Tamtego dnia podczas pracy myślałam tylko o tym co stało się z Waldusiem. Właściwie można powiedzieć, że po części go uratował, sam mówił, że w poprzedniej pracy długo nie przeżyje. Rzecz jasna przenoszenie z komand się zdarzało, ale nie wiedziałam, że ktokolwiek może zrobić to na prośbę innego więźnia. Mijały tygodnie kiedy byłam w tym miejscu, nie liczyłam już nawet dni tak dokładnie jak na początku. Nadszedł dla mnie okres, którym nie wiadomo właściwie czy można jeszcze liczyć na ratunek, codzienność pozostała niezmieniona, identyczna.
Zaczynałam przyzwyczajać się do tego w jakiej byłam sytuacji. Powoli warunki nie robiły już na nikim wrażenia, z niewzruszeniem patrzyłam na nowo przybyłych ludzi, którzy nie mogą znieść miejsca swojego pobytu. Willi częściej znikał wraz z większymi transportami, a kiedy już się pojawiał wydawał się dużo bardziej zadumany, zupełnie jakby myślami był gdzie indziej. Jak obiecał podrzucił mi jednego popołudnia garść cukierków podczas pracy kiedy nikt nie patrzył. Schowałam je głęboko w kieszeni pasiaka i jadłam po jednym bardzo długo, ssałam je aż nie zaczynałam rozcinać sobie podniebienia.Bałam się, że jeśli go przeniosą to stracę posadę, albo nawet ją zatrzymując trafię na kogoś dużo bardziej okrutnego. Pomimo sytuacji w jakiej się znaleźliśmy Willi był nadzwyczaj spokojnym i dobrym esesmanem jeśli tak można w ogóle go nazwać. W końcu nie zrobił mi krzywdy, do niczego nie zmusił, wręcz odwrotnie.
Dlatego czym mniej go widziałam tym bardziej bałam się o swoją przyszłość.
Obóz coraz bardziej się zagęszczał. W czerwcu osób było wyraźnie więcej, nie zdziwiło mnie to rzecz jasna. Jednak mimo wszystko zaczęłam zwracać uwagę na to, że transportów jest o wiele więcej, natomiast ilość żywności systematycznie kurczyła się. Zupełnie jakby wraz z większą ilością ludzi wcale nie sprowadzali prowiantu, a jedynie bardziej rozdzielali tą ilość jaka była.Była też kolejna rzecz, ludzie których kojarzyłam znikali. I nie chodziło o to, e umierali przy pracy, to oczywiście się zdarzało, ale wtedy dowiadywałam się o tym będąc już w baraku, wiele kobiet zdawało relacje, każdy starał się zapamiętać kto odszedł, kto przybył, a oni po prostu znikali. Wychodzili grupami jak co rano i nigdy nie wracali. Słyszeliśmy o słynnym "do gazu", nigdy do końca nie dowiedzieliśmy się jednak co tam tak naprawdę się działo.
Zostałam więc przegłosowana w kwestii wydobycia informacji od esesmanów. Nie było to proste i każdy zdawał sobie z tego sprawę, mieliśmy być zwierzętami, a z bydłem nie rozmawia się na polu. Odważyłam się zapytać o to w niedzielę, podczas dnia wolnego. Nie rozmawiałam wtedy jeszcze z Willim na tyle by przewidzieć czy odwróci się przeciwko mnie, ale ciekawość i strach o własne życie były silniejsze. Zobaczyłam go wtedy za którymś barakiem, rzadko kiedy spotykałam go w ogóle w tej części obozu, nie wchodził do żeńskiej części, w ogóle raczej nie pojawiał się w Birkenau. Ale jednak wtedy tam był, jakby na zawołanie pospieszym krokiem wracał z tyłów obozu, wyglądał jakby był czymś zestresowany, spięty. Na czole pojawiła się mu charakterystyczna zmarszczka, a mimo kamiennego wyrazu twarzy oczy wyrażały strach. Wyszłam nieśmiało by obmyć ręce w kałuży przy wejściu, miało to wyglądać naturalnie, ale od razu mnie zauważył i jakby wiedział, że czegoś od niego chcę. Natychmiast zwolnił kroku, rozejrzał się po okolicy i udał, że przygląda się wszystkim jakby był na patrolu.Gdy dotarł do mnie zatrzymał się, przyjrzał temu co robię i ruchem nogi obsypał moje mokre ręce piaskiem i kurzem. Patrzyłam jak stają się jeszcze bardziej brudne niż przed myciem. Zaśmiał się, choć czułam w tym przymus i wyjął z kieszonki munduru chusteczkę. Schylił się by otrzeć nią czarne oficerki i ukradkiem spojrzał mi w oczy.
- Co ty tu robisz? Nie kręć się dzisiaj po okolicy, siedź u siebie ile możesz.
Szeptał cicho i z pośpiechem, ale nie było przecież blisko nikogo kto mógłby w tej sytuacji zauważyć choć cień nieprawidłowości.
CZYTASZ
Perle
Historical Fiction"Ty przeżyjesz Meine Perle." Miłość jest bardzo ciężka. Wojna sprawia, że jest jeszcze cięższa. Ale to dopiero w obozie zagłady można zrozumieć co to prawdziwe poświęcenie i strach. Wanda Niedeńska dostaje się do Auschwitz przypadkiem. Nie zawiniła...