8. To chyba nie pizza.

19 4 2
                                    

-Bracia Brown będą razem. -To było oczywiste.

-Panna Rodriguez z...

-Callum'em proszę Pani. -Myślałam, że zaraz zwieje panią Roberts swoimi rzęsami, tak nimi trzepotała.

-No niech ci będzie.

Znudzona czekałam aż wyczyta moje nazwisko. Szczerze, było mi obojętne z kim będę robiła projekt z chemii, byle ta osoba bardziej kumała ten przedmiot ode mnie.

-Panna Davis będzie z moim ulubieńcem. -Tu uśmiechnęła się w naprawdę parszywy sposób do kogoś za mną.

Powoli się odwróciłam i... no nie. To był jakiś żart. Jęknęłam uderzając głową o swoją ławkę. Ze wszystkich ludzi z tej sali musiałam być akurat z Connorem nie umiejącym nic O'Ryan? Mało tego, mimo iż spędzaliśmy ze sobą sporo czasu, chłopak wydawał się za mną nie przepadać. Momentami nawet miałam podejrzenia, że ktoś mu płacił za podnoszenie mi ciśnienia.

-To co partnereczko? Kiedy wpadasz?

Już wiedziałam, że to będzie ciężka współpraca.


- - - - - - - - - -


Następnego dnia, we wtorek stałam przed już znaną mi posesją chłopaka i myślałam, czy jednak nie zwiewać. Dzisiaj w szkole chłopak stwierdził, że wspólny projekt to idealna okazja do zintegrowania się ze sobą. Aż prychnęłam jak sobie o tym przypomniałam.

Już ci wierzę chłopcze.

Avie aż się szkoda zrobiło, że nie chodzi z nami na chemię tylko na rozszerzoną.

No nic. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Po chwili otworzył mi zielonowłosy. Tak jak ja zdążył się przebrać w coś wygodniejszego.

-Wchodź a nie będziesz się na mnie patrzeć. -Chyba się zapatrzyłam. No ale trzeba przyznać, że Connor jak na... bycie sobą jest niczego sobie.

Chłopak poprowadził mnie do salonu, gdzie już były przygotowane jakieś przekąski, podręcznik, oraz laptop. Przynajmniej tyle dobrego zrobił. Szczerze myślałam, że będzie miał na wszystko wywalone.

-Nie tego się spodziewałaś co? -Dumny z siebie założył ręce na piersi, prostując plecy.

-Szczerze? Byłbyś ostatnią osobą, którą podejrzewałabym o zaangażowanie o cokolwiek. -Usiadłam na kanapie biorąc książkę na kolana.

-To na jaki temat mamy projekt?

Spojrzałam na niego jak na idiotę. Którym zresztą był.

-Ty tak serio? Gdzie był twój mały móżdżek, kiedy Roberts przydzielała nam tematy?

-Daleko od tamtej sali i tamtych tępych ludzi. A teraz powiesz mi jaką mamy pracę? Tylko błagam nie jakieś chore dwutlenki i inne gówna.

-Na szczęście dla mnie chyba wiedziała, że praca z tobą to katorga, więc dała nam po prostu zanieczyszczenia. -Zaśmiałam się.

Bez większego przedłużania wzięliśmy się do roboty. Ja wyszukiwałam wszystkich potrzebnych informacji, Connor natomiast zapisywał wszystko co mu powiedziałam.

W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Pizza pewnie przyjechała. -Brązowooki wstał otrzepując spodnie z kurzu, którego wcale tam nie było.

Usłyszałam jak otwiera drzwi chwilę z kimś rozmawiając.

To chyba nie pizza.

Po chwili drzwi zamknęły się, ale zamiast samego Connora usłyszałam dodatkowy głos. Mój towarzysz wraz z nieznajomym (byłam pewna, że to mężczyzna) zbliżali się do salonu. Po chwili w salonie stanął Connor wraz z...

Travisem?

Tak się nazywał? Chyba tak.

-Makayla to mój kuzyn, Travis. -Wspomniany chłopak pomachał mi na przywitanie uśmiechając się.

-No cześć. Ja cie chyba widziałem w salonie Daniela, racja?

No dalej Makayla, odezwij się. Nie rób z siebie jeszcze większej idiotki niż jesteś na co dzień.

-Tak to ja. -Zaśmiałam się trochę wymuszenie.

-Znacie się? -Connor był zaskoczony.

-Tylko z widzenia. -Powiedzieliśmy jednocześnie. Okej, teraz zaśmiałam się szczerze.

-Spoko? To może ja wam nie będę przeszkadzał i sobie pójdę. -Już się odwracał, żeby zrobić dramatyczne wyjście, ale Travis złapał go za łokieć przytrzymując go w miejscu.

-Spokojnie atencyjny dzieciaku.

-Odezwał się dorosły. Masz dwadzieścia lat idioto nie trzydzieści. -Uderzył kuzyna w tym głowy.

Szczerze mówiąc oglądanie ich było bardzo ciekawym zjawiskiem. I naprawdę, tak dłużej patrząc na starszego z chłopaków mój mały zachwyt przechodził. Oczywiście nadal był przystojny, ale raczej rumienić się nie będę.

-Mógłbyś teraz mi powiedzieć po co przyjechałeś?

-Właściwie to chciałem odwiedzić mojego ulubionego i jedynego kuzyna ale skoro jesteś zajęty to ja... -Już miał kończyć ale mu przerwałam wstając.

-Nie! Właściwie to ja będę się już zbierać. Miło było cię poznać Travis.  -Connor chciał się odezwać ale jemu też nie dałam się odezwać. -Dokończymy następnym razem. Do następnego.

-Odprowadzę cie. -Zielonowłosy zrobił tak jak powiedział i zaraz byliśmy przy drzwiach.

-Głupio wyszło. -Zaśmiał się nerwowo przeczesując włosy.

-Daj spokój. Tak jak mówiłam, dokończymy kiedy indziej. -Kiedy założyłam buty i założyłam kurtkę pożegnałam się z chłopakiem wychodząc na zewnątrz.


- - - - - - - - - -


Byłam chora. Pierwszy raz w życiu próbowałam wystalkować chłopaka, którego pierwszy raz w życiu na oczy widziałam, ale to było silniejsze ode mnie.

Kiedy wróciłam do domu i zjadłam kolację stwierdziłam, że poprzeglądam sobie social media (jak zawsze zresztą). Lecz nagle jakiś cichy głosik w głowie mi powiedział "Znajdź Travisa". Ja... zazwyczaj słucham tych głosików. No więc teraz siedziałam i szukałam mojego celu.

Travis O'Ryan. Stwierdziłam że spróbuję tak. W końcu jest kuzynem Connora. Może mieli to samo nazwisko. No niestety nie. Pokazało mi się pełno Travisów O'Ryan'ów ale nie tych co szukam. Inna strategia. Weszłam na profil mojego przyjaciela (miałam nadzieje, że po dzisiejszym dniu nim był) i zaczęłam przeglądać osoby, które obserwuje na instagramie. Tu też nic. Żeby własnego kuzyna nie obserwował?

Okej, czuje się jak wariatka.

Olśnienie! Weszłam na konto PUNCTUM atramento i profil Daniela Trembleya, czyli właściciela studia. Miał parę zdjęć i nawet z Travisem na którym go oznaczył! Jestem jak prześladowca. Travis Gelbero. Ciekawe nazwisko. Przejrzałam jego profil. Nie posiadał za dużo zdjęć. Głównie z Pedrom, Danielem i Theo. Wydawali się dobrymi przyjaciółmi. Gdy była już północ stwierdziłam, że już wyłączę i się położę. Wychodząc z jego profilu o mało go nie zaobserwowałam. Zawał.

Włożyłam do telefonu słuchawki, zakładając je na uszy i włączając moją playlistę "do spania". Zasnęłam z nadzieją na dobry dzień.







Fake StepsWhere stories live. Discover now