17.

490 44 0
                                    

a/n; dziś dwa rozdziały!

***

Siedzieli przy stole w kuchni. Wszędzie walały się stare książki, część z nich była napisana po hebrajsku, reszta po łacinie, może kilka po grecku — Eliza była niezbyt dobra w zgadywaniu, w dodatku dalej miała małe problemy ze wzrokiem.

Minho przyniósł ją tutaj na rękach, szczelnie owiniętą w koc. Pilnował, by było jej wygodnie, nawet zrobił jej herbatę. Starał się, jak mógł. W końcu to przez niego tak cierpiała.

Patrzyła zamglonym wzrokiem na poczynania Youngsika, który pochylał się nad księgami i notował coś na oddzielnej kartce. Minho siedział na krześle z ramionami skrzyżowanymi na piersi i również milczał, czekając, aż jego przyjaciel wreszcie coś powie.

— Dobra — Min wyprostował się i spojrzał na bratnie dusze. — Jeśli chcemy zesłać Seonghyuna i Seonghana z powrotem do Piekła, muszą kogoś skrzywdzić.

Lee zmarszczył brwi.

— Przecież skrzywdzili Elizę. Porwali są, związali, nawet przecięli jej skórę na policzku, to nie wystarczy? — oburzył się.

— Przykro mi, ale to za mało.

— Jak to za mało?! — podniósł się i oparł rękami o stół. — Ledwo udało mi się wyleczyć tę ranę, to będzie cud, jeśli nie pozostanie jej blizna!

— Rozumiem twoją złość, ale nic na to nie poradzę — wyznał Youngsik, patrząc na przyjaciela błagalnym wzrokiem. — Nie możemy tak po prostu ich zabić.

— Inne demony mogliśmy, dlaczego ich nie? — prychnął Lee.

— Za te demony zostaniemy osądzeni w Niebie, one nawet jej nie dotknęły. Chcesz być sądzony też za Kangów? Nawet po śmierci mają niszczyć ci życie?

Minho zamilkł. Zaklął pod nosem i usiadł na krześle. Był wściekły. Miał ochotę kogoś uderzyć.

— Potrzebujemy przynęty. Kogoś, kto sprowokowałby demony. Jeśli zranią tego człowieka, będziemy mieli podstawę, powód, by je zabić — kontynuował Min.

— Ja będę przynętą — powiedziała słabym głosem Eliza. Anioły spojrzały na nią ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. — To chyba logiczny wybór, prawda? Jestem wtajemniczona.

— Nie, nigdzie nie idziesz, nie pozwalam — Minho stanowczo pokręcił głową.

— Jestem oczywistym wyborem, dobrze o tym wiesz — mówiła powoli, czując, jak jej serce zaczyna bić szybciej. Nie lubiła, gdy ktoś krzyczał.

— Al-

— Ona ma rację, Minho — przerwał mu Youngsik, kładąc mu rękę na ramieniu.

— Ostatnim razem znaleźliście mnie szybko. Jak? — spytała, patrząc na anioły i szukając odpowiedzi w ich poważnych twarzach.

— Przez więź bratnich dusz — mruknął Lee, nawet na nią nie zerkając. — Czułem, że jesteś blisko.

— Więc tym razem również mnie znajdziesz — uśmiechnęła się blado.

Minho przygryzł wargę.

— Dobrze. Niech będzie — odparł po chwili namysłu. — Zostaniesz naszą przynętą.

Angel with a shotgun ⋄ Lee Minho ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz