32. What About Now?

331 11 0
                                    

*1*

Służąca po cichu przekroczyła próg komnaty Księcia Lokiego. Uważnie się rozejrzała po pomieszczeniu, a jej wzrok podał na postać na łóżku - brunet jeszcze spał. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, po czym zamknęła za sobą drzwi. W dłoni trzymała srebrną tacę z posiłkiem i kielichem wody dla syna Odyna. Ostrożnie odłożyła ją na niewielką szafkę nocną tuż przy łóżku mężczyzny. Zaraz po tym podeszła do oknien, by następnie je odsłonić, wpuszczając tym samym światło dnia do wielkiej komnaty. Loki mruknął coś pod nosem niezrozuniale. Nieco po chwili uchyli zaspane powieki, jednak szybko z powrotem je zamkną, gdy promyki słońca zaświeciły mu w oczy, oślepiając. W tej samej chwili, jego głowę zaatakował potworny ból głowy - będący skutkien głupiego żartu Thora i jego głupich przyjaciół. Brunet syknął, zasłaniając oczy.

- Dzień dobry wasza wysokość. - odezwała się w końcu służąca. - Jest już bardzo późno.

- Dobrze. - odparł, po chwili namysłu. - Idź już.

Młoda dziewczyna ukłoniła się, po czym skierowała się do wyjścia. Kiedy wyszła, Loki usiadł, przecierając zmęczone oczy dłońmi. Oczy szybko zaczęły się przyzwyczajać do panującej w pokoju jasności. Brunet westchnął ciężko, po czym wstał i podszedłszy do okiennic, przysłonił nieco je. W komnacie zagościł cień, na którego widok kącik ust bruneta lekko się uniósł.

Po zjedzeniu posiłku i oczyszczaniu umysłu, Loki przebrał się - w szmaragdowo zieloną koszulę, czarne dopasowane spodnie, a na to swój ukochany, skórzany, czarny płaszcz ozdobiony zielonyni i złotymi elementami - następnie opuścił swoją ciemnicę.

***

Loki żadko wychodził - tylko kiedy czegoś bardzo potrzebował, bądź kiedy wzywał go Odyn. Teraz jednak on potrzebował zaczerpnąć świeżym powietrza i chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkim innym.

Tego dnia słońce świeciło niebywale jasno, przez co jeszcze bardziej nie dawało się na nie patrzeć. Lokiego od tego ponownie rozbolała głowa, na co zareagował jedynie syknięciem. Królewskie ogrody tonęły w złotych promieniach słońca. W tak piękną pogodę, Loki spodziewał się zastać w altance Friggę, gdzie przeważnie spędzała czas do połódnia. Tym razem jednak jej tam nie było. Westchnął na to ciężko. Usiadł więc na ławeczce i zatopił się w lekturze.

***

Niestety jego spokój nie trwał długo. Z oddali usłyszał czyheś kroki. Spojrzał kątem oka na kamienną dróżkę, którą zerknij ku jefo zaskoczeniu Fandrall - sam. Zignorował go jednak i wrócił do lektury. Natomiast blondyn dostrzegł go, siedzącego w altance i zaczytanego w jakiejś grubej księdze. Kącik jego ust uniósł się wysoko. Podszedł do niego powoli.

- Czego to szukasz? - spytał mi stąd ni zowąd Loki.

Fandrall aż podskoczył, omal nie tracąc równowagi.

- Em...szukałem towarzystwa. - odparł ze śmiechem.

- Więc poszukaj go gdzie indziej. - rzucił brunet, nie odrywając wzroku od liter.

- Chodzi mi o inne towarzystwo niż Sif, moi towarzysze czy Twój brat.

Loki na to nic nie odpowiedział. Liczył na to, że mężczyzna znudzony panującą między nimi ciszą, szybko się zniechęci i odejdzie. Ku jego zaskoczeniu wojownik stał oparty o belkę i wpatrywał się obrazek za Lokim. Złapał się jednak pare razy na spoglądaniu na bruneta co jakiś czas.

- Żegnam. - rzucił Loki, skończywszy czytać gruby tom.

Zaraz po tym, wyminął Fandralla i opuścił altanke, a następnie ogrody.

One Shoty Na Zamówienie I Nie Tylko | MARVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz