6.

731 66 5
                                    

a/n; przepraszam, oglądałam wczoraj serial i zapomniałam dodać;;

tbh lubię ten rozdział

***

Krzyczała jego imię.

Krzyczała, chociaż jej usta pozostawały zamknięte, a wokół nich panowała cisza przerywana przez dźwięk fal uderzających o kamienny brzeg. Jej serce biło szybko. Bała się. W tamtym momencie naprawdę się bała.

Co się dzieje?

Nie był w stanie jej odpowiedzieć. Jego ciałem wstrząsały drgawki. Dłonie z trudem chroniły go przed upadkiem na ostre kamienie. Nie mógł złapać oddechu. Ledwo utrzymywał kontakt ze światem.

Minho, do jasnej cholery!

Dotknęła jego ramienia. Jej dłoń po raz pierwszy poczuła jego odkrytą skórę. Trząsł się. Drżał, jego ciało wręcz wibrowało.

Odezwij się, błagam cię...

W końcu jego łokcie się ugięły i z jękiem upadł na kamienie. Próbowała jakoś zareagować. Złapać go, podtrzymać. Nie miała jednak wystarczająco siły. Kamienie raniły jej dłonie. Kolejne łzy napływały do jej oczu, tym razem nie ze strachu. Poprzednie już dawno zmoczyły jej policzki i kamienie.

Mój Boże, Minho...

Nie miała pojęcia, co robić. Zawołać pomoc? Przecież nikt oprócz niej nie był w stanie go zobaczyć. Nie mogła też po prostu siedzieć obok niego i płakać. Co miała zrobić? Co mogła zrobić? Jak miała sprawić, żeby to... coś się skończyło?

— Proszę... — wyszeptała zapłakanym głosem. — Błagam...

Minho zakasłał głośno, jakby próbował wykasłać wodę z płuc. Z trudem przewrócił się na plecy. Oddychał płytko, niespokojnie; dalej drżał. Łapał chaotycznie hausty powietrza.

Eliza płakała. Widząc, jak leży na kamieniach i nie odzywa się, ledwo rusza, nie była w stanie się uspokoić. Jej serce bolało. Dalej była przerażona. To było takie... nagłe. Zbyt nagłe. Była w szoku.

Po kilku, może kilkunastu minutach chłopak zaczął oddychać miarowo. Wciąż jednak się nie podnosił. Od czasu do czasu jego powieki drżały, jakby chciał otworzyć oczy, ale koniec końców tego nie robił.

Bała się go dotknąć. Bała się, że zaraz znowu coś mu się stanie. Tak bardzo chciała złapać go za rękę, poczuć choć odrobinę bliskości, by móc uspokoić swoje serce, dalej ściśnięte przez strach.

Nagle poczuła, jak jego blada i chłodna dłoń dotyka jej policzka. Dopiero teraz zauważyła, że jego ciało miało niższą temperaturę. Gdy podniosła głowę, zauważyła, że patrzy na nią spod przymrużonych powiek. Dalej był słaby; widziała to bardzo dobrze.

Pociągnęła nosem i złapała jego rękę, która wciąż znajdowała się przy jej twarzy.

— Wszystko w porządku? — zapytał cicho. Jego głos był zachrypnięty, zmęczony. Dopiero, gdy przytaknęła, kontynuował: — pamiętam. Mój Boże, ja pamiętam.

Zaczął powoli siadać.

— Co pamiętasz? — Przysunęła się bliżej i przytrzymała, żeby ponownie nie upadł. — Co to było? Dobrze się czujesz?

— Już lepiej. — Usiadł z jękiem. — Pamiętam... moje życie.

Eliza zmarszczyła brwi.

— Nie rozumiem — odparła szczerze.

Spojrzał na nią słabo, po czym uśmiechnął się, a ten uśmiech był wręcz ledwo zauważalny.

— Uwierz, ja też nie do końca rozumiem to wszystko.

Zakasłał.

Ramiona Elizy z prędkością światła otoczyły jego ciało. Bała się, że upadnie. Teraz wydawał się być taki kruchy, jakby był laleczką z porcelany, która po spadnięciu na podłogę roztrzaskałaby się na milion maleńkich kawałeczków.

Ale on siedział stabilnie. Powoli wracał do sił, błądząc myślami gdzieś między błękitnym niebem a spokojnym morzem, blisko linii horyzontu.

— Coś jest nie tak — stwierdził po jakimś czasie, nie odrywając wzroku od fal. — Coś z pewnością jest nie tak. Nie powinienem pamiętać swojego życia.

— Dlaczego?

Odwrócił głowę w stronę dziewczyny i spojrzał w jej szare oczy.

— Żadna osoba, która trafia do Nieba, nie pamięta swojego życia. Nikt w końcu nie wie, kiedy umrze. Każdy może mieć na Ziemi wiele niepozałatwianych spraw. Jak myślisz, ile osób chciałoby pożegnać się ze swoimi bliskimi lub zobaczyć ich, chociaż na chwilę?

Miał rację. Ale zastanawiało ją jeszcze jedno.

— Dlaczego w takim razie ty tutaj jesteś?

Minho wzruszył ramionami. Od samego początku zakładał, że powodem jego powrotu na Ziemię była konieczność spotkania bratnich dusz chociaż raz w życiu. To wszystko było dziwne. W końcu kontakty między światami były kategorycznie zabronione, nie mówiąc już o tym, że jego pamięć zdecydowanie nie powinna była wrócić.

A jednak, właśnie teraz siedział na brzegu niedaleko miejsca, w którym zginął prawie wiek temu i bardzo dobrze pamiętał tamten dzień. 

Angel with a shotgun ⋄ Lee Minho ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz