One Shot na zamówienie dla TheBiggestMarvelFan
*1*
Thanos wygrał walkę z Hulkiem - on go wręcz rozłożył na łopatki. Thor i Loki podczas ich walki ukryli się w jakimś kącie, jednak nie na długo. Trzeba było wyjść z ukrycia i chociaż spróbować, powstrzymać Tytana.
- Thor bardzo cię przepraszam. - powiedział Loki, niemal prawie płacząc. - Przepraszam za wszystkie krzywdy, które cię spotkały z mojej winy.
W momencie kiedy zakończył zdanie, Hulk padł na ziemię, pokonany przez Tytana. Obaj odwrócili spojrzenia w tamtym kierunku. Kiedy Lokiego w tej chwili sparaliżował strach, że ich ostatnia deska ratunku właśnie się połamała, Thor bez namysłu wybiegł z ukrycia i zaatakował Thanosa złapaną po drodze włócznia. Ta jednak po uderzeniu w ramię przeciwnika złamała się. Rywal odwrócił się i nim władca piorunów zdołał cokolwiek zrobić, ten zadał mu bolesne kopnięcie w brzuch. Jednooki poleciał pare metrów do tyłu i przeturlał jeszcze. Maw przy użyciu telekinezy unieruchamia Thora metalowymi fragmentami. Ledwo żywy Heimdall wykorzystując chwilę nieuwagi wroga, resztkami sił otworzył most, przenosząc tym samym nieprzytomnego Hulka na Ziemię. Gdy tylko tęczowe światło zabrało ze sobą zielonego wielkoluda, Tytan wziął z rąk swojego sługi włócznie, po czym wbił ją w brzuch strażnika Bifrostu. Czarnoskóry mężczyzna natychmiast umarł, ze wzrokiem utkwionym w postać swojego króla. Ukryty w kącie Loki zaklął cicho pod nosem, podczas kiedy Thor krzyknął zrozpaczony - to co się najczęściej krzyczy kiedy najbliższa osoba umiera na twoich oczach z ręki twojego wroga.
- Nie! - (właśnie to).
Władca piorunów mógł jedynie klęczeć i patrzeć jak jego przyjaciel umiera z ręki Thanosa.
- Zginiesz za to. - dodał po chwili.
Mew zakneblował mu usta kawałkiem metalu, przy użyciu swojej mocy telekinezy. Zaraz potem podniósł leżący nieopodal Tesserakt i zwrócił się do swojego pana:
- Moja skromna osoba kłoni się przed twoją wielkością. - ukląkł przed Tytanem, unosząc ponad swoją głowę świecący sześcian. - Żadna inna istota nie posiada mocy ni szlachetności by dzierżyć nie jeden a dwa klejnoty nieskończoności. - Thanos w tym momencie wziął od niego artefakt i dokładnie mu się przyjrzał. - Wszechświat jest na wyciągnięcie ręki.
Wraz z zakończeniem wypowiedzi Mewa, Tytan rozgniótł sześcian w dłoni z taką łatwością jakby było zrobione ze szkła. Błękitny pył spłynął po jego wielkiej dłoni. Niebieskie światełko tliło się między szklanymi odłamkami, zsypał je z dłoni i przyjrzał się kryształowi. Po chwili ostrożnie wsadził go na jedno z wgłębień rękawicy, obok kamienia mocy. Ponownie utkwił wzrok w kamieniu.
- Na Ziemi są jeszcze dwa klejnoty. - powiedział dalej patrząc na kryształy. - Znajdźcie i przynieście na Tytana.
- Nie zawiedziemy cię. - powiedziała Midnight, kłaniając się Thanosowi razem z innymi.
Wtedy z ukrycia wyszedł Loki. Boczek zrobił to bardzo nie chętnie i teraz nie było odwrotu.
- Mogę się wtrącić? - wszystkie czy zwróciły się ku niemu. - Skoro lecicie na Ziemię, potrzebny będzie wam przewodnik. Jak wiemy mam doświadczenie na tym terenie.
- Czy porażkę uważasz za doświadczenie? - spytał Tytan, przypominając brunetowi o jego przegranej na Ziemi.
- Za doświadczenie uważam doświadczenie. - odpowiedział Loki pewny siebie.
Posłał Thorowi ukratkiem spojrzenie, mówiące ewidentnie ,,przepraszam", po chwili rzucił Thanosowi obojętney wzrok. Powoli zaczął do niego podchodzić
- Ja, Loki, książę Asgardu... - przerwał ponownie spoglądając przepraszająco na Thora. - Syn Odyna... - znów spojrzał na Tytana. -... prawowity władca Jotunheimu i bóg podstępu, oddaję... Ci się... aż do śmierci.
Kiedy mówił w jego dłoni zmaterializował się sztylet, tak że nikt go nie widział. Kłamca spuścił głowę i odczekał moment, by po chwili wziąć gwałtowny zamach i wbić ostrze w szyję Tytana. Jego ręką jednak utkaneła w bezruchu, a na rękawicy zaświeciło światło kamienia prxestrzeni.
- Aż do śmierci? - powtórzył lekceważąco Tyta . - Co za niepoprawnie dobrane słowa.
Wytrącił Lokiemu broń z ręki, po czym nieśpiesznie złapał go za szyję i stopniowo zaciskając na niej mocniej uścisk, podnosił go do góry - na wysokość swojej twarzy. Loki czując, że zaczyna mi brakować tchu, zaczął się szarpać, chcąc się wyswobodzić z uścisku Thanosa. Na marnę.
- Nigdy nie będziesz... - wydusił szeptem. - bogiem.
Tytan odpowiedział mu tylko uśmiechem. Zaraz potem dało się słyszeć trzask kręgosłupa. Oczy Lokiego zaszły krwią, z ust także wypłynęła czerwona ciecz.
*2*
-... I choć dla większości z nas Loki był kłamcą i krętaczem, to jednak miał w sobie dobro. Nikt, nawet ja, nie zdołał go poznać od tej właściwej strony.
Przejmowa Thora była dłuuuuga i wzruszająca. Większość zaproszonych gości na pogrzeb jego brata, wycierała oczy z łez, a inni ciągle płakali, nie potrafiąc się powstrzymać, a jeszcze inni zachowywali kamienny wyraz twarzy.
Obecni na uroczystości Avengersi siedzieli w pierwszych rzędach razem z Valkirii, a za nimi natomiast siedzieli mieszkańcy Nowego Asgardu.
Thor w pewnym momencie zwyczajnie się rozpłakał. Zasłonił twarz dłońmi, aby nikt tego nie widział. Od pół godziny stał nad grobem swojego brata, mówiąc jak bardzo żałuje wszystkich krzywd jakie mu kiedykolwiek wyrządził i ile rzeczy chciałby mu teraz powiedzieć.
- Jako starszy brat powinien bym bardziej jak brat... - wymamrotał dalej płacąc.
Val spojrzała porozumiewawczo na Bruce'a, po czym wstała i zastąpiła króla Nowego Asgardu. Blondyn zajął jej miejsce, a ona dokończyła przemówienie. Dalsza część pogrzeby nie trwała długo. Łódź z ciałem ubranym w czarny płaszcz z zielonymi elementami i złotą zbroje. W dłoniach trzymał niewielki sztylety, a na głowie miał swój złoty hełm z rogami. Wszyscy składali szczere kondolencje, szczególnie Avengersi. Wiedzieli jak ważny był Loki dla Thora, mimo że samymi nie przepadali za bożkiem kłamstw.
***
Po wszystkim władca piorunów wrócił do swojego domu. Wszedł do środka i jego oczom ukazały się czarne kozaki i płaszcz tego samego koloru. Doskonale wiedział kim jest jego niespodziewany gość. Zdjął buty i powoli wszedł do salonu. Jego gość siedział w fotelu, widział że w lewej dłoni trzymał kieliszek do oferty wypełniony czerwonym winem. Butelka z trumien stała na szklanym stoliku razem z drugim kielichem.
- Nie było cię na pogrzebie. - powiedział Thor, przerywając panującą w pomieszczeniu cieszę.
- Pomyślałem, że umarły nie powinien przychodzić na swój własny pogrzeb jeśli jego kopia leży za niego w trunków. - odpowiedział gość niesłusznie, po czym upił łuk wina.
- To prawda. - zaśmiał się blondyn i podszedł do fotela, sięgając po drodze po kieliszek. - Ale mogłeś mnie uprzedzić, że przyjdziesz.
- Chciałem Ci zrobić miłą niespodziankę. - powiedziawszy to, podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do Thora bardzo blisko. - A to należy do niej.
Chwilę później odłożył kieliszek na stolik za niebieskookim i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
1011 SŁÓW
Dobranoc wszystkim
CZYTASZ
One Shoty Na Zamówienie I Nie Tylko | MARVEL
FanfictionOne Shoty pisane na zamówienie i ogólnie moje własne. MARVEL - Avengersi i X-Meni. Zapraszam.