29. Pierwszy Dzień Szkoły

393 11 2
                                    

Wakacje dobiegły tego dnia końca. Ranek zaczął się dokładnie tak samo, jak co roku. Tradycyjnie Peter wstał nieco niewyspany, umył się i zjadł śniadanie, po czym wrócił do pokoju się przebrać z pidżamy na czarne spodnie, eleganckie buty, koszulę i krawat. Zszedł ponownie na dół witając się z ciocią.

- Tylko pamiętaj. Wracasz ze szkoły od razu do domu. - powiedziała May, poprawiając źle zawiązany krawat.

- Dzisiaj nie wojujemy tylko świętujemy. - zaśmiał się Peter, zakładając torbę na ramię i chwytając za klamkę, gotowy do wyjścia. - Pamiętam.

Ciocia pocałowała go jeszcze na odchodnym w czoło, a on nacisnął klamkę i pobiegł korytarzem, po czym zbiegł po schodach i wręcz wyskoczył z klatki. Przez okno widział piękną pogodą - bezchmurne niebo. Kiedy jednak zobaczył TEN samochód, wydawało mu się jakby wszystko nieco poszarzało. Uśmiech z jego twarzy zszedł prawie natychmiast. W jednej chwili zapragnął się szybko wycofać. Wtedy jednak z auta wysiadł kierowca i do niego podszedł, mówiąc:

- Ubieraj się młody. Mamy misję do wykonanie. 

Zaraz po tym wcisnął w ręce nastolatka papierową torbę.

- Ale panie Stark, ja . . . spóźnię się na rozpoczęcie roku. - odparł Parker pośpiesznie, po czym dodał nieco ciszej - albo wcale mnie nie będzie.

Tony spojrzał na chłopaka nieco obojętnym wzrokiem. Westchnął ciężko. Musiał przyznać przed sobą, że Parker był jeszcze dzieciakiem i wymagał od niego prawie tyle co od dorosłej osoby. Pierwszy dzień szkoły - rozpoczęcie roku - był bardzo ważny dla każdego ucznia. Ostatnio jednak w Nowym Yorku wzrosła liczba przestępców, których obowiązkiem Avengers oraz nowych rekrutów było wyłapać ich, a już w szczególności tego jednego.

- O której masz rozpoczęcie roku? - spytał Tony po dłuższej chwili namysłu.

- O dwunastej. - odpowiedział nastolatek prawie od razu.

- No to załatwione. Lecisz ze mną. To niedaleko, a ja cię podwiozę. - rzucił, niemal w podskokach wracając do auta.

Peter spojrzał na Starka, a następnie na papierową torbę, w której była najprawdopodobniej ulepszona wersja jego stroju. Westchnął ciężko, po czym przy pomocy sieci wskoczył na dach swojego budynku, gdzie ubrał strój pod swoje ubrania. Szybko wrócił na dół, wskakując na tylne siedzenie auta milionera przez uchyloną szybę w dachu. Stark poprosił Jarvisa, aby pokierował samochodem. Kiedy ruszyli, sam natomiast odwrócił się do nastolatka i rzucił mu na kolana białą teczkę.

- Nasz kolega nazywa się Aleksei Sytsevich, ale policjanci wolą na niego mówić ,,Nosorożec''. Tylko z powodu zbroi. - zaśmiał się. - Facet to Rosjanin i dlatego wolałem nie włączać w tę walkę Czarnej Wdowy. Zbroję kupił od nijakiego Claw'a, który tak na marginesie jest błaznem. Zajmuje się nim ja, mój przyjaciel, pan Kapitan Lodówka, jego kumpel Żelazna Ręka, Czarny Kot, no i ty. Będziesz robił za przynętę. Obiecuję, że włos ci z głowy nie spadnie.

- Dobrze, panie Stark. - odpowiedział szybko Peter, choć nie był przekonany co do tego pomysłu; nie lubił być przynętą. 

***

Kiedy dotarli na miejsce, od razu wysiedli z auta. Stark zabezpieczył auto i obaj następnie ruszyli chodnikiem przed siebie, by następnie skręcić w prawo i wejść do jednej z kamienic. Wszedłszy po schodach na czwarte piętro, Stark zapukał do jedynych znajdujących się tam drzwi. Te się po chwili uchyliły, a przez szparę ktoś wyjrzał - Tony natychmiast go rozpoznał. Nieufne oko właściciela przyjrzało im się uważnie. Zaraz potem drzwi się zamknęły, a następnie ponownie otworzyły na oścież. W progu stanął Bucky Barnes - Zimowy Żołnierz. On i miliarder zmierzyli siebie groźnym, lecz bardziej nieufnymi spojrzeniami. Potem Barnes przerzucił wzrok na Petera, stojącego za Iron Manem, posłał w jego stronę szybki, nikły uśmiech. Po chwili weszli do środka. Mieszkanie było dość przeciętne. Posiadało białe, choć lekko poszarzałe ściany, podrapane meble - zapewne od kocich pazurków - skrzypiącą podłogę i okna z pobitymi szybami. W salonie przy stole siedzieli wymienieni przez Starka uczestnicy akcji - Steve Rogers, Bucky, T'Challa i Rhodney.

One Shoty Na Zamówienie I Nie Tylko | MARVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz