że Tetsurō specjalnie unika niepotrzebnego z nim kontaktu. A przecież doskonale czuła jego spojrzenie na swoich plecach, gdy siedziała z Akinorim na stołówce lub gdy rozdawała bidony z wodą podczas przerw.

Jak zmienić jego nastawienie? Zagadać. Ale póki co on sam czmychał jej sprzed nosa i tyle się widzieli w czasie wolnym.

Wzrok nastolatki powędrował prosto na wiwatujących graczy, którzy najprawdopodobniej zdobyli punkt, a skóra ukryta pod spodniami zaczęła ją parzyć. Palcami drugiej dłoni powoli przejechała po materiale, aby zneutralizować krzywdę, jaką wyrządziła sobie niecałe trzy lata temu.

Odkryła to wczoraj podczas wieczornej kąpieli. Jej noga była cała opuchnięta i sina. Nie przyszło to samo z siebie - od samego początku gry z chłopakami było coś nie tak. Ale jak to możliwe? Przecież nie miała żadnych objawów, przecież...

Przeraziła się, kiedy fakty zaczęły do niej docierać.

Jeden skok.

Niewłaściwe wylądowanie.

Przeszywający na wskroś ból.

To wszystko wystarczyło, aby dolegliwości towarzyszące [imię] podczas nie do końca wyleczonej kontuzji powróciły.

Dlatego starała się jak najczęściej zasłaniać opuchliznę. Legginsy sportowe, jeansy. Byleby coś z długimi nogawkami, sięgającymi chociażby do kostek. To nie tak, że się wstydziła. Naprawdę wolała chodzić w krótkich spodenkach niż z niezakrytym korektorem pryszczem na policzku. Ta noga przypominała jej, co się stało, co zrobiła.

Nie chciała żeby się o nią martwili, a tłum gapiów przewiercał ją spojrzeniem i szeptał między sobą.

⏤ Przepraszam, Panie Nekomada, ale muszę na chwilę wyjść i się przewietrzyć ⏤ rzekła wstając. Drżącymi dłońmi złapała się o oparcie krzesełka, aby nie upaść.

⏤ Dobrze i tak nie przegapisz zbyt wiele, [nazwisko] ⏤ san.

Skóra wokół jego oczu zmarszczyła się jeszcze bardziej.

⏤ Poza tym ci chłopcy najprawdopodobniej przetrwają kilka minut bez ciebie, więc nie martw się o pośpiech ⏤ dodał na co skinęła głową.

Droga do wyjścia z budynku zajęła jej niewiele, bo tylko paręnaście sekund, lecz dla [imię] trwała conajmniej z godzinę. Każdy krok sprawiał dziewczynie ból.

Ale nie wiedziała jednak, że nie umknęło to sprytnemu oku Kuroo Tetsurō.

Ułamek sekundy — tyle wystarczyło aby zaskoczona odskoczyła do tyłu po zobaczeniu kolejnej lecącej obok jej głowy piłki. Słysząc zbliżające się kroki, ujrzała kapitana Nekomy biegnącego do dziewczyny z tym cholernym uśmieszkiem na twarzy.

⏤ Przepraszam za to, ale przypadkowo wyślizgnęła mi się ręka ⏤ poklepał ją po głowie. ⏤ Czy wszystko w porządku? Boli cię gdziekolwiek?

Zamarła w szoku. Co teraz? Nie była na to przygotowana. W ogóle nie była przygotowana na podejmowanie jakichkolwiek decyzji! Nie chciała pogłębiać się w utworzonym przez nią wirze kłamstw. Może i stworzyła z chłopakiem głębszą relację, ale nigdy nawet nie przeszłoby jej przez głowę, że faktycznie byłaby w stanie go okłamać. Nawet jeśli chciałaby mu odpowiedzieć, nie potrafiła wymyślić słów, które teraz normalnie przeszłyby jej przez gardło. To nie był zwykły zbieg okoliczności, że tak po prostu "wycelował" w nią piłką. Kuroo Tetsurō musiał zauważyć coś niepokojącego. Osłupiała błagała, by czas się zatrzymał; by nie musiała zabierać głosu.

I chociaż wydawało się, że wszystko jest w porządku, [imię] czuła spięcie, które nie opuściło chłopaka od samego początku. Ale dlaczego? Normalnie w jej obecności ciskał by słabymi tekstami jak grzmoty, a teraz? Był wyraźnie zaniepokojony i rumienił się soczyście gdy patrzył dziewczynie w oczy. I dlaczego tak nagle zdecydował się pogadać, skoro wcześniej potrafił ją tylko unikać? Coś tu śmierdziało i to wcale nie przepocone skarpetki blokującego po treningu (pozdrawiam hizumi :>).

A ona nie potrafiła wytłumaczyć tego dziwnego uczucia, które zbierało się w niej, ilekroć o nim pomyślała. Ile to już? Parę tygodni? Jak nic. Odkąd przytulił i wyznał o radości z jej poznania, w głowie [imię] pojawiał się coraz częściej, niż sobie tego życzyła. Ciekawe, jak długo przekreślała w głowie fakt własnego zauroczenia? Ciekawe czy Tetsu zauważył, że zaczęła na niego patrzeć inaczej, niż zawsze patrzyła podczas tych kilku miesięcy w drużynie? Ciekawe w ogóle czemu zaczęła się nim interesować? Może czekało ją to samo; może darzy ją tym samym uczuciem. Nie ważne jak absurdalne to było, [imię] [nazwisko] zawsze rozpatrywała takie scenariusze w głowie.

Ku własnemu rozgoryczeniu [imię] pokręciła głową, a wargi zacisnęła w wąską linijkę. Sięgnęła w górę, by przesunąć jego rękę, ale przytrzymał nadgarstek trzecioklasistki nieco dłużej niż było to konieczne.

⏤ Ta piłka nawet mnie nie uderzyła, Tetsu, ale doceniam troskę ⏤ skłamała.

⏤ Na pewno wszystko w porządku, [imię]? Strasznie pobladłaś. Poza tym widziałem jak kulejesz idąc. Może usiądziesz na spokojnie, nawet mogę ci przynieść wodę do picia, tylko-

⏤ Prosze cię, muszę się przewietrzyć. To wszystko.

Wyrzuciła z siebie słowa jak karabin pociski, jakby miały podziałać na nią uspokajająco. Dłoń, ktorą wcześniej trzymał Tetsurō wyrwała z uścisku i zwinęła w piąstkę. W jej wnętrzu kłębiło się coraz więcej pokładów złości, zaniepokojenia i smutku. Była w potrzasku. Nie potrafiła dalej stać tak przy siatkarzu i kłamać mu prosto w oczy.

Cofnęła się od niego o krok. I następny. Oddalała się, zwrócona do niego plecami, a każdy kolejny krok przebijał serce Kuroo niczym nóż.

"Przecież ona ma rację" krzyknął na siebie w myślach, chcąc uspokoić rozdygotane serce i spięte ciało. Nie rozumiał, dlaczego słowa [imię], które były rzekomo prawdą, tak mocno na niego podziałały. Wierzył, że nic jej się nie stało. To dlaczego były one takie... przykre?



(a/n) pewnie wielu z was zaskoczyło opublikowanie nowego rozdziału. uwierzcie mi, mnie samą też. historię z reader i kuroo uwarzałam za zamkniętą. ale dziś coś mnie przeklnęło, nie wiem czy to moje własne lenistwo, bo od początku kwarantanny potrafiłam tylko wyciskać z siebie wszystkie soki trawienne, leżąc na dupie i nic nie robiąc. a tu proszę taka niespodzianka. tez się z tego cieszę ;D

chodz z drugiej strony chciałabym was wszystkich bardzo przeprosić, no bo hello laska nie wstawiała rozdziałów przez pół roku i pewnie byliście tym bardzo rozczarowani. moja wena i chęć do kotów łączą ludzi wyleciała najprawdopodobniej na marsa a może i jeszcze dalej. pragnę też wspomnieć, że nawet mój styl pisania diametralnie się zmienił.
rozdział trzynasty (obecny) napisałam w trzecioosobowej narracji, bo nie ukrywając nie mogłam w ogóle zabrać się do tej drugoosobowej jak niegdyś. dlatego taka a nie inna zmiana nastąpiła. może kiedyś to poprawię jak będzie mi się chciało.

jutro wleci epilog. ostatecznie. niestety rok temu miałam mega pomysły co do tej książki, których teraz nie pamiętam prawie wcale
:((. zrozumcie, że nie było mi tak łatwo wrócić po takim odstępstwie czasu, ale mimo wszystko mam nadzieję, że mi to wybaczycie <3

ściskam was mocno!

ikanaide

KOTY ŁĄCZĄ LUDZI; kuroo tetsurō ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳ「 ✔ 」 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz