Nie chciałam wstawać z tamtego łóżka. Gdy przybyłam do Auschwitz i pierwszy raz usłyszałam o tym co mogą ze mną zrobić, zapowiedziął czego były te moje włosy momentalnie znienawidziłam każdy zakamarek tego miejsca. Podobnie było z tym właśnie małym pokojem na tyłach obozu. Gdy zobaczyłam to łóżko po raz pierwszy chciałam je spalić, znaleźć się jak najdalej od niego. Wiedziałam, że to na nim przeżyję gehennę. Lecz teraz kiedy beztrosko na nim leżałam i czerpałam z tej wygody każdą sekundę byłam wdzięczna Bogu, że jednak nie uległo spaleniu. Wszystko okazało się inne, lepsze.
Dlatego pozwoliłam sobie na jedynie leżenie i czerpanie z tego jak najwięcej przyjemności. A fakt, że korzystał też z tego on wcale mi wtedy nie przeszkadzał, a na pewno nie tak bardzo jak kiedyś. Dzięki niemu żyłam, musiałam dać coś w zamian. Poczułam jak materac bardziej ugina się od jego strony i poczułam ciepły oddech na policzku. Bałam się otworzyć oczy, ale ciekawość wygrała. Spojrzałam na niego niepewnie, ale on tylko uśmiechnął się w charakterystyczny sposób patrząc na mnie z wielkim podziwem. Nie uśmiechał się często, to na pewno. Miałam też wrażenie, że każdy jego uśmiech w stronę kolegów był nieco wymuszony, może sztuczny. Na pewno różnił się od tego teraz.
Być może dlatego, że nie był nachalny, a delikatny i subtelny jednocześnie będąc na swój sposób bardzo ładnym. Byłam w takiej euforii, że absolutnie nie myślałam, że to co mam w głowie może być niewłaściwe.- Masz piękne oczy Meine Perle.
Zarumieniłam się. Jak ktoś w jakikolwiek sposób mógł myśleć, że jestem piękna? Teraz, gdy nie miałam szansy porządnie się umyć, gdy nie mogłam nawet rozczesać włosów, wygłodzona i zapracowana przypominałam karalucha. A jednak on widział coś więcej. Byłam w tamtej chwili ma granicy szaleństwa.
- Twoja matka byłaby tobą teraz bardzo zawiedziona.
- Wiem- przyznał otwarcie.- Ale nie uważam, że zawsze powinienem się jej słuchać.
- Ja nie mogę Willi- pokręciłam przecząco głową nawet jeśli wcale nie miałam ochoty tego tracić.
- Jak to nie? Jesteś tu, leżysz ze mną, na Boga w końcu się zgodziłaś.
- Oboje wiemy jak to się skończy.
W tamtej chwili nie do końca wiedziałam też co mówię. Przytłaczały mnie emocje, a zdrowy rozsądek wyparował. Bo jak w ogóle mogłam myśleć o nim w kolorowych barwach?
- Nein Meine Perle, ja cię uratuję.
- Nie możesz uratować mnie przed wszystkim.
- Ja zrobię...
Wtedy usłyszałam kroki, a chwilę później rozległo się pukanie do drzwi.
Momentalnie oboje podnieśliśmy się i ze strachem spojrzeliśmy sobie w oczy. Co robić, co robić... Przez moment myślałam nawet czy nie schować się w łazience, ale wtedy znalezienie mnie tam byłoby zbyt oczywistym dowodem. Na szczęście nie musiałam myśleć sama, Willi momentalnie sięgnął do mojego pasiaka i zaczął rozpinać guziki koszuli. Wpadłam w panikę co chce zrobić, w takich chwilach człowiek nie myśli rozsądnie. Czy w końcu to się stanie? Moja krzywda?Ale gdy tylko zauważył mój strach ujął moją dłoń i mocno ją ściskając wypowiedział dwa słowa.
- Vertrau mir, zaufaj mi.
I to wystarczyło bym pozwoliła mu kontynuować. Nie żebym miała wybór, nigdy tak naprawdę go nie miałam, jednak Willi był tu jedyną osobą, która mi go dawała. I to właśnie sprawiało, że był tak wyjątkowy.
Rozpiął tylko część tak by nie odsłonić za dużo, nadal nie chciał bym bardzo źle się poczuła.
CZYTASZ
Perle
Historical Fiction"Ty przeżyjesz Meine Perle." Miłość jest bardzo ciężka. Wojna sprawia, że jest jeszcze cięższa. Ale to dopiero w obozie zagłady można zrozumieć co to prawdziwe poświęcenie i strach. Wanda Niedeńska dostaje się do Auschwitz przypadkiem. Nie zawiniła...