002

124 24 0
                                    

Powoli pakowałem najpotrzebniejsze rzeczy na wyjazd z Hajime. Zabrałem tylko to co naprawdę mi się przyda. Stresowałem się jak to będzie tak w dwóch razem, w pokoju czy na mieście. Nie tak, że tego nie chciałem - to było dziwne. Gdy byliśmy młodsi czasem nasze mamy zabierały nas na wspólne wczasy. Lecz im starsi byliśmy tym mniej tych wyjazdów było, w końcu nigdzie nie jeździlismy. Ostatnio w ogóle mało się spotykaliśmy. W pewnym sensie była to oczywiście moja wina bo teraz całe dni Iwaizumiego zajmuje Laura.

— Tooru, pamiętaj o bezpieczeństwie. — Powiedziała moja mama gdy już z walizką stałem przy drzwiach.

— To znaczy? — Skrzywiłem się ubierając buty.

— Ty już wiesz. Wiem co takim nastolatkom w głowie teraz! — Zdziwiony podniosłem głowę i spojrzałem na moją mamę, która ewidentnie była zadowolona, że to powiedziała.

— Ja jadę z Iwą. — Odpowiedziałem krótko i pokiwałem na pożegnanie. Idąc już w umówione miejsce nie mogłem pozbyć się wypieków na twarzy. Wszystko było naprawdę dobrze dopóki na mój telefon nie przyszło powiadomienie.

Hajime Iwaizumi; Hej, czekam na takiego jednego durnia a ty co robisz?

Durnia? To już wielka przesada. Zastanawiałem się jak to będzie w trakcie jazdy. Musiałem wyciszyć telefon i po prostu zachowywać się normalnie a znanąc życie, całą naszą przejażdżkę Iwaizumi spędzi wlepiony w ekran swojego telefonu.

Laura Shimizu; Durnia? Dziwnie nazywasz znajomych. Życzę Wam miłego wyjazdu tak w ogóle. Wykorzystaj czas ze swoim przyjacielem.

Słodziłem sobie jak tylko potrafiłem. Tak jakby Hajime zapomniał o mojej świetności. Wyłączyłem telefon i poszedłem w miejsce na jakim czekał na mnie Iwaizumi.

— Hej — wydukał niechętnie i wyciągnął dłoń w moją stronę. Szybko odwzajemniłem zainicjowany przez niego gest i przybiłem mu głośną piątkę — o której odjeżdża nasz pociąg? — Iwaizumi wyglądał trochę jak oderwany z rzeczywistości.

— 12:15. Chodź już. — Hajime oznajmił mi godzinę odjazdu pociągu i podniósł jednym ruchem swoją torbę sportową z ziemi. — Na pewno wszystko wziąłeś? Mamy jeszcze trochę czasu, wiesz jak drogo jest w Tokio. — Zapytał Iwaizumi i niechętnie na mnie spojrzał.

— Tak! A ty wszystko masz? — Hajime szedł przed siebie i nawet niezbyt interesował się, że z nim idę.

— Nie musisz się mnie pytać czy wszystko mam. Zawsze mam. — Oznajmił mężczyzna i wyjął telefon. Moje serce zabiło mocniej a oddech przyspieszył. — Nie chciałbyś zrobić sobie ze mną zdjęcia? — Wycedził nagle przez zęby lekko zawstydzony.

— Co? — Zdziwiłem się.

— No zdjęcie. Chciałbym je wysłać Laurze. — Gdy to usłyszałem mój entuzjazm od razu gdzieś uciekł. Myślałem, że chce mieć w końcu jakieś zdjęcie ze mną a nie dla niej.

Podeszłem do mojego przyjaciela i uśmiechnąłem się do aparatu. Zrobiłem po prostu moją typową ładną minkę jak zawsze. To zdjęcie zresztą szło do mnie więc nie muszę się specjalnie starać. Gdyby Laura była prawdziwa to co innego. Ale nie jest.

Wiedziałem, że Iwaizumi kiedyś znajdzie sobie dziewczynę. Byłem na to gotowy. Ale gdy w końcu ją ,,znalazł" zaczęło to boleć jak cholera. Po prostu.

— Wyślę Laurze. — Oznajmił Iwaizumi i szybko się ode mnie oddalił. Modliłem się w duchu, że zaraz nie usłyszymy dziwnego powiadomienia z aplikacji randkowej.

I usłyszeliśmy.

Stanąłem w bezruchu i spojrzałem na Hajime. Z tego się po prostu nie dało wytłumaczyć.

— O, może moja mama pyta czy już jedziemy. — Roześmiałem się nerwowo.

— To nie twoja mama, Oikawa. — Odpowiedział niewzruszony.

Czułem jak moje nogi miękną a ja robię się czerwony jak chyba nigdy. Iwaizumi patrzył na mnie jak na idiotę lecz nie mogłem z tym nic a nic zrobić.

— Przez przypadek wysłałem ci tą wiadomość. Miała być do Laury. — Odpowiedział i odwrócił się. Ja szybko odblokowałem telefon i odetchnąłem z ulgą. Korzystając z okazji, wyłączyłem internet by aby na pewno nie przyszło coś nie porządanego.

Nasz pociąg przyjechał, wsiedliśmy do niego i zajęliśmy kupione wcześniej miejsca. Zasiedliśmy na przeciwko bo tak usiadł Hajime.

— Nie usiądziesz obok mnie? — Zapytałem posmutniały.

— Po co? Nie widzę takiej potrzeby Trashykawa. — Odpowiedział i zanurzył swój nos w telefonie.

— Moglibyśmy coś obejrzeć ale ty jak zwykle się zachowujesz jakbym był jakimś starym zboczeńcem. — Odfuknąłem i odwróciłem głowę w kierunek okna. Krajobrazy w naszej wiosce kojarzyły mi się z tymi beztroskimi czasami dzieciństwa, kiedy razem z Iwaizumim robiliśmy te wszystkie rzeczy, którymi teraz się stresuję. Siatkówka na przykład. Wszystko było wtedy inne. Było wtedy o wiele lepiej.

Siedziałem i nagle poczułem jak zmęczenie mnie dotyka. Na początku nie chciałem zasnąc ale oczy coraz bardziej mi się mrużyły. Nie dałem rady wytrzymać bez krótkiej drzemki.

Obudziłem się. Ale nie po prostu. Obudziłem się a moja głowa była na ramieniu jakiejś osoby. Nie wiedziałem o co chodzi więc szybko się oderwałem. Było to ramię Iwaizumiego. Mogłem nie odrywać się jak jakiś oparzony. Teraz głupio mi było z powrotem położyć moją głowę na jego ramieniu więc zdecydowałem się po prostu udawać, że bardzo mi się nie podobało.

— Dlaczego tu siedzisz? — Zapytałem udając niezadowolonego chociaż pewnie średnio mi to szło.

— Dużo ludzi się dosiadło więc ustąpiłem im miejsca. Widziałem jak śpisz i nie chciałbym żeby twoja głowa wpadła komuś na kolana. — Odpowiedział Iwaizumi.

— Ooo, jak uroczo! Po prostu chciałeś sobie ze mną poleżeć

Gdy znów zamknę oczy II iwaoi ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz