18.

478 41 0
                                    

a/n; upewnijcie się, że przeczytaliście rozdział 17!

***

Było cicho i prawie zupełnie ciemno. Jedynym źródłem światła była lampa uliczna, której blask rozjaśniał mrok alejki biegnącej między dwoma wysokimi budynkami. Eliza szła powoli, wsłuchując się w swój cichy oddech. Była sama.

Skłamałaby, gdyby powiedziała, że się nie bała. Bo bała się i to bardzo — ale kto by się nie bał, gdyby miał być przynętą na dwa demony pragnące zemsty?

Wiedziała, że Minho i Youngsik są gdzieś niedaleko. Obiecali, że będą trzymali się w odległości kilkunastu metrów, żeby jak najszybciej zareagować, gdy pojawią się bracia Kang. Ta świadomość i więź bratnich dusz, dzięki której czuła, że Lee znajduje się wystarczająco blisko, by o tym wiedziała, uspokajały ją. Czuła się dzięki temu choć trochę bezpiecznie.

Nagle zobaczyła, jak coś porusza się w ciemności. Zatrzymała się gwałtownie.

Spokojnie, wszystko będzie dobrze, nie denerwuj się, powtarzała w myślach, starając się dostrzec, kto przed nią stoi.

Usłyszała szelest za sobą.

Odwróciła się. Światło latarni oświetliło sylwetkę demona.

— Kogóż my tu mamy? Czy to nie jest bratnia dusza Lee Minho, Seonghanie? — zapytał kpiącym głosem stojący przed nią chłopak.

— To aż dziwne, że pozwolił jej wyjść nocą bez opieki — zaśmiał się drugi z braci. — Byłoby naprawdę szkoda, gdyby ktoś zrobił krzywdę naszej ślicznej Elizabeth, prawda?

Przełknęła głośno ślinę. Poczuła, że Seonghan podszedł bliżej. Stał kilka kroków za nią. Seonghyun również zmniejszał odległość między nimi.

Jest okej, jest w porządku...

Starała się nie myśleć o tym, czego nauczył ją Minho. Nie mogła pozwolić, by demony odczytały jej myśli. Musiała ich zaskoczyć.

Sięgnęła powoli do kieszeni bluzy. Po chwili poczuła drewnianą rączkę i chłodne ostrze. Zacisnęła dłoń na nożu. Co prawda był to tylko nóż kuchenny, ale Minho zapewnił, że to wystarczy, by sprowokować i może nawet lekko zranić demona.

— Czemu się powstrzymujecie? — spytała, starając się, by jej głos nie zadrżał. Zaczęła powoli wyciągać nóż z kieszeni. — Czemu po prostu mnie nie skrzywdzicie?

— Zobacz, jaka pewna siebie — oczami wyobraźni widziała, jak Seonghyun unosi brwi ze zdziwieniem. — Co ty na to, bracie? Wyrwiemy jej język? Utniemy palce? A może wolałbyś, żebyśmy skręcili jej kark?

Oni się tylko z tobą bawią, próbowała się uspokoić.

— Uwierz, Elizabeth, to nie są puste słowa — wyszeptał do jej ucha Seonghan. Stał jeszcze bliżej, niż wcześniej. Zadrżała, gdy pazury demona przejeżdżają delikatnie po jej szyi. Po sekundzie poczuła ciepłą ciecz spływającą strużkami na jej obojczyki. — Chcesz się o tym przekonać?

Bała się. Bardzo się bała. Ale to był jedyny sposób, by Minho i Youngsik mogli zabić braci Kang.

— Bardzo chętnie — powiedziała szybko, bez zastanowienia wbijając ostrze noża w brzuch Seonghyuna.

Demon jęknął z bólu, łapiąc rączkę noża, który został w jego ciele. Seonghan warknął, łapiąc Elizę za szyję.

— Pożałujesz tego — wysyczał do jej ucha.

Podniósł ją na kilka centymetrów i uderzył jej ciałem o ceglaną ścianę budynku. Jęknęła z bólu. Demon podduszał ją jedną ręką. Próbowała wyrwać się z uścisku, ale była zbyt słaba.

Powoli traciła kontakt z rzeczywistością.

To koniec, przemknęło jej przez myśl.

Nagle uścisk zelżał, a w końcu... upadła na ziemię.

Zakasłała, łapiąc się za obolałą szyję. Zamglonym wzrokiem spojrzała w górę.

— Czy nie mówiłem ci, że masz jej nie dotykać? — wycedził Minho przez zęby, wciąż trzymając mocno rękę zaskoczonego demona.

Po chwili usłyszała dźwięk łamiącej się kości.

Angel with a shotgun ⋄ Lee Minho ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz