06 | DARK FORCES

152 9 63
                                    


-Lord Smokescreen... cesarz i siewca destrukcji - wygodnie usadowiony na byłym tronie Megatrona na Darkmount, Smoke całkiem nieźle udawał groźnego, okrutnego lidera Decepticonów, a przynajmniej do chwili, aż zaczął gibać się na nim we wszystkie strony, przez co mimowolnie parsknąłem śmiechem, czego nie można było powiedzieć o reszcie. Blackstar wywróciła z niedowierzaniem optykami, a Bulkhead, który strasznie się poczynaniami młodego przejął, odwrócił się do nas energicznie i ostrzegł Smokescreena:

-Lepiej nie kpij z trupa! Chcesz ściągnąć na nas klątwę?!

-Nie wiem, czy to tak działa, Bulk – zauważyła Star, podchodząc bliżej tronu, po czym usiadła na jego podłokietniku – Zbeszczeszczanie tronu okrutnego Lorda Decepticonów poprzez kiepskie pląsy nie powinno wkurzyć Primusa na tyle, żeby nas przez to ukarał, a na nawiedzenie przez ducha Megatrona też raczej nie ma co liczyć; w końcu duchy nie istnieją.

-Tak, tak; powiedz to mojemu koledze z jednostki, który kiedyś zarzekał się, że widział Spectrę, a ja mu nie wierzyłem, i co? I stoję teraz z tobą twarzą w twarz! – wielkolud przez moment czuł się wygranym, na co wskazywał jego przepełniony zadowoleniem uśmiech, ale szybko doszedł do wniosku, że ten argument nie miał żadnego sensu, bo w końcu Blackstar nie była prawdziwą zjawą, jak to kiedyś głosiły legendy o jej osobie – Zresztą nieważne, po prostu się na tym nie bawcie! – machnął na nich ręką, po czym podszedł bliżej Arcee i Bumblebee, którzy właśnie przeglądali mapę laboratoriów Shockwave'a.

Jak się okazało, na Darkmount czekało na nas więcej, niż tylko zbliżające się wielkimi krokami spotkanie z Unicronem, które przeczułem podczas rozmowy z Solusą. Po naszej ostatniej rozmowie, Knock Out doznał nagłego olśnienia i uświadomił sobie, że na Darkmount powinna być mapa, na której rozmieszczono wszystkie bazy szalonego naukowca, z których to korzystał do swoich badań, dlatego też nawet nie zastanawialiśmy się nad przybyciem tutaj. Co oczywiście nie zmieniało faktu, że musiałem uświadomić pozostałych i powiedzieć im prawdę o tym, jak wielkie niebezpieczeństwo się do nas zbliża. Smoke co prawda nie bardzo chciał mi uwierzyć, ale to może dlatego, że – w odróżnieniu od pozostałych członków zespołu Prime'a – nigdy nie miał do czynienia z Siewcą Chaosu. Drifta długo nie trzeba było przekonywać – jak to powiedział, od zawsze przeczuwał, że siły ciemności będą chciały zawładnąć Cybertronem, czy jakoś tak. Trzeba mu przyznać, że czasem gada mniej jasno, niż na przykład Optimus, a jego gadki naprawdę często są niezrozumiałe.

Albo Agent Fowler. Tego to już w ogóle nie dało się pojąć. Do tej pory zastanawiam się, co to jest to całe „rodeo" i dlaczego mężczyzna tak często na nim bywał.

Nie chcąc wtrącać się w ożywioną rozmowę między siostrą i młodzikiem, którzy czerpali wyraźną przyjemność z zabaw tanecznych na tronie, odszedłem trochę na bok i spojrzałem w ciemne niebo. Czułem, że on gdzieś tam jest i tylko czeka, by zaatakować. Nie wiedziałem tylko, czego dokładnie się mam spodziewać, jaką formę przyjął Unicron ani jak potężny będzie, a zważywszy na to, że musimy chronić przed nim Primusa tak długo, aż nie wróci Optimus, trochę się bałem. Obawiałem się, że nie będę mieć w sobie dość siły, by zmierzyć się z Siewcą, a bez wsparcia ojca nic nie zdziałam. Jakim cudem niby kiedyś w ogóle przewodziłem? Mam wrażenie, że musiałem być okropnym liderem, skoro teraz brakuje mi pomysłów na ocalenie dopiero co odzyskanej planety. Chociaż wtedy miałem wsparcie Optimusa i wiedzę Matrycy, więc może jednak nie było aż tak źle. Sam już nie wiem, wspomnienia z tych wszystkich linii czasu naprawdę zaczynają się ze sobą mieszać, a nie jest to nic miłego...

Wiem tyle, że po tym, jak straciłem ojca, posunąłem się do naprawdę głupich czynów. Tym bardziej jego wsparcie przydałoby się i teraz.

-Nad czym tak rozmyślasz? – usłyszałem nagle znajomy głos, a gdy odwróciłem się w jego kierunku, ujrzałem Drifta. Mech wciąż trzymał dłoń na pochwie od katany, przymocowanej do pasa, pewnie po to, by móc w odpowiednim momencie zaatakować. Podziw mu za to, serio, zresztą sam fakt, że w sumie wojownik miał aż trzy miecze, podczas gdy ja ledwo radziłem sobie z jednym, wprowadzał mnie w stan szoku.

PREDACONS RISINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz