Jimmy
Nie wiem co mnie podkusiło żeby nawiać z Jemenu. Jeśli mnie złapią będę miał przejebana. Podniosłem plecak z podłogi i wrzuciłem do niego kilka ubrań i jakieś drobiazgi. Rozejrzałem się po pokoju chłopaki spali, zabrałem plecak i po cichu wyszedłem. Przechodząc przez hol spotkałem Adama, który wracał z obchodu bazy.
- Co kombinujesz? - Zapytała wprost.
- Nic! Idę się przewietrzyć. - Skłamałem.
Po jego minie wiedziałem że nie da się oszukać.
- Pójdę z tobą. - powiedział, nie przedstawiać mnie obserwować.
Przeszliśmy przez dziedziniec, kierując się w stronę samochodów. Wrzuciłem plecak do tyłu i zatrzasnąłem drzwi.
- Chcesz uciec? - zapytał.
- Tak! - odpowiedziałem, chcą wracać do koszar.
- Spierdalam stąd razem z tobą - oznajmił.
Dwa dni później
Kilka kilometrów przed nami zbierają się ciemne chmury, ledwo się wychylają znad wzgórz. W oddali słychać grzmoty. Nic mnie one właściwie nie obchodzą. Mam tylko nadzieję że nie spowolni naszej ucieczki i nie będziemy musieli spędzić przez nią choćby sekundę dłużej w kryjówce w pociągu.
- Burza idzie prosto na nas - mówi Adam, by wypełnić ciszę.
Przyciska oko do pęknięcia w ścianie i wpatruje się w horyzont. Podążam za jego wzrokiem i też wpatruje się w szparę między deskami. Nie spałem od czterdziestu ośmiu godzin i to na pewno po mnie widać.. Nie mam czasu na burze, ani pogaduszki. Marzę o spokoju, o kilku godzinach odpoczynku. Na szczęście nie mam tu wiele do roboty poza leżeniem właśnie. Jestem za wysoki na takie małe pomieszczenie, Adam zresztą też. Leżymy więc pokraczenie rozłożenii w naszej słabo oświetlone kryjówce. Wkrótce zapadnie zmrok i jedną towarzyszką będzie noc.
Nie powinienem narzekać na taki środek transportu. Zachciało mi się zdezerterować. Miałem dosyć wojny i armii. W drodze do Arabii Saudyjskiej spędziliśmy połowę czasu w ciężarówce z owocami. Utknęliśmy w gigantycznym korku i większość towaru zdążyła zgnić. A to dopiero drugi dzień po naszej ucieczce. Co będzie dalej zobaczymy?
- Dojeżdżamy do Nadżran - oznajmił Adam.
Zerkam ukradkiem na Adama, który bacznie obserwuje okolice. - Musimy znaleźć nocleg jak będziemy na miejscu - powiedział.
- Wiem, potrzebujemy odpoczynku - przyłożyłem głowę do ściany wagonu.
Dwadzieścia minut później dojechaliśmy na stację. Szybko zabraliśmy plecaki i wyskoczylìśmy z pociągu. Byłem gotów przysiąc, że kiedy przebiegłem peron, kamera zakręciła łuk śledząc moje kroki. Przeszliśmy przez drogę i ruszyliśmy pierwszą boczną uliczką. Rozglądałem się z ciekawością.
- Spójrz - powiedział Adam.
Zerknąłem dyskretnie w jego kierunku, patrzył prosto na hostel. - Chodźmy - mówiłem, mijając go.
Zdecydowanym ruchem zarzucił sobie plecak na ramię i szedł prosto za mną ciemną uliczką miasta. Spojrzałem na szyld który ledwie wisi przed wejściem. Mimo upływu lat nazwa nadal była czytelna "Hostel Anabell"
- Pewnie od dawna nikt tu nie nocował? - zażartowałem.
- Nie mogę uwierzyć że jeszcze nie zawalił
- według wszelkich teorii fizyki powinna.
Był zbudowany z czarnej cegły, miał wiele ciemnych okien, kilka metrów przed wejściem znajdowała się otwarta żelazna brama. Wąska, a jednocześnie zajmująca całą przestrzeń. Ledwo bym się w niej zmieścił. Wychodząc do hostelu zauważyłem mały komputer, stara maszynę do pisania.
- Witam, są wolne pokoje - spytałem ponurego mężczyznę, który siedział za ladą.
Rozejrzałem się po recepcji, grube drewniane meble, potężny ceglany kominek i mnóstwo starych kufli.
- Anabell! - krzyknął.
Młoda dziewczyna wyszła z zaplecza i spojrzała na nas.
- Wypierdalać z mojego hostelu - krzyknęła, patrząc na nasze mundury.
- Złotko, chcemy tylko przenocować jedną noc
- mówił Adam, patrząc jej w oczy.
- Nie spałem od kilku dni, więc zmiłuj się i pozwól nam odpocząć - położyłem dwieście dolarów na ladę.
Stary recepcjonista spojrzał na nas podejrzliwie.
- Jedna noc i zdejmijcie te mundury. Nie chcę mieć przez was kłopotów - mówiła, sięgając po klucze.
Wyszła zza lady i poszła w stronę schodów. Pokój znajdował się na pierwszym piętrze po prawej stronie. Otworzyła drzwi i przez chwilę nam się przyglądała. Zrobiła krok w tył i gestem zaprosiła nas do środka.
- Przyjemnej nocy - powiedziałem, czekając aż Adam przestanie się na nią gapić.
Nie odpowiedziała tylko odwróciła się odeszła kręcą seksownym tyłeczkiem.
Weszliśmy do obskurnego pokoju z zaciągniętymi roletami. W pokoju stały dwa łóżka przydzielone nocną szafką. Były żelazne ich pręty rzucały cień na niebieską tapetę.
- Zerżnął bym ją - mówił Adam, zamykając drzwi.
Spojrzałem na niego i się zaśmiałem.
- Jej tyłek jest idealny dla mojego fiuta - gadał, jak napalony nastolatek.
Miałem ochotę wziąć kąpiel, zmyć z siebie stęchły zapach munduru, ale zmęczenie wzięło górę, po prostu zdjąłem brudne ubranie. Spojrzałem na Adama, który rozebrał się i nagi poszedł do łazienki. Otworzył drzwi i zamarł, Anabell stała przede mną naga i się uśmiechała.
- Co się tak gapisz? - zapytała.
Jej ciało było niemal idealne, jej cudowne ciało było ukazane w całej swojej wspaniałości, podobnie jak i jej doskonale piękna twarz. Udało mi się uchwycić w jej spojrzeniu głębię tajemnic jej duszy. Widać było wszystko Jej szalony nieokiełznany temperament i ostrą jak brzytwa inteligencję, oraz jej delikatność wrażliwość. Adam wodziłem wzrokiem po jej włosach, nagich ramionach, drobnych piersiach, smukłej talii jędrnych pośladkach, zgrabnych udach. Zawładnęło nim pożądanie.
- Nie wiesz skarbie co cię czeka - mówiły.
Zrobił krok w jej stronę Anabell, ale ona zaczęła się cofać, a jej głos przeszedł w szept.
- Niech się pan nie zbliża?
Zrobił kolejny krok w jej stronę i rozłożyłem jej szerzej nogi. W łazience zapadła kompletna cisza. Ujął twarz Anabell w dłonie, zajrzał jej głęboko w oczy i powiedział spokojny głosem.
- Zabiorę ci całą kontrolę. Zerżnę cię jak tylko zapragnę.
Zaczął całować i pieścić jej szyję i piersi, jego usta zaczęły wędrować po jej ciele, zatrzymując się na brzuchu. Wiedziałem że pragnęła tego, pieścił jej ciało. Delikatnie pieściła mu włosy i kark. Kiedy swoimi ustami schodził niżej, ona wbiła mi paznokcie w plecy.
- Bardzo pana pragnę - szepnęła.
Wróciłem twarzą do jej twarzy.
- Uklęknij przed łóżkiem, i czekaj tam na mnie. Jeżeli zobaczę że zaczęłaś się pieścić, będziesz miała przejebane - odwrócił się i wszedłem pod prysznic.
Stała oparta o umywalkę i obserwując każdy jego ruch.
- Idź do pokoju - powiedział, zamykając drzwi od kabiny.
Nie ruszyła się z miejsca, odwróciłem się tyłem i zacząłem się myć, kiedy skończył ona nadal na niego patrzyła. Wyszedł spod prysznica i gestem rozkazałem jej podejść.
- Musiałaś się sprzeciwić - powiedział, patrząc na nią wściekłym wzrokiem.
Nic nie odpowiedziała. Pchnąłem ją w stronę pokoju.
- Będę cię pieprzyć, tak długo aż zabraknie mi sił - mówił, idąc za nią.
Usiadł na brzegu łóżka. Uklękła przed nim.
- Liz go! Ssij go! Tylko powoli i mocno, tak lubię
- zajęczałem kiedy włożyła go do ust.
CZYTASZ
BLISKO KRAWĘDZI
RomanceDruga część cyklu Blisko Scarlett Morris została wychowana w złotej klatce i miała wszystko. Miało wszystko pieniądze i urodę. Jest wredna, arogancka, chamska, niemiła, wulgarna, bezczelna, agresywna i pyskata. Kiedyś taka nie była. Była nieśmiała...