a/n; wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka 🎔
***
Najpierw usłyszała szepty. Dopiero potem zmusiła się do uchylenia powiek. Potrzebowała chwili, by przyzwyczaić się do ciemności panującej w pomieszczeniu. Kręciło jej się w głowie. Miała wrażenie, że unosi się w powietrzu.
Zamrugała kilka razy. Spróbowała poruszyć dłońmi, ale ku jej zdziwieniu okazało się, że są związane za jej plecami. Ktoś musiał ją uwięzić. Spróbowała ruszyć nogami. Usłyszała, jak piasek trzeszczy pod jej butami. Natychmiast zamarła.
Było ciemno. A ostatnio w ciemności kryło się zbyt wiele zła, by mogła czuć się bezpiecznie.
Przymrużyła oczy. Kilka, może kilkanaście metrów dalej stała malutka świeczka, która swoim nikłym światłem rozjaśniała mrok. Była zbyt daleko, by pozwoliła Elizie zobaczyć coś oprócz stołu, na którym stała. Dziewczyna starała się dostrzec cokolwiek, co pomogłoby jej zrozumieć, gdzie jest. Ale nic nie widziała.
Nagle z cienia wyłoniły się dwie postacie.
Bracia Kang?, przemknęło jej przez myśl.
Jej serce zaczęło bić szybciej. Była prawie pewna, że to oni, chociaż nie widziała ich twarzy.
Zaczęli rozmawiać, ale zbyt cicho, by była w stanie usłyszeć, co mówią. Przeklęła w myślach, żałując, że nie ma przy sobie czegoś ostrego, czym mogłaby przeciąć sznur, którym miała związane ręce.
Zdusiła krzyk, gdy zobaczyła, że obok braci Kang pojawiają się kolejne postacie. Było zbyt ciemno, by potrafiła policzyć ich dokładnie, ale była pewna, że kilka metrów od niej stał co najmniej tuzin demonów.
Niech Minho się pospieszy, poprosiła w myślach, czując, jak strach przejmuje nad nią kontrolę.
Proszę.
***
Minho stał nieruchomo. Jego wzrok wciąż pozostawał wbity w miejsce, gdzie jeszcze sekundy temu stali demon i Elizabeth. Nie potrafił się ruszyć. Był jak sparaliżowany.
Po chwili do pomieszczenia wbiegł Youngsik. Jego włosy były roztrzepane, a biała koszula ubrudzona i podarta. Spojrzał na przyjaciela i zmarszczył brwi. Nie rozumiał, co się stało.
Ale potem zaczął rozglądać się po pokoju i zorientował się, że nigdzie nie ma Elizabeth.
— Minho? — dotknął jego ramienia, przez co chłopak się wzdrygnął. — Gdzie jest twoja bratnia dusza?
Lee nie odzywał się. Przez kilka sekund znowu zachowywał się, jakby nic nie słyszał. A potem... potem wszystko w niego uderzyło. Wszystko uderzyło w niego z taką mocą, że upadł na podłogę.
Porwali ją, porwali Elizę, porwali moją bratnią duszę, porwali ją przeze mnie, mój Boże, mój Boże...
— Minho, ogarnij się — powiedział Youngsik, klękając obok przyjaciela. — Słyszysz mnie? Musimy ją znaleźć, w tym stanie nie dasz rady nawet wyjść z domu. Chodź.
Pociągnął bezwładnego Lee do góry i zaprowadził do salonu. Posadził go na kanapie i usiadł przy nim.
— Minho...
— Wiem — szepnął anioł, chowając twarz w dłoniach. — Musimy ją znaleźć. I to szybko.
CZYTASZ
Angel with a shotgun ⋄ Lee Minho ✓
FanfictionPosiadanie bratniej duszy było normalnym zjawiskiem. Problem jednak pojawiał się, gdy twoja bratnia dusza okazała się być chłopakiem zmarłym prawie wiek temu, który w ten sposób skazał cię na wieczną samotność bez jakiejkolwiek nadziei na szczęśliwe...