Dzień 3 - Czas [Cardverse]

724 50 30
                                    

[1518 słów]
Dla BoskaVincenta

Zamknięte drzwi do pokoju królowej nie oznaczały niczego dziwnego. Alfred przez to jeszcze rzadziej widział swojego męża. Choć to słowo zdawało się być żartem. Co łączyło młodego króla i nieśmiertelną królową? Właściwie nic. Byli małżeństwem od ledwo trzech tygodni.

Król nie wiedział nic o małżonku, a prócz pobytu na wizytach dyplomatycznych w innych krajach nie spędzali ze sobą wcale czasu. Ba, on nawet nie miał pojęcia, jaki w ogóle ma kolor oczu jego mąż.

Alfred był wściekły inaczej wyobrażał sobie bycie królem tak potężnego państwa. Do cholery jasnej, ledwo miesiąc temu po śmierci swego poprzednika widział władze jako coś pięknego. No i wręcz mistyczną królową - panią czasu wyobrażał sobie inaczej.

Król nie chciał czegoś takiego, nie zależało mu na czymś takim. Z wściekłością wręcz zignorował prośby Yao o danie królowej spokoju. Z trójki najważniejszych osób w państwie tylko król był śmiertelny. Ciekawe nieprawdaż?

Królowa była władczynią czasu, która nie odczuwała jego przepływu. Mówiło się, że umie kontrolować czas i tylko ona utrzymywała świat w ryzach. Była istotą istniejącą od zarania dziejów, której początków nie znał nikt.

Walet był nazywany Lalką Wieków, nie miał wpływu na czas, ale również czas go nie dotykał. Jedni mówili, że jest on istotą z innego świata, inni twierdzili, że był dzieckiem czasu, kolejni sugerowali jeszcze dziwniejsze wersje pochodzenia wiecznie młodej osoby. Tylko kilku najważniejszych ludzi w kraju znało jednak prawdę. Yao Wang nie był nikim niezwykłym urodził się za czasów, gdy jego rola była tak jak rola króla wybierana przez los. Podczas jednej z podróży za granicę królestwa w poszukiwaniu tajemniczych przedmiotów został zraniony w plecy mieczem z trucizną, a to królowa ratując go przed śmiercią, zatrzymała go w czasie.

Mimo tego, że ta historia wydaje się niezwykle zwyczajna w porównaniu do reszty barwnych wymysłów poddanych i tak jest niesamowita, bo mimo śmierci wielu królów królowa zatrzymała czas tylko temu jedynemu chłopcu. Mówi się, że Yao tkwi w stanie, w którym rana na jego ciele jest otwarta, ale nie może się ona ani zagoić, ani krwawić. Po prostu się zatrzymała, jak człowiek którego plecy zdobiła.

Z trójki władców jedynie królowie byli śmiertelni, a to pieczęć pojawiająca się na nadgarstku jednego z poddanych wyznaczała kolejnego króla. Ta pozornie najważniejsza rola była jedyną, która szybko się kończyła.

Alfred z irytacją uderzył w drzwi do komnaty królowej. Nikt nie odpowiadał, więc Król zignorował grzeczności i wszedł do bogatego pomieszczenia, które ze wszystkich stron było otoczone zegarami. Było skromne jak na komnatę tak ważnej osoby. Były tu tylko wielkie regały pełne książek, niewielka szafa, biurko i gigantyczne łoże z baldachimem, na którym spał Arthur.

Alfred otworzył oczy ze zdumienia, nigdy w życiu nie był tu. Jak zapewne większość królów. Przejechał dłonią po grzbietach starych książek i zauważył, że większości tytułów nie był w stanie nawet zidentyfikować pod kątem tego w jakim języku je spisano. Dopiero teraz zauważył kolejny dziwny fakt. Każdy zegar na ścianie miał inaczej ułożone wskazówki. Niektóre wskazywały już jedenastą, a inne pierwszą, a niektóre stały nieruchomo na dwunastce.

Błękitne oczy króla świeciły jak u dziecka, rozglądał się i z wielkim uśmiechem podziwiał to wszystko. Wszytko tu było tak tajemnicze. Mężczyznę kusiło by zobaczyć więcej. Otworzył więc cicho szafę uważając by nie zbudzić królowej.

Wyzwanie pisarskie - 50 dni z HetaliąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz