Dzień 5 - Ugaszony pożar [PolUkr]

351 18 18
                                    

To jest porażka, a ja nie mam czasu by pisać od nowa. I na szczęście, że MamusiaIrminka masz drugie zamówienie pod Come backiem, bo za ten tekst muszę przeprosić. Tak bardzo nie podoba mi się efekt.

Raczej w przypadku tego tekstu wiara nie zadziałała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Raczej w przypadku tego tekstu wiara nie zadziałała.
PolUkr jest na prawie samym szczycie listy najbardziej nielubianych przeze mnie shipów i nie umiem opisać sytuacji, w której ta dwójka mogłaby sobie wybaczyć.

Więc postanowiłam zinterpretować inaczej zadany temat, bo naprawdę nie byłabym w stanie napisać oryginalnego zamówienia przez moją tendencję do jednak patrzenia często przez historyczny pryzmat.

Odwróciłam sobie kolejność zamówionych słów, by pokazać inny rodzaj relacji.

.

Zawsze na spotkaniach politycznych musieli sobie wybaczać. Tak jakby to właśnie było jedynym celem tych spektakli. Mieli się uśmiechać i powtarzać jak mantrę słowa o wybaczeniu, o jego mocy, o tym, jak łatwo było zapomnieć winy.

- Wybaczam ci, Polsko - powiedziała, a w jej błękitnych, tak ciepłych oczach błysnęła niechęć do własnych słów.

Jakby to właśnie oczy miały dopowiedzieć: „Mam wybaczyć ci zniewolenie moich ludzi, obdarcie ich z ich kultury i rozdarcie moich ziem między sobą z Ivanem?".

Twierdziła, że wybaczyła tyle razy, że sam Feliks nie wiedział czy ten błysk w spojrzeniu nie była jedynie jego domysłem. Czasem po wielu takich spektaklach rozważał.

Może naprawdę wybaczyła. A może już dawno świat nakazał im zanegować wściekłość. Może powinni zapomnieć i jedynie powtarzać spektakl do momentu, gdy zatracą na zawsze własne myśli?

- Wybaczam ci, Ukraino.

Powiedział to, nie wiedząc już nawet co powinien zadeklarować w wybaczeniu. Co miał udawać? Co konkretnie miał wybaczać?

Wiedział jedynie, że nieważne, o czym powinien mówić, nie czuł za grosz wybaczenia. Tylko pustkę i niezrozumienie własnych słów.

Może powinien wybaczyć, może powinien wymazać to (czymkolwiek ów "to" było) i udać, że to się nie zdarzyło, jak często robił. Może jej grzeszki wobec niego powinny zniknąć z jego głowy. Wtedy byłoby mu łatwiej. Łatwiej byłoby uśmiechać się na tych spotkaniach, łatwiej byłoby mu ściskać jej dłoń. To by było nieomal zbyt banalne, patrzeć w jej oczy wierząc w swoje i jej wybaczenie.

Może od razu powinien zapomnieć całą pieprzoną historię świata? - rzucił w myślach, starając się ukryć wściekłe drżenie dłoni.

Patrząc na nią, przez chwilę, pragnął wybaczyć. Gdy był młody, miał wówczas może sto lat, może mniej (bo kto wówczas by liczył czas) uznał ją za piękną. Wtedy była z Ivanem i Natalią. Jej brat był szalony i przywiązany na stałe do świata, jakiego nikt prócz niego nie doświadczał, jej siostra była zaś ponad tym wszystkim, tak odległa, jak nieboskłon, w swej dumie.

Yekaterina była przy nich podejrzenie normalna. Przyziemna i piękna. Chyba jak na tamte czasy była swoistym ideałem. Opiekuńcza, delikatna, urocza i zdawała się tak dziwnie nieporadna, nieomal potrzebująca kogoś, kto zajmie się nią.

Z perspektywy czasu wiedział, że ta myśl, była błędna i okropna. Ignorancka i prostacka, bo nie chodziło mu o danie jej opieki, zależało mu na własności. Czy z resztą to było tak odległe, od tego co oczekiwały tamte czasy?

Później w żadnym wypadku nie byłaby ideałem.

Nie była ślepo posłuszna, nie tkwiła tam, gdzie ktoś ją uwiązał. Może był wściekły na to, że się pomylił wobec niej i może właśnie dlatego nie chciał jej wolności. Bo ta była by przypieczętowaniem jego ślepoty.

Czy było w tym coś złego?

Gdyby w tej chwili był zdolny do samokrytyki, widział by we własnym cierpieniu lustrzane odbicie jej cierpienia.

Choć żadne z nich by tego nigdy nie zauważyło, byli podobni. Może zbyt podobni, by móc się znieść. By móc spojrzeć sobie w oczy i pojąć to.

Gdy kończy się spotkanie polityczne, nagle zostają sami, siedzą naprzeciw siebie i nie są w stanie rozmawiać.

Czy namieszano im w głowach do tego stopnia, że nie potrafili już nawet powiedzieć choć jednego własnego słowa? Takiego, którego nie musieli nauczyć się na pamięć z kartki.

Skrzywdzili się. Naprawdę mieli tego świadomość. Wiedzieli o bólu drugiej osoby, ale dostrzeżenie w tym ich własnej winy było nieosiągalne niemalże.

Feliks pamiętał swoje rany, Yekaterina pamiętała swoje.

Oboje nie mieli łatwo. Oboje przeżyli piekło.

Oboje wydawali się delikatnymi lalkami ukrytymi zawsze za kimś silniejszym. Oboje uśmiechali się radośnie, oboje potrafili znosić cierpienie w milczeniu, by nie upokorzyć się przed kimkolwiek. Oboje trzymali gardę, nawet gdy cierpienie ich ludzi powinno powalać na kolana.

Oboje byli ślepi dla siebie nawzajem.

Kiedyś przed tym, jak ktoś rozkazał im udawać, kłócili się, wyklinali się. Gardzili sobą, a gdy ich rany były świeże, zawsze naginali granice kultury, bo nie mogli wytrzymać ciszy wobec znienawidzonej osoby. Bo czemu mieli by przemilczeć to, co myśleli?

Nie szczędzili sobie wyzwisk i najokrutniejszych obelg, które miały ich ranić. Te rany miały boleć, tak jak to, co czuli w momentach, gdy nawzajem byli sobie katami. Gdy zarzynali nawzajem swoich ludzi.

Kłócili się, nie mogli przebywać razem w jednym pomieszczeniu, by nie wszcząć bury. Byli jak ogień w ich dziwnej nienawiści. Parzyli się i znosili oparzenia w swojej dziwnej dumie. Byli w tym tak szaleńczo podobni.

Może gdyby nie skrzywdzili się tak mocno, mogli by dostrzec to jak wiele ich łączy, ale ani lata temu, ani tym bardziej teraz nie było dla nich na to szansy.

Patrzyli na siebie pustym wzrokiem, nie będąc w stanie już wykrzesać nic. Nie było dla nich szansy na relację, nie było już dla nich nawet szans na kłótnie, która była jedyną nadzieją na błysk szczerości w ich zachowaniu. Błysk prawdy i uczucia. Jakiegokolwiek, nawet jeśli miała nim być nienawiść.

Byli ogniem, który po prostu ktoś postanowił na zawsze ugasić w obawie przed pożarem.

.

W normalnych warunkach nie opublikowała bym tego. Ale po prostu nie mam czasu i jestem zbyt przemęczona by pisać kolejną wersję.

Do jutra, gdy mam nadzieję będzie coś bardziej godnego uwagi.

Jeszcze raz przepraszam.

Wyzwanie pisarskie - 50 dni z HetaliąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz