Rozdział 2

226 24 1
                                    

Wolniej, proszę panów, wolniej. Nie biegiem! - nawoływał nauczyciel z wyraźnym szkockim akcentem.

Czterdziestu uczniów młodszej klasy zbiegało ze schodów w bursie, podczas gdy piętnastka starszych usiłowała utorować sobie między nimi drogę na piętro.

- Tak, tak, panie McAllister - powiedział któryś z pierwszoroczniaków. - Przepraszam, proszę pana.

McAllister z dezaprobatą kiwał głową, patrząc, jak chłopcy wybiegają z budynku i pędzą przez campus.

W wyłożonej dębową boazerią Sali Reprezentacyjnej siedmiu uczniów czekało na wezwanie dyrektora Nolana. Co pewien czas kilka par oczu niespokojnie kierowało się ku schodom po przeciwnej stronie, które prowadziły do wychodzących na pierwsze piętro drzwi. Niebawem pojawiło się w nich pięciu chłopców. Ciężkim krokiem zaczęli schodzić na dół. Za nimi, na szczycie schodów stanął stary, siwiejący dr Hager.

- Overstreet, Perry, Dalton, Anderson, Cameron! - krzyknął.

Kiedy szli gęsiego na górę, pozostała na dole dwójka śledziła z przejęciem ich odejście.

- Hej, Meeks, jak nazywa się ten nowy? - zapytał jeden z nich.

- Todd Anderson - odparł szeptem Steven Meeks.

Ta wymiana zdań nie uszła uwadze starego Hagera.

- Panowie Meeks i Pitts! Nagana! - krzyknął z groźbą w głosie.

Chłopcy spojrzeli w inną stronę. Rozżalony Pitts uniósł oczy ku niebu.

- Pitts! Dla ciebie dodatkowa nagana! - Dr Hager był już wprawdzie stary, ale wzrok miał sokoli.

Wezwani chłopcy podążyli za Hagerem, który żwawym krokiem zmierzał prosto do gabinetu Gale'a Nolana. Po drodze musieli przejść przez sekretariat szkoły, który prowadziła żona dyrektora, pani Joan Nolan.

Chwilę później stali przed rzędem ustawionych naprzeciwko dyrektora krzeseł. Nolan siedział przy swoim biurku. Obok niego, na podłodze wylegiwał się wielki dog.

- Witam panów w nowym roku szkolnym. Panie Dalton, jak się miewa ojciec?

- Dobrze, proszę pana - odparł Charlie.

- Doskonale, proszę przekazać mu moje pozdrowienia. Czy pańska rodzina przeprowadziła się już do tego nowego domu, Overstreet?

- Tak, proszę pana. Jakiś miesiąc temu.

- Wyśmienicie - Nolan uśmiechnął się zagadkowo. - Słyszałem, że to piękny dom.

Poklepał psa po głowie i podał mu krakersa. Dog schrupał ciastko z apetytem. Chłopcy czekali, niepewni i zakłopotani.

- Ale do rzeczy - podjął Nolan. - Anderson, jesteś tu nowy, niech więc będzie mi wolno wyjaśnić ci, że w Akademii Weltona każdemu z uczniów wyznaczam zajęcia pozalekcyjne, biorąc przy tym pod uwagę talent, kwalifikacje oraz dotychczasowe zainteresowania. Zajęcia te są traktowane w równie poważny sposób, co zwykły rozkład lekcji, prawda, chłopcy?

- Tak, proszę pana! - odkrzyknęli pozostali zgodnym chórem.

- Za nieobecność na tych zajęciach udzielane są nagany. A więc tak... Najpierw Dalton: gazetka szkolna, przysposobienie wojskowe, piłka nożna, wiosłowanie. Knox Overstreet: Stowarzyszenie Kandydatów Akademii Weltona, gazetka szkolna, piłka nożna, Klub Synów Absolwentów. Neil Perry: Stowarzyszenie Kandydatów Akademii Weltona, kółko chemiczne, kółko matematyczne, Księga Pamiątkowa Akademii, piłka nożna. Richard Cameron: Stowarzyszenie Kandydatów Akademii Weltona, Klub Dyskusyjny, wiosłowanie, przysposobienie wojskowe, kółko medyczne, Rada Honorowa.

Stowarzyszenie umarłych poetówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz