EPILOGUE

104 11 9
                                    


-Minąłem się w korytarzu z Predakingiem. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego, ale, z drugiej strony, czy on kiedykolwiek na takiego wygląda? – spytałem retorycznie, wchodząc do gabinetu Blackstar, podczas gdy ta siedziała sobie w wygodnym fotelu z nogami położonymi na biurku, jak gdyby była na jakiś wakacjach, a nie w pracy. Widząc mnie, zaśmiała się pod nosem i wróciła do normalnej pozycji, chrząkając znacząco, jak gdyby w ten sposób chciała przełączyć się na ten bardziej poważny tryb – A tak w ogóle, to naprawdę ładnie się tu urządziłaś – dodałem jeszcze, puszczając jej optykę.

Musiałem szczerze przyznać, że to miejsce rzeczywiście wyglądało ładnie; cała przeszklona ściana pozwalała obserwować panoramę Iacon i horyzont w oddali, a przy okazji wpuszczała do środka sporo światła. W jednym z rogów stały cztery fotele i stolik kawowy pomiędzy nimi, przy którym Star mogła przeprowadzać jakieś ważne rozmowy, a nieopodal znajdował się też obszerny barek z całą gamą trunków, jednak z tego, co widziałem, wszystkie wciąż były nienaruszone. Z drugiej strony natomiast stał sporych rozmiarów regał, wypełniony różnorodnymi dokumentami, ale i powieściami, czy tomikami poezji, do których miłość Star najwyraźniej odziedziczyła po mamie i nigdy się nawet do tego nie przyznała. Na środku pomieszczenia stał mój ulubiony element wystroju – holograficzna mapa całej planety, podobna do tej, która znajdowała się w bazie Zakonu Cienia, jednak na tej tu zaznaczone były wszystkie wygrane przez rodziców bitwy. To miało być jednocześnie okazanie im szacunku, ale i przypomnienie, jak wiele oboje zrobili dla Cybertronu.

-Dzięki – uśmiechnęła się do mnie ciepło – Knock Out pomagał dobierać kolory wykończeń, więc to głównie jego zasługa – wyjaśniła, wskazując ręką na bladoczerwone pasy, pokrywające większość surowych mebli. Tak, ten kolorek faktycznie wprowadzał taki przyjemniejszy nastrój – Co do Predakinga, przyszedł się poskarżyć, że Dinoboty znów weszły na teren jego stada i poprosił mnie o zgodę na samodzielne uporanie się z intruzami, no i chyba nie do końca spodobało mu się to, że sama zdecydowałam się zająć tą sprawą, ale też co się dziwić, Predacony i Dinoboty od zawsze miały na pieńku – co do tego nie mogłem się nie zgodzić, jednak skrycie liczyłem na to, że teraz, kiedy na Cybertronie było miejsce dla każdego z nas, ci odwieczni wrogowie w końcu się do gadają, ale najwyraźniej się przeliczyłem. Może to przez to, że wciąż nie dostaliśmy żadnych wieści od Grimlocka i jego zespół zwyczajnie zaczynał się niecierpliwić, przez co na siłę szukał zaczepki? To by było do nich podobne, w końcu zaczynanie awantur zawsze szło im jak z płatka, jednakże Blackstar zdołała już zażegnać gorsze konflikty, więc byłem święcie przekonany, że i tym razem jej się uda – Tak, czy siak, w czym mogę ci dziś pomóc? – spytała, krzyżując ręce na piersi i przechylając się lekko na oparciu fotela.

-Drift mówił, że skończyliście nad nim pracować – wyjaśniłem – Cóż, przyszedłem odebrać kluczyki – fembotka parsknęła gromkim śmiechem i spojrzała na mnie z pożałowaniem.

-Ace... ale ty wiesz, że statki nie mają kluczyków, tak?

-Oczywiście, że wiem; tak się tylko mówi... na Ziemi – tłumaczyłem się. Bo to wcale nie tak, że nie liczyłem na własne kluczyki do tego cudeńka...

-Jedyne, co mogę ci dać, to zezwolenie na transport międzyplanetarny, które, w odróżnieniu od kluczy, faktycznie ci się przyda – mówiąc to femme zaczęła grzebać w stercie dość ważnie wyglądających tabletów z dokumentami, aż w końcu znalazła ten odpowiedni, złożyła na nim swój sygnaturowy podpis, a następnie podała urządzenie mnie – Jak wystartujecie, będziesz tylko musiał wprowadzić numer dokumentu do systemu; dopiero wtedy będziecie mogli spokojnie podróżować sobie po kosmosie, oczywiście pomijając niedozwolone sektory, ale o tym chyba nie muszę ci przypominać? – spytała podchwytliwie, na co tylko machnąłem wymijająco ręką i odparłem stanowcze „no co ty" – Nie będziesz tęsknił? – spytała nagle, opierając łokcie o blat biurka i uśmiechnęła się do mnie zadziornie – Powiedz, że będziesz tęsknił.

-Oczywiście, że będę – zapewniłem ją – Ale przecież nie znikam na zawsze, Star; będziemy regularnie wracać na Cybertron, tankować statek, uzupełniać zapasy i przekazywać wam wydobyty energon. Sama przecież rozpoczęłaś ten projekt, więc wiesz co i jak.

-Tak, masz rację – zgodziła się ze mną – To była tylko wymówka, żeby powiedzieć, że ja też będę za tobą tęsknić – przyznała, momentalnie mnie rozczulając. Podszedłem bliżej, oparłem się rękami o biurko i lekko nachyliłem, tak, że nasze głowy prawie się ze sobą stykały.

-Bardzo cię kocham, siostrzyczko – wyznałem, cmokając ją w czoło – Mam nadzieję, że o tym wiesz – femme parsknęła zduszonym śmiechem.

-Oczywiście, że wiem, głuptasie. Ja ciebie też bardzo kocham. Chcę tylko, żebyś na siebie uważał... Możesz to dla mnie zrobić?

-Ja zawsze na siebie uważam – stwierdziłem stanowczo, ale wzrok fembotki, wyraźnie mówiący „nie wciskaj mi kitu" sprawił, że od razu się poprawiłem – No dobra, może nie zawsze, ale przysięgam, że teraz będę uważał – obiecałem, na co ta uśmiechnęła się z wdzięcznością. Wiedziałem, że po tym, co się wydarzyło, patrzyła na życie w zupełnie inny sposób, można by wręcz rzec, że się bała... I najzwyczajniej w świecie nie chciała mnie stracić.

Ale o to martwić się nie musiała. Zadaniem moim i mojej przyszłej załogi było wydobywanie energonu z planet, na których jeszcze jakiś czas temu mieszkały uciekające przed Decepticonami Autoboty, a z racji na to, że nie było to żadne niebezpieczne zajęcie, nic złego nam raczej nie groziło.

...bo przecież co mogło pójść nie tak?  


***

I takim oto sposobem doszliśmy do końca Predacons Rising :) Jednakże - jak to u mnie zwykle bywa - koniec nie jest tak naprawdę końcem, a nowym początkiem, dlatego też Ace Pax i spółka powrócą już wkrótce w kolejnej części serii, pt. "Lost Light". Mówię "wkrótce", choć tak naprawdę nie wiem, kiedy dokładnie nowe opko się pojawi, jednakże pracuję na nim w pocie czoła i szczerze liczę, że uda mi się ogarnąć większość rozdziałów do końca wakacji (w tym roku mam je do końca września, więc szansa jest spora), a więc ficzek do końca roku kalendarzowego powinien się pojawić ;) Also, chciałam dać znać, że wreszcie zabrałam się za poprawianie "Last Hope", ale chyba wstawię rozdziały po poprawkach już wszystkie na raz, jak je skończę ;)

Na dziś to tyle, dajcie znać, czy ta część historii się Wam podobała i czy czekacie na kontynuację ;) 

Pozdrowionka i dużo zdrówka życzę ;*

***Niki***

PREDACONS RISINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz