18. Lany Poniedziałek (Erik x Charles)

319 9 6
                                    

Po pierwsze wiem, że Śmingus Dyngus był już dawno.
Po drugie: nie mam zamiaru robić z Charles'a sztywnego profesorka na wózku.
Po trzecie: Nie jestem specem od X-Menów.
Po czwarte: po stokroć przepraszam, że tak długo to trwało.

ONE SHOT NA ZAMÓWIENIE DLA

***************************************************************************************

Wiosenne promienie słońca wpadły przez okno w pokoju Charles'a Xaviera, zmuszając go do powrotu z wspaniałego świata snów. Radosne krzyki, śmiechy młodszych i starszych uczniów szkoły, również zmuszały do wstania z łóżka. Przez uchylone okno dodatkowo wpadał chłodny wiaterek. Charles jęknął, nie chcąc jeszcze wstawać. Niechętnie jednak uchylił zaspane powieki, czując na sobie czyjeś spojrzenie . Dwie bliźniaczki przyglądały mu się, cicho chichocząc pod noskami.

- Lizzy, Penny wródźcie do swoich zajęć. - przemówił do dziewczynek w ich głowach. - Naprawdę mam ochotę pospać jeszcze pół dnia.

- Ale panie profesorze obiecał nam pan. - odpowiedziała Lizzy, uśmiechając się jeszcze szerzeni niż jej siostra.

Xavier otworzył szerzej oczy, by móc lepiej przyjrzeć się bliźniaczkom, uśmiechającym się niczy, dwa Koty z Cheshire z ,,Alicji w Krainie Czarów''. Bywało to czasem przerażające, jednak po latach nauczania w szkole dla utalentowanych dzieci, stał się to dla niego całkiem normalny widok. W tym momencie do pokoju wszedł niespodziewany gość, Eryk Lehnsherr. Na jego widok uśmieszki z twarz dziewczynek zeszły, a one same odsunęły się od okna.

- Eryk. Miło cię widzieć. - powiedział Xavier, nie kryjąc swojego zaskoczenia widokiem dawnego towarzysza. - Co cię tu sprowadza?

- Ponoć wypowiedziałeś swojej szkole wojnę. - odparł Magneto, uśmiechając się cwaniacko. - Chętnie wezmę w niej udział. - Mówiąc to usiadł na krawędzi łóżka Charlesa.

- Doskonale wiesz, że to nie jest tego typu bitwa, Eryku. - wydusił z siebie wreszcie Charles. - To bitwa na balony z wodą. Dziś jest lany poniedziałek.

Lehnsherr zaśmiał się ukradkiem pod nosem.

- Wojna na balony z wodą? Dziecinada - prychnął mężczyzna.

- Nie musisz brać udziału jeśli nie chcesz. - odparł Xavier. - Nie zmuszam cię.

- Wiem, ale zagram i wygram.

Wymienili jeszcze pare zdań na temat czasu wolnego po ,,bitwie'', by zaraz potem zadecydować, że czas na rozpoczęcie bitwy. Po ubraniu się Charles usiadł na swoim wózku i razem z Erykiem wyjechał z pokoju. Kiedy tylko otworzył drzwi, poczuł jak strumień zimnej wody oblewa go całego. Zapewne gdyby było to w jego przypadku możliwe, podskoczyłby na wózku nieco wstrząśnięty atakiem ze strony uczniów, którego się całkiem nie spodziewał. Lehnsherr i Xavier jęknęli niezadowoleni. Dzieciaki chwilę potem rozbiegły się, śmiejąc się głośno. Eryk próbował powstrzymać się od śmiechu - był mniej przemoczony niż Charles.

- Z czego się śmiejesz? - Charles posłał mu uśmiech, bo sam miał ochotę się teraz śmiać. Woda spływała z czubka głowy po twarzy. Wyciągnął znikąd balon z wodą i rzucił nim twarz Magneto. - Ten się śmieje kto się śmieje ostatni.

Po tych słowach zaczął uciekać na swoim wózku inwalidzkim najszybciej jak tylko mógł, czyli nie za szybko. Kiedy tylko Eryk się otrząsnął, od razu skierował swoje kroki do pierwszego lepszego pokoju w poszukiwaniu balonowej amunicji. Znalazł ją w innym pokoju, jednej z klas. Przełożył torbę z balonami i poszedł dalej korytarzem. Od tej chwili cała szkoła stała się polem walki na balony z wodą.

One Shoty Na Zamówienie I Nie Tylko | MARVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz