-10-

464 48 8
                                    

Camila's POV

- Czemu wrócił? - Spojrzałam się na Dinah. Shawn był moim najlepszym przyjecielem od małego. Nasze rodziny miały ze sobą dobry kontakt jednak nagle wyjechał, nawet nie żegnając się ze mną. Byliśmy wtedy w podstawówce... Ciekawe jak teraz wygląda.

- Podobno jego ojciec dostał tu pracę i wygląda na to, że przyjechali na długo - Odparła podnosząc się z kanapy.

- Myślisz, że będzie chciał się ze mną spotkać? - Zapytałam lekko zdenerwowana.

- Nie mam pojęcia Mila, pewnie dowiemy się niebawem. Dobra ja muszę lecieć, rodzice jadą na jakieś spotkanie i muszę zająć się bratem - wysoka blondynka odwróciła głowę w stronę Ally. - Idziesz ze mną - Złapała dziewczynę za rękę, ciągnąć ją w stronę wyjścia - Paaa Mila! - Krzyknęła wychodząc z domu. Zaśmiałam się pod nosem.

- Kim jest Shawn? - Zapytała Lauren. W jej głosie było słychać zdenerwowanie.

- Shawn to mój przyjaciel z dzieciństwa - Odpowiedziałam spokojnie, podniosłam się i zaczęłam iść w stronę schodów, lecz nagle poczułam klatkę piersiową przylegającą do moich pleców i dłonie pod moją koszulką. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam Lauren ze spuszczoną głową, przytulającą się do mnie. Lekko się uśmiechnęłam. Jauregui odsunęła się ode mnie po paru minutach.

- Wszystko dobrze? - Spojrzałam się na Lauren. Miała lekko zarumienione policzki. Jest taka słodka gdy się rumieni. Stop Cabello. opanuj się!

- Tak, tak. Wybacz - Zielonooka odchrząknęła i spojrzała się na mnie. - Pójdę do siebie - Powiedziała i poszła na górę.

Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu, szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni. Niezemy numer. Zawsze jak dzwoni do mnie nieznany numer stresuje się. W końcu postanowiłam odebrać.

- Halo? - Powiedziałam niepewnie.

- Mila? To ja Shawn! - Usłyszałam wesoły okrzyk.

- Hej Shawn. Skąd masz mój numer? - Zapytałam z brakiem entuzjazmu.

- Mam swoje sposoby. Słuchaj chciałabyś może gdzieś wyjść, powspominać stare czasy? - Zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony nie miałam na to siły, a z drugiej ciekawiło mnie co tak naprawdę chce Shawn. Nie chcę mi się wierzyć, że chodzi tylko o to.

- Dobrze, spotkajmy się. - Odpowiedziałam z nutą niepewności.

- Świetnie! Przyjadę po ciebie za pół godziny. - Brunet się rozłączył, a ja pobiegłam na górę przebrać się i pomalować.

Lauren's POV

- Po co uciekałaś idiotko - Powiedziałam do siebie uderzając w worek. Ściągnęłam z dłoni owijki i udałam się w stronę pokoju Cabello. Otworzyłam drzwi i znowu zastał mnie widok brunetki w bieliźnie. Przełknęłam ślinę, podeszłam do dziewczyny, odwróciłam ją przodem do siebie i przyparłam do ściany. Spojrzałam na Camile. Zjadła moje usta wzrokiem. Lekko się uśmiechnęłam i przybliżyłam się do jej ucha. - Mam na ciebie cholerną ochotę Cabello. To już drugi raz. - Wywarczałam jej do ucha, po czym przygryzłam jego płatek. Brunetka cicho mruknęła. Uśmiechnęłam się i zaczęłam całować jej szyję. Dziewczyna odchyliła głowę, a ja podniosłam wzrok na nią i zbliżyłam swoje usta do jej ust. Gdy nasze usta praktycznie się stykały, w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi - Kurwa - szepnęłam pod nosem i odsunęłam się od Camili. Dziewczyna zaczęła się szybko ubierać. Gdy już to zrobiła, wyszła szybko z pokoju, zrobiłam to samo. Stanęłam na schodach i przyglądałam się dupkowi, który właśnie wręczył Camili bukiet róż. Zacisnęłam dłonie w pięści i poszłam do pokoju, założyłam rękawice i zaczęłam bez opamiętania bić w worek.

Camila's POV

- Shawn nie musiałeś - Wskazałam palcem na róże.

- To nic takiego - odpowiedział uśmiechnięty brunet odjeżdżając spod mojego domu.

- Gdzie mnie zabierasz? - Zapytałam patrząc na skupionego chłopaka.

- Do naszego miejsca. Pamiętam jak razem spędzaliśmy tam każdą chwilę. To były bardzo dobre czasy, niestety moi rodzice to zniszczyli. -Odpowiedział ze smutkiem w głosie. Mijaliśmy różne budynki, aż w końcu Shawn się odezwał. - Jesteśmy - Oznajmił wskazując na opuszczony plac zabaw. Wszystko było jeszcze bardziej zardzewiałe. Parę lat temu była na tym jeszcze farba. Wysiadłam z samochodu bruneta i od razu pobiegłam na huśtawki. Cieszyłam się jak małe dziecko. - Podoba się? - Zapytał rozbawiony chłopak.

- Pewnie! - Krzyknęłam zadowolona. Shawn usiadł na huśtawce obok. Zatrzymałam się i na niego Spojrzałam.

- Pamiętasz jak pierwszy raz złapałem cię tu za rękę? - Uśmiechnął się w moją stronę. Mieliśmy wtedy po 10 lat. Siedzieliśmy obok siebie na huśtawkace. Shawn złapał mnie za rękę, bo przestraszyłam się jaszczurki pełzającej obok nas. Na to wspomnienie się uśmiechnęłam, po czym poczułam jak brunet łapie mnie za rękę. Lekko się speszyłam ale nie zabrałam ręki.

- Dobrze spotkać się z przyjacielem po latach. - Spojrzałam na niego, a on spochmurniał. Zignorowałam to i wstałam z huśtawki idąc na starą zjeżdżalnie. Postanowiłam zjechać. - Kurwa - powiedziałam pod nosem widząc rozerwaną koszulkę.

- Mila wszystko okej? - Zapytał ze zmartwieniem.

- Tak, po prostu zahaczyłam o drut i koszulka mi się rozerwała - Machnęłam na to ręką, jednak czułam okropny ból w talii. - Możemy już wracać? - Zapytałam chłopaka, a ten kiwną głową i udaliśmy się do samochodu. Zapięłam pasy. W samochodzie zapadła cisza więc postanowiłam puścić muzykę. Zaczęłam cicho śpiewać, a Shawn po chwili do mnie dołączył. Całą drogę śpiewaliśmy. Gdy byliśmy pod domem wyłączyłam muzykę. Nagle poczułam usta na moim policzku. Odsunęłam się kawałek, spojrzałam na Shawna i wyszłam z samochodu. - Lauren! - Krzyknęłam głośno trzymając się za bok. Po chwili zobaczyłam dziewczynę na schodach. Widząc mnie szybko do mnie podbiegła i wzięła pod rękę prowadząc do kuchni.

- Ściągaj koszulkę Cabello - Powiedziała stanowczo. Lekko się zarumieniłam, ale wykonałam jej polecenie. Dziewczyna zaczęła grzebać w apteczce po chwili wyciągając bandaże i wodę utlenioną.
Zielonooka odkaziła moją ranę po czym powoli zaczęła obwiązywać mnie bandażem. - Jak ty to zrobiłaś? - Zapytała patrząc mi się w oczy. Przeszły mnie lekkie dreszcze.

- Byłam na starym palcu z Shawnem. Gdy zjeżdżałam ze zjeżdżalni zahaczyłam o wystający drut. - Odpowiedziałam, a Lauren spojrzała na mnie zmartwiona.

- Jak jutro chociaż trochę nie przejdzie to pojedziemy do szpitala - Oznajmiła po czym mnie przytuliła. Dałam się ponieść chwili i wtuliłam się w nią. Stałyśmy tak jeszcze przez chwilę. Lauren zaczęła gładzić mnie po plecach. - Martwiłam się Cabello - Powiedziała cicho. Uśmiechnęłam po czym kawałek się odsunęłam i pocałowałam Lauren w policzek. Dziewczyna się zarumieniła. - Chodź pomogę Ci wejść na górę - ponownie wzięła mnie pod rękę i zaczęła prowadzić do pokoju. Syczałam z bólu co jakiś czas. Lauren pomogła mi nawet wejść do łóżka.

- Zostaniesz ze mną dopóki nie zasnę? - Zapytałam, a dziewczyna pokiwała głową. Zamknęłam oczy. Po jakimś czasie poczułam usta na moim czole otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam Lauren wychodzącą z pokoju, jednak z braku sił zasnęłam.

------------------
Hej, hej! Wracam po dłuższej przerwie. Rozdział został dodany dziś dzięki __Kamcia__. Sprawdziła mi rozdział, więc postanowiłam go dodać. Co do sprawdzania rozdziałów to poszukuje takiej osoby. Jak ktoś coś to zapraszam na pv :D

Not for me // CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz