10.

623 47 3
                                    

a/n; jesteśmy w połowie~

***

Było jej zimno. Znowu stała na kamiennym brzegu. Wokół panowała cisza, którą przerywały jedynie fale obmywające jej gołe stopy. Niebo było szare, w odcieniu jej oczu. Rozejrzała się wokół. Była sama, ubrana w białą suknię za kolano, która powiewała na wietrze razem z jej jasnymi włosami.

Czuła pustkę. Nie umiała inaczej nazwać tej emocji; miała wrażenie, że ktoś wyrwał jej serce i zostawił dziurę po nim. Wydawało jej się, że czas tutaj nie płynie. Jakby już nie istniała, unosiła się między światami.

Nagle poczuła, jak coś łapie ją za stopy. Wrzasnęła, ale z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Upadła na kamienie, raniąc dłonie. Biały materiał zabarwił się na czerwono.

Z wody wyłoniła się ręka, następnie jeszcze trzy kolejne. Wszystkie były wyciągnięte w jej stronę. Próbowała się odsunąć, ale kamienie jej to uniemożliwiały. Dłonie były coraz bliżej...

— Eliza — szepnął Minho. — Eliza, słyszysz mnie?

Wzięła głęboki wdech i zakrztusiła się powietrzem. Gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej. Zakręciło się jej w głowie; chłopak musiał ją przytrzymać.

A więc to był tylko sen.

Spojrzała na Minho. Odetchnęła z ulgą. Wszystko było w porządku. Był cały i zdrowy. Poczuła, jak kamień spada z jej serca.

Potrzebowała kilku minut, by przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia.

— Minho — zaczęła. — Gdzie byłeś przez ostatnie dwa tygodnie? Kim był ten demon, który nas zaatakował? Skąd wiedziałeś, żeby się pojawić?

Blondyn westchnął i usiadł obok niej na łóżku. Przez chwilę się nie odzywał, dając jej idealną możliwość, by mu się przyjrzała. Jego skóra wręcz lśniła, a w ciemnych oczach spoglądających na nią spod długich rzęs ukryte były całe galaktyki gwiazd. Był piękny, przyznawała to bez bicia. Był piękny po prostu będąc, nie robiąc nic szczególnego. Zdawała sobie sprawę z faktu, że oprócz piękna zewnętrznego miał do zaoferowania również piękne wnętrze. Nie musiała mówić, że był najwspanialszą osobą, którą kiedykolwiek spotkała. Była pewna, że o tym wie.

— Cóż... — mruknął, wyrywając ją w ten sposób z zamyślenia. Bawił się swoimi palcami, układając sobie wszystko w głowie. — Kręciłem się to tu, to tam... Szukałem odpowiedzi. I wydaje mi się, że znalazłem.

Spojrzała na niego wyczekująco.

— Pamiętasz tych dwóch chłopaków, którzy wypchnęli mnie za burtę? — zapytał, a Eliza przytaknęła. — Wygląda na to, że uciekli z Piekła i chcą zrobić ci krzywdę. Jeden z nich cię zaatakował.

Zapanowała cisza.

Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie miała pojęcia, jak to się stało, ale wersja chłopaka brzmiała bardzo prawdopodobnie. Bo czy nienawiść nie jest jedną z najsilniejszych emocji, a chęć zemsty nie potrafi zmusić do okropnych czynów?

— Więc... co teraz zrobimy? — spytała, wbijając wzrok w pościel i bawiąc się jej rąbkiem.

Wzruszył ramionami. Sam nie wiedział, co byłoby najlepszym wyjściem. Powinien odejść? Zostać z Elizą i chronić ją, dopóki nie zestarzeje się i umrze? Czy było jakiekolwiek dobre wyjście z tej sytuacji?

Nie wiedział. Po raz pierwszy w życiu niewiedza przyprawiała go o ból serca. Miał wrażenie, że zostali zapędzeni w kozi róg, a jego dawni wrogowie pogrywają sobie z nimi. To go irytowało; nie mógł przecież pozwolić na to, żeby mieli jakąkolwiek kontrolę nad życiem Elizy, miała prawo żyć i być szczęśliwa...

— Minho?

Oboje odwrócili się w stronę drzwi, skąd dobiegał głos.

Angel with a shotgun ⋄ Lee Minho ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz