Rozdział 31

1.9K 36 2
                                    

David
Wyszedłem do baru i rozejrzałem się, Natalii nigdzie nie było. Pewnie czeka przy wyjściu. Przechodząc przez salę, poczułem że jestem solidnie zmęczony. Nie chciałem jednak wracać do domu. Wiedziałem gdzie najchętniej bym się znalazł. Udałem się w stronę baru, gdzie Scarlett obsługiwała klientów.
- Odwiozę Natalii i zaraz będę - krzyknąłem.
Skineła głowę i smutno się uśmiechnęła. Wyszedłem z baru, sylwetka Natalii mignęła mi przy małym ogrodzie.
- Tu jestem. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza - usłyszałem gdy rozglądałem się.
Odwróciłem się, Natalii siedziała na murku przy wejściu do ogródka.
- Wiedzę, że też jesteś wykończona.
- Tak.
- To zamykamy stąd - powiedziałem, chwytając ją od ramię.
- Gdzie cię zawieźć! Do domu.
Dziewczyna chwilę się zastanowiła.
- Wysadź mnie w centrum. Po drodze muszę coś załatwić - powiedziała.
- Nie, zawiozę cię do domu, w twoim stanie nie powinnaś nigdzie nie chodzić sama.
Skineła głowę i smutno się uśmiechnęła.
- Rano przyjadę po Ciebie. Czy o ósmej nie będzie za wcześnie?
- Nie, skądże. O ósmej będzie wspaniale.
Zatrzymałem się pod piękną starą kamienicą przy spokojnej ulicy. Dom wydawał się pogrążony w ciemności. Weszła do środka, nie oglądając się za siebie. Poczekałem kilka minut i odjechałem.
Miałem wrócić do baru, ale miałem złe przeczucie. Pojechałem prosto do Alexis, droga zajęła mi kilka minut. Szybko wyskoczyłem z auta. Przebiegłem przez wielki hol wejściowy. Przyhamowałem by otworzyć wielkie szklane drzwi, nie zwracając uwagi na portiera. Wszedłem do windy i w mgnieniu oka byłem pod apartamentami Clarka. Zapukałem do mieszkania i dodatkowo nacisnąłem przycisk dzwonka.
- Alexis, otwórz to ja! - krzyknąłem po chwili i walnąłem w drzwi jeszcze raz.
Po długim oczekiwaniu usłyszałem że ktoś majstruje przy zamku. Otworzyła jakaś młoda kobieta. Wszedłem do środka i zamarłem. Alexis siedziała na podłodze próbując zatankować krwotok z nosa.

Scarlett
Kilkanaście minut po wyjściu Davida, pożyczyłam samochód od Dylana i pojechałam rozprawić się z Alexis i jej zboczony mężulkiem. Zapierdalałam ile fabryka dała, w tym czymś co nie przypomina bezpieczny samochód. Zaparkowałam przecznice dalej od apartamentu tej wywłoki. Szybko przebiegłam dzielącą mnie odległość. Weszłam do holu, podeszłam do recepcjonisty, uśmiechnęłam się zalotnie. Młody facet za ladą bacznie mi się przyglądał.
- Część! - powiedziałam.
- Witam - odpowiedział, jakby był znudzony.
- Możesz mi pomóc - spojrzałam na plakietkę z jego imieniem.
- Jasne.
- Na którym piętrze mieszka Alexis?
- zapytałam.
- Nie mogę udzielać takich informacji
- odpowiedział.
Wyciągnęłam z kieszeni spodni portfel. Wyjęłam banknot studolarowy i podałam mu go. Przez chwilę patrzył na pieniądze, potem na mnie.
- Bierz - powiedziałam, szorstko
Po chwili pogrzebał w szufladzie, wyjął z niej notes i długopis. Rozejrzał się po holu, po czym wyrwał kartkę z notesu, nabazgrał coś na niej i podał mi ją przez ladę. Spojrzałam na nią i szczerze się uśmiechnęłam. Podeszłam do windy i nacisnęłam srebrny przycisk. Gdy w końcu zjechała w dół, otworzyły się drzwi i wbiegłam do środka. Nacisnęłam złoty guzik i winda ruszyła ekspresem na ostatnie piętro. Wyszłam do ogromnego holu, rozglądając się na boki. Na końcu korytarza znajdowały się ogromne drzwi. Ostrożnie szłam, zaciskając pięść w prawej ręce. Podeszłam do drzwi i walnęłam je z całej siły. Oparłam się o futrynę, mocniej zaciskając pięść. Alexis otworzyła, walnęłam ją pięścią prosto w twarz. Usłyszałam chrupnięcie kości. Krew mała się jej po twarzy. Clark wyszedł z pokoju i ruszył prosto na mnie. Odepchnęłam Alexis i wkroczyła mu naprzeciw. Chwyciłam jego rękę i brutalnie ją wykręciłam. Obdarzyłam zdumionego Clarka okrutnym uśmiechem i boleśnie kopnęłam go w jaja. Kiedy zgiął się wpół, przywaliłam mu łokciem prosto w twarz.
- To jak? Zatańczymy sukinsynu? - zapytałam wykręcając mu drugą rękę.
Odrzucił głowę, krew zalewała mu dolną połowę twarzy i przód koszuli. Zwinęłam dłoń w pięść i uderzyłam go w nos, który poddał się sile ciosu. Z nozdrzy trysnęły strugi świeżej krwi. Odkręciłam Clarka dookoła, tak że zamieniliśmy się miejscami i teraz on stał tyłem do wejścia. Młoda dziewczyna wyszła z sypialni i spojrzałam na mnie.
- Spierdalaj stąd - krzyknęła.
Podeszła do drzwi, kiedy ktoś zaczął w nie walić. Położyłam mu dłoń na gardle i lekko ścisnęłam, napawałam się widokiem jego rozszerzonych strachem oczu.
- Zdaje się że zrobiłeś coś bardzo złego? - spytałam, przesuwając dłoń na jego krocze.
- Pierdol się Natalii - warknął.
Cmoknęłam z niesmakiem kręcą głową.
- Nie jestem Natalii.
- Pierdol się dziwko? - powtórzył z uporem.
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami.
Rękę powedrowała z powrotem do jego gardła.
- Scarlett, co ty robisz? - zapytał David.
- Dobrze się bawię - powiedziałam, delikatnie przejeżdżając paznokciami po szyi, lekko raniąc skórę.
Dwie krople krwi spłynęły mi po ręce. Clark spróbował się na mnie rzucić i nadział się brzuchem na moje kolano Z jego ust wydobył się zduszone stęknięcie. Chwyciłam go za koszulę i z całej siły pchnęłam go na Davida.
- Jest twój. Zaczekam na zewnątrz - powiedziałam, robiąc kilka kroków w stronę drzwi.
Przed wyjściem odwróciłam się, a Dav znokautował go jednym ciosem.

BLISKO KRAWĘDZI Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz