Camila's POV
- To gdzie mnie zabierasz? - zapytałam, zamykając dom na klucz.
- Właściwie musimy przejść się do mojego domu - powiedziała zamyślona. - W garażu stoi mój motocykl.
- Nie widziałam cię nigdy na motocyklu - powiedziałam zdziwiona.
- To dlatego, że nie jest w najlepszym stanie i wstyd mi się na nim pokazywać - oznajmiła zakłopotana. - Szkolny postrach Lauren Michelle Jauregui Morgado i jakiś rzęch - zaśmiała się. - Moja reputacja by na tym ucierpiała. Mam do ciebie prośbę... Mogłybyśmy udawać w szkole, że się nie znamy? Mam reputację bad girl, a zadając się z panią idealną, ludzie będą myśleli, że też taka jestem i przestaną się mnie bać - gdy skończyła mówić zrobiło mi się smutno. Zignorowałam to i spojrzałam na jej plecak.
- Co tam masz? - zapytałam zaciekawiona.
- Zabrałam parę rzeczy. Zobaczysz na miejscu - uśmiechnęła się do mnie. - Idziemy? - zapytała. Pokiwałam głową i ruszyłyśmy w stronę jej domu. - Czemu udajesz taką idealną? - zapytała.
- Praktycznie każdy ode mnie tego wymaga - odpowiedziałam zamyślona. - Tylko Dinah i Ally niczego ode mnie nie wymagają.
- I ja - wtrąciła zielonooka. Spojrzałam na nią i życzliwie się uśmiechnęłam. - Kiedy masz mieć kolejny koncert?
- Właściwie będę śpiewała w naszej szkole. Wraz z moją menadżerką postanowiłyśmy zrobić zbiórkę na cele charytatywne. Ona robi to dla mojego rozgłosu, a ja chce komuś pomóc - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobra teraz musimy być cicho - oznajmiła, gdy byłyśmy pod jej domem. Wyciągnęła klucze. - Módl się, aby nikogo nie było w domu - powiedziała i podeszła do drzwi od garażu.
Odkluczyła go i podniosła drzwi garażowe. Powoli weszła do środka. Po chwili dobiegł mnie dźwięk silnika. Lauren wyjechała motorem z garażu. Szybko na niego wsiadłam i odjechałyśmy. Przytuliłam się do pleców Lauren i oplotłam ją rękoma w talii. Poczułam jak lekko się spina, jednak po chwili się rozluźniła. Przemierzałyśmy ulice Miami. Co jakiś czas przewijali się ludzie do momentu, w którym nie wjechałyśmy na autostradę. Nie było chodników tylko las dookoła. Nagle Lauren gwałtownie skręciła w prawo. Przytuliłam się do niej mocniej. Wjechałyśmy do lasu. Lauren zatrzymała motocykl i zeszła z niego ciągle go trzymając. Podała mi rękę, aby pomóc mi zejść. Chwyciłam ją i zeszłam z motoru.
- Chodź za mną - powiedziała, idąc z motorem w stronę jakiś krzaków. Podążałam za nią. - Zostawię tu motor - oznajmiła, stawiając maszynę za krzakami. Lauren złapała mnie za rękę. Lekko się zarumieniłam ale Lauren była odwrócona do mnie plecami, więc tego nie zauważyła. Szłyśmy przez krzaki, aż naszym oczom ukazało się przewrócone drzewo. Dziewczyna puściła moją dłoń i na nie weszła. - Spokojnie nic Ci się nie stanie. - uśmiechnęła się i wystawiła rękę w moją stronę. Złapałam ją i nie pewnie weszłam na drzewo.
Lauren usiadła opierając się o gałąź przewróconego drzewa. Usiadłam obok niej. Na przeciwko drzewa płynęła rzeka, a po jej drugiej stronie był las. Zapadła pomiędzy nami komfortowa cisza, jednak postanowiłam ją przerwać.
- Pięknie tu - odezwałam się, a dziewczyna spojrzała na mnie. Wlepiłam wzrok w jej zielone tęczówki. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej zieleni. Gdy zrozumiałam, że za długo jej się przyglądam odchrząknęłam i poprawiłam się. - Jak znalazłaś to miejsce? - zapytałam zaciekawiona.
- Po tym jak ojciec pierwszy raz podniósł na mnie rękę... Pojechałam na miasto i jeździłam nie patrząc na to, gdzie mogę się znaleźć. Jakoś tak wyszło, że znalazłam się tutaj. Od tego momentu przyjeżdżam tu, gdy mam problem i muszę coś przemyśleć - uśmiechnęła się do mnie. Nagle usłyszałam dźwięk łamanych gałęzi. Automatycznie przytuliłam się do Lauren. Zielonooka objęła mnie. - wszystko okej? - zapytała z troską.
- Wydawało mi się, że coś tam słyszałam - wskazałam palcem na pobliskie krzaki.
- Zapewne to jakieś zwierzę - uśmiechnęła się do mnie i zaczęła gładzić moje ramię. - Słońce zachodzi - oznajmiła, patrząc się na słońce, które zachodziło za lasem.
- Czemu chcesz, żeby ludzie się ciebie bali? - zapytałam, przypominając sobie wcześniejszą rozmowę.
- Dlatego, że będą mieli do mnie szacunek. Będą bali się mi podskoczyć. Moją drugą stronę znasz ty i moja przyjaciółka i chce, żeby tak zostało - gdy skończyła zaczęłam się trząść. - Zimno Ci? - pokiwałam głową. Lauren podniosła się, zdjęła plecak i wyciągnęła z niego koc. Przykryła nas. Wtuliłam się w nią i zaczęłam nucić pod nosem. - Naprawdę lubisz śpiewać - uśmiechnęła się w moją stronę.
- Kocham to - powiedziałam. - Muzyka jest moją odskocznią. Dzięki niej mogę zapomnieć chociaż na chwilę o problemach. Nie myśleć o tym wszystkim. Show biznes dał mi rozwinąć swoje umiejętności... Tylko kosztem mojego dzieciństwa. Nie miałam znajomych, bo cały czas miałam zajęcia ze śpiewu. Na jednej próbie poznałam Ally i Dinah. Miały wtedy lekcje tańca i tak wyszło, że gdy miałam przerwę spotkałam je. Siedziałam sama w kafeteri. Dosiadły się do mnie i tak zaczęła się nasza przyjaźń - uśmiechnęłam się do dziewczyny. Ułożyłam głowę na jej ramieniu i poczułam jak oczy mi się zamykają. Zamknęłam na chwilę oczy i odpłynęłam.
______________________________________
Z dedykacją dla mojej fanki 😂 KarotkaawMam nadzieję, że się spodobało 😁
CZYTASZ
Not for me // Camren
FanfictionCamila Cabello jest początkującą wokalistką. Wszyscy w szkole ją lubią i starają się jej zaimponować. Jest jeden wyjątek. Lauren Jauregui. Konfliktowa nastolatka. Okładka wykonana przez : xAmetystx