Doktor William Harris pozwolił Belli zobaczyć się z tatą podkreślając jednak , że pacjent musi teraz dużo odpoczywać i dał dziewczynie tylko piętnaście minut . Bella weszła do sali , w której leżał tylko Danny . Usiadła przy łóżku biorąc ojca za prawą dłoń . Mężczyzna spał kamiennym snem , a córka nie zamierzała go budzić . Delikatnie odgarnęła mu grzywkę z czoła i ucałowała w skroń ze łzami w oczach . - Tatusiu - wyszeptała Bella dławiąc się łzami . - Musisz być silny , słyszysz ? Nie możesz się poddać . Zostanę w Londynie tak długo jak będzie trzeba . Nie opuszczę cię , tatusiu . Będę przy tobie ... - Bella przyłożyła dłoń ojca do swojego delikatnego policzka , a łzy popłynęły ciurkiem po jej twarzy . - Kocham cię , tato . Mimo zakazu doktora Williama Bella spędziła przy łóżku ojca kilka dobrych godzin . Opuściła salę tylko raz kiedy zmuszona była skorzystać z toalety a wracając kupiła sobie gorącą czekoladę z automatu . Cały czas mówiła do taty kiedy się przebudził by nie tracić z nim kontaktu . Sparaliżowany mężczyzna ledwo się uśmiechał i widać było , że każdy wysiłek sprawia mu dotkliwy ból . Był już późny wieczór kiedy do sali wszedł doktor William i popatrzył z troską na Bellę , która zasnęła z głową opartą na pościeli . Dawno nie był świadkiem tak pięknej miłości córki do ojca . Doktor postanowił nie budzić Belli mimo , że regulamin szpitala mówił jasno , że odwiedzającym nie wolno spać w sali pacjenta . Dla Belli lekarz zrobił jednak wyjątek mimo , że narażał się na gniew ordynatora . Bella odwiedzała tatę prawie codziennie . Co tydzień przynosiła mu czystą piżamę i ręczniki , świeże owoce i soki tylko z przetartych warzyw i owoców . Podczas pory obiadowej i kolacji siedziała przy nim i karmiła go dopóki nie nauczył się posługiwać lewą ręką . Niestety na to potrzebował mnóstwo czasu a córka nigdy go nie ponaglała . W wolnej chwili czytała mu książki , które przynosiła ze sobą do szpitala , opowiadała o dzieciach sąsiadki , którymi opiekowała się wieczorami w weekendy , o wolontariacie w schronisku dla zwierząt gdzie wyprowadzała na spacery niechciane i porzucone psy dając im w ten sposób odrobinę świata , który widziały w zupełnie innych barwach i to przeważnie w tych złych . Bella widziała w oczach taty jak bardzo jest z niej dumny ale dostrzegała również ból , że przez paraliż tata nie może porozmawiać z nią tak dawniej . Wymienianie karteczek z wiadomościami było dobrym treningiem dla sparaliżowanej prawej dłoni ale nie oddawało magii tamtej chwili kiedy wieczorami Danny siedział z córką przed telewizorem i oglądali wspólnie filmy , jak śmiali się przez łzy z dowcipów przeczytanych w porannej gazecie , jak wspólnie odrabiali lekcje szczególnie te najtrudniejsze z fizyki . Danny spędził w szpitalu ponad dwa miesiące . Kiedy w końcu wrócił do domu Bella porzuciła marzenia o zostaniu nauczycielką by zająć się tatą . Mimo , że pani dziekan Paula próbowała nakłonić dziewczynę do ponownego przystąpienia do matury Bella grzecznie odmówiła zasłaniając się ogromem obowiązków jakie teraz na nią spadły . Dziewczyna musiała nawet zrezygnować z wolontariatu mimo , że każdy dzień spędzony z kochanymi psiakami i kociakami dodawał jej skrzydeł . Również opieka nad dziećmi sąsiadki odeszła na drugi plan dnia , bo teraz najważniejszy był tata , który potrzebował pomocy w czynnościach , które sprawiały mu teraz największą trudność . Bella starała się wyręczać tatę w sprzątaniu , gotowaniu i praniu mimo , że Danny przekazywał jej karteczki , iż nie powinna się tak zadręczać . Że powinna pomyśleć troszeczkę o sobie i przede wszystkim spróbować raz jeszcze napisać maturę . Wtedy Bella siadała przy stole i brała tatę za sztywną dłoń i ściskała z miłością . Obiecywała , że jak tylko jego stan zdrowia się polepszy natychmiast weźmie się za siebie . Danny przytakiwał tylko głową próbując się uśmiechnąć co przychodziło mu z ogromnym trudem . Był ogromnie dumny ze swojej maleńkiej iskierki , która swoją postawą udowodniła jak bardzo potrafi być dzielna w tak ciężkiej sytuacji . Nie chciał jednak być codziennym ciężarem dla dorastającej córki , która mimo , że robiła wszystko z uśmiechem na twarzy to jednak zauważył jak bardzo Bella tęskni za biblioteką , za schroniskiem a przede wszystkim za światem , który stał dla niej otworem , a którego nie mogła przekroczyć z powodu poświęcenia się dla ojca . Bella nie chciała przyjąć do wiadomości , że lepiej byłoby gdyby jej ojciec trafił do specjalistycznego ośrodka rehabilitacji gdzie miałby pełną opiekę stałego lekarza . Mimo , że pomysł zaproponowany przez panią dziekan miał w sobie pewien sens to Bella jednak uparcie tkwiła przy swoim . Taki pobyt był drogi a renta przyznana Danny'emu nie wystarczyłaby na opłacenie wszystkiego czego mężczyzna potrzebowałby by wrócić do stanu zdrowia sprzed udarem . Paula zaczęła wieczorami odwiedzać swoją uczennicę i jej ojca aby choć trochę obciążyć dziewczynę z obowiązków domowych . Bella była jej wdzięczna za oferowaną pomoc ale wiedziała również , że Paula nie przychodzi tutaj jedynie z chęcią niesienia pomocy . Kobieta cały czas próbowała przekonać dziewczynę do swojego pomysłu , a kiedy Bella po raz kolejny grzecznie odmówiła pani dziekan poprosiła Danny'ego o jego własne zdanie na ten temat . Mężczyzna sięgnął po kartkę papieru i długopis . Zaczął kreślić pierwsze słowa : Droga Bello , moja maleńka iskierko ... pani Paula ma rację . Myślisz , że nie widzę jak cierpisz każdego dnia opiekując się schorowanym ojcem ? Serce mi pęka iskierko kiedy spoglądam na ciebie ukradkiem . Jesteś taka silna , taka dzielna i kochana , że aż słów mi brak . Nawet nie wiesz jak chciałbym powiedzieć ci jak bardzo cię kocham . Jednak zdaję sobie sprawę , że nie nastąpi to zbyt prędko . Jeżeli tylko wyrazisz zgodę na umieszczenie mnie w ośrodku obiecuję , że dam z siebie wszystko aby wrócić do zdrowia . Kocham cię iskierko .
CZYTASZ
Piękna i Bestia
General FictionPochodząca z Londynu osiemnastoletnia Bella by opłacić pobyt ojca w prywatnym ośrodku zatrudnia się na służbę u księcia Leona z rodu Dalville . Dziewczyna trafia do Zjednoczonego Królestwa Nirwany gdzie już pierwszego dnia spotyka się z ogromną nies...