16.

500 41 0
                                    

Pierwszym, co poczuła, był przeraźliwy ból głowy. Czuła się, jakby ktoś rozłupał jej czaszkę na pół.

Zaczęła słyszeć szepty. Bardzo ciche i odległe, jakby ich źródło znajdowało się daleko od niej. Jęknęła z bólu, próbując otworzyć oczy. Była zbyt słaba, by chociaż ruszyć palcem. Miała wrażenie, że straciła czucie w rękach, nogach, całym ciele. Nigdy w życiu nie czuła się tak słaba.

Brała spokojne, głębokie oddechy. Starała się nie denerwować, powoli regenerować siły. Starała się usłyszeć, co dwa głosy mówią. Było to dość trudne, gdyż słyszała je, jakby była pod wodą.

— Musimy ich znaleźć, musimy znaleźć tych... — rozpoznała głos Minho, który zaczął rzucać nieznanymi dla niej słowami, być może po koreańsku lub japońsku. Z tonu jego wypowiedzi udało jej się wywnioskować, że były to przekleństwa. — Zabiję. Zabiję ich w momencie, w którym dostanę ich w swoje ręce, przysięgam...

— Minho, uspokój się — poprosił Youngsik, a Eliza oczami wyobraźni widziała, jak chłopak kładzie rękę na ramieniu swojego przyjaciela. — Rzucając klątwami i przyrzekając na Boga nic nie zdziałasz. Musimy załatwić to inaczej.

— Jak niby chcesz to załatwić?! — krzyknął Lee, po czym dziewczyna usłyszała huk. Anioł musiał uderzyć w coś pięścią lub kopnąć jakiś ciężki przedmiot. — Nie mogę czekać, aż zrobią jej krzywdę!

— M-minho — wychrypiała, z trudem podnosząc rękę kilka centymetrów w górę. Wciąż była zbyt słaba, by otworzyć oczy. — M...

— Obudziłaś się? — poczuła, jak jedna jego dłoń łapie tę jej, a druga dotyka jej włosów, delikatnie je gładząc. — Nie ruszaj się, jesteś bardzo słaba.

— Czemu? — zapytała słabym głosem, mrużąc lekko oczy, starając się je powoli otworzyć.

— Byłaś w otoczeniu demonów przez kilka godzin. One karmią się ludzką energią. Musisz dużo odpoczywać, żeby wrócić do pełni sił.

— Z-zostań — poprosiła, zaciskając palce na dłoni swojej bratniej duszy. Uścisk był bardzo delikatny. — Proszę.

— Dobrze, zostanę — szepnął i mocniej ścisnął jej rękę, wywołując tym lekkie dreszcze. Jego dłoń była zimna, jak zawsze.

Usłyszała dźwięk zamykanych drzwi. Youngsik musiał wyjść z pokoju.

Minho westchnął cicho, a ciepłe powietrze otuliło policzki dziewczyny. Opierał się o łóżko i nachylał nad nią, by móc usłyszeć ją, gdyby chciała coś powiedzieć. Widział, że jest słaba. Była bledsza, niż zwykle. Prawie tak blada, jak on.

Serce mu się łamało, gdy widział ją w takim stanie. Nie mógł jednak zrobić nic, by jej pomóc.

Trwali w ciszy. Tak po prostu. Ponownie ich więź bratnich duszy pozwalała im zrozumieć się bez słów. Dotyk drugiej osoby wystarczał, żeby czuli spokój. Był jak plaster na ranę, która goiła się w zawrotnym tempie.

Po kilku, może kilkunastu minutach Eliza przerwała milczenie. Wyszeptała cichą prośbę, by anioł pomógł jej wstać. Wciąż była słaba, ale nie potrafiła leżeć długo bezczynnie. Powoli podniosła się na łokciach, jedynie dzięki ramionom Minho nie upadając ponownie na poduszki. Kręciło jej się w głowie. Patrzyła na niego spod przymrużonych powiek.

Jej wargi zadrżały, gdy otwierała usta, by powiedzieć coś chłopakowi.

Ale nagle usłyszeli, jak drzwi się otwierają. Spojrzeli w tamtą stronę. W progu stał uśmiechnięty Youngsik.

— Chyba wiem, jak możemy się ich pozbyć.

Angel with a shotgun ⋄ Lee Minho ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz