ROZDZIAŁ 6

432 6 0
                                    

ZJEDNOCZONE KRÓLESTWO NIRWANY, WALIA                                                  Był kiedyś wspaniały zamek, jeden z tych najbardziej podziwianych w całej Walii. Słynął nie tylko z wykwintu, przepychu i gości, ale też z wielkiego szczęścia, jakim cieszył się jego właściciel książki Leon z rodu DalVille. Książę miał wszystko, czego może pragnąć mężczyzna: młodość, szacunek i miłość swej pięknej żony. Aż przyszła ta straszna noc! Książę stracił wszystko: miłość, reputację a jego twarz oszpeciła straszna blizna! Znienawidził siebie i innych. Stracił zdolność dawania i przyjmowania miłości. Stał się przerażającą istotą! - Leon! Leon! - wrzeszczała Amanda Cortez wchodząc na górę po schodach. W ręce trzymała plik rachunków do opłacenia.                                                 - Leon! - trzydziestoletnia kobieta pchnęła ciężkie drewniane drzwi i weszła do gabinetu swojego kuzyna. Wiedziała, że o tej porze nie należy przeszkadzać mężczyźnie ale jej nagła sprawa nie mogła czekać. Kobieta rzuciła papiery na biurko i napotkała surowe spojrzenie kuzyna. Już dawno przyzwyczaiła się do wyglądu Leona - metalowa maska ​​zasłaniająca lewą stronę twarzy od strony oka - ale w przeciwieństwie do służby nie bała się go tak jak inni.                                 - Możesz tak nie wrzeszczeć?! - odezwał się Leon sięgając po karafkę z turkusowym alkoholem i nalał sobie odrobinkę do niewielkiego kieliszka . - Głowa mi pęka !                                                                                          - Mam dość tej cholernej małej Rosemary ! - powiedziała Amanda siadając naprzeciw Leona . - Rachunek za telefon ... ponad 2500 GBP ! Ciekawe kto za to zapłaci ?!                                                                                        - Przepraszam ... ile ? - zapytał Leon wypijając alkohol duszkiem i odstawił kieliszek z wielkim hukiem .                                                                      - Może czas najwyższy abyś wysłał Rosemary do szkoły z internatem - zaproponowała Amanda nalewając kuzynowi kolejną porcję alkoholu . Podsunęła mu kieliszek wiedząc , że mężczyzna nie odmówi . - Dziewczyna ma już dwanaście lat ...                                                     - Pozwól droga kuzynko , że sam o tym zdecyduję ! - Leon uśmiechnął się sztywno i zaczął przeglądać rachunki , których suma opiewała na jeszcze więcej niż Amanda mogła przypuszczać .                      - Co zamierzasz z tym zrobić ? - zapytała Amanda wskazując na plik dokumentów . - Zabierzesz Rosemary telefon a może skrócisz jej kieszonkowe ?! Na twoim miejscu ... - Amanda przygryzła dolną wargę widząc jak Leon gniecie dokumenty rękoma . Kobieta uśmiechnęła się na samą myśl o tym , że rozkapryszona Rosemary zostanie w końcu ukarana przez swojego ojca .                                                    - Idę do Rosemary ! - Leon podniósł się z fotela chwytając z biurka jeden z rachunków . - Już ona dostanie taką nauczkę , że nigdy więcej nie skorzysta z telefonu ! - mężczyzna wyszedł z gabinetu zatrzaskując za sobą drzwi .                                                                                                                       - Och drogi Leonie - westchnęła Amanda siadając w miękkim fotelu i sięgając po karafkę z alkoholem . - Jeszcze wyślesz Rosemary do szkoły z internatem ! Zapewniam cię !                                                   

Piękna i BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz