31

2.5K 141 6
                                    

Nicole
Luciano, nie odezwał się do mnie od dwóch dni. Powoli zaczynam się martwić, bo miałam mu powiedzieć o ciąży o tym, że będziemy rodzicami, ale on wciąż, nic nie wie. Mimo, że myślał i nas na poważnie, nie wiem czy będzie się cieszył.  Nawet jeśli nie, to ja będę, bo to znak, że będę mieć chociaż jedno maleństwo. Byłam nawet u niego w biurze, ale Massimo, jego wspólnik mówił, że nie pojawił się, od dwóch dni. Widziałam, że mnie unika i kazał kłamać koledze, tylko nie wiedziałam czemu. To mnie bolało, brak z nim kontaktu i wieści. Dopiero co, się odzyskaliśmy, a już ponownie, coś lub ktoś próbuje nas rozdzielić. Czy kiedykolwiek, będziemy razem szczęśliwi? Zaczynam w to wątpić, ale życie potrafi płatać figle.
- Hej siostra i co odzywał się?
- Nie, nawet nie odbiera telefonu.
- A powiesz mu?
- Teraz mam wątpliwości.
- Wiesz, że ci pomogę tak?
- Tak, ale ja chyba wrócę do Tennessee, ale dopiero jak Luciano powie mi prosto w twarz, że nie chce ze mną być, przecież musi być powód, że się do mnie nie odzywa.
- Okey, jak ty, to i ja. Planowałem tu zostać, ze względu na ciebie. Jeśli wrócisz, to ja też.
- Cieszę się, że mnie wspierasz.
- Wiesz jaka mama będzie szczęśliwa? W końcu doczeka się wnuka, z twojej strony.
- To prawda. Mam nadzieję, że będziesz chrzestnym.
- Miałbym odmówić? To będzie zaszczyt. Zwłaszcza, że masz tyłu braci, a chcesz żebym to ja był chrzestnym.
- Jak się nie zamkniesz, będzie nim Andrew.
- On nie ma bierzmowania. - Wystawia mi język i sprząta, po obiedzie. 
- Może wziąść. Ile to załatwić z kapłanem.
- Nie. Ma. Kurwa. Takiej. Opcji. Ja będę  ojcem chrzestnym. Obiecuję, że będę tym lepszym wujkiem i będę go lub ją buntować.
- O czym my w ogóle mówimy. Nie wiadomo nawet czy donoszę. Mam małe szanse.
- Donosisz. Dasz radę.  No właśnie, zapomniał bym. Masz. - Podaje mi jakąś kartkę, na której widnieje adres.
- Co to jest?
- Zdobyłem adres Luciano, możesz do niego pojechać.
- Wiesz co? Nawet nie wiem, czy mnie na prawdę kocha. Nigdy tam nie byłam, poza tym pojadę tam, jak nie odezwie się, do końca tygodnia.
- Na pewno? - Dopytuje się.
- Tak, w tym czasie zapisze się do ginekologa, na badania. Muszę wykupić witaminy.
- To ja skoczę do apteki.  Kupię ci witaminy. - Adam ubiera się i wychodzi, informując mnie, że wróci za kilka godzin. Zostawia mnie samą, więc zamykam drzwi na patent. Chcę odejść, ale dzwoni dzwonek. Pewnie to Adam zapomniał kluczy. Otwieram, ale ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach, nie stoi brat, tylko kuzynka i to o własnych nogach.
- Czego chcesz? Skąd znasz mój adres?
- Wcale to trudne nie było. Chcę ci powiedzieć, byś zostawiła moją rodzinę w spokoju.
- To ty mnie nachodzisz.
- Chce ci tylko powiedzieć, że Luciano nie chce cię znać, dlatego się do ciebie nie odzywa. On i ja spodziewamy się dziecka. Wczoraj się dowiedziałam i jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Nie będzie rozwodu. Pamiętaj, że on zawsze do mnie wróci. Lepiej wracaj do tego Tennessee, bo wielki świat nie jest dla ciebie. Myślałaś, że znajdziesz bogatego i się ustawisz? To moja działka. Jeśli chciałaś, trzeba było znaleźć sobie innego naiwniaka. To moja kasa i nie dam ci się do nich dobrać.
- Cristina. - Zaczynam spokojnie, choć w duchu chce mi się płakać. Wysłał ją, tylko dlatego, że nie miał odwagi mi o tym powiedzieć.  - Nie interesuje się jego pieniędzmi i przekaż mu, że skoro nie ma odwagi mi powiedzieć tego prosto w twarz, to jest zwykłym sukinsynem. Jesteśmy kuzynkami, ale nie będę się powstrzymywać. Jesteś suką, która nie cofnie się przed niczym, ale gratulacje. Jesteś jego żoną, masz pierwszeństwo, a ja usuwam się wam z drogi.

Luciano
- Tatusiu czemu jesteś smutny? - Francesca podbiega do mnie. Zrezygnowała z huśtawki i przybiegła się spytać, czy coś się stało.
- Bo nie jestem szczęśliwy, z mamą.
- Nie chce by tamta kobieta, mi cię zabrała.
- Ale ona mnie nie zabierze. Bardzo cię polubiła. Kocham ją, ale jeśli ty jej nie lubisz, to się z nią rozstanę. Pamiętaj kochanie, że jesteś dla mnie najważniejsza. 
- Kocham Cię tato.
- Ja ciebie też skarbie. Idź się baw. Zaraz wracamy do domu.
- Już jestem. - Słyszę głos Cristiny.
- Gdzie byłaś?
- Miałam coś do załatwienia.
- Wiesz, że to nie zmienia tego, że chce rozwodu?
- Ach tak? A co zrobisz, gdy Nicole dowie się prawdy? Chcesz mogę napisać jej SMSa. Dowie się prawdy i zostawi cię.
- Nie rób tego. - Odzywam się błagalnie.
- W takim razie, zrobisz to, co ja chcę. - Uśmiecha się szatańsko.
- Co niby?
- Zadzwonisz do niej i znika zerwiesz, mówiąc, że jesteś szczęśliwy, bo będziemy mieli małe dziecko.
- Czemu chcesz zniszczyć, nam wszystkim życie.
- Ty też, zniszczyłeś mi życie, nie pamiętasz? Dlatego zrobisz to, co ci powiedziałam, albo ja powiem całą prawdę Nicole i to ona cię zostawi, chcąc być jak najdalej od ciebie.
- Zadzwonię, dziś wieczorem. - Poddaje się. Już mam dość. Tyle walczyłem, by na koniec poddać się i tak stracić kogoś, kogo kocham. Kobieta odchodzi, a ja mam ochotę coś jej zrobić. Dobrze, że mam zasady, że kobiet nie bije.
- Francescą, wracamy do domu! - Krzyczę, do dziewczynki. Żegna kolegów, z piaskownicy i przybiega. Łapie za dłoń córkę i idziemy spacerkiem w stronę domu. Zachodzimy jeszcze do sklepu, kupić coś słodkiego i jakieś kody, do domu. Francesca ściągnie na smyczy małego shitzu którego dostała dwa dni temu. Była przeszczęśliwa, gdy odtworzyła pudełko z dziurkami i zobaczyła małego pieska. Od razu oczka, zapaliły się jak małe żaróweczki. Przestała płakać. Od roku prosiła mnie o pieska, a ja zawsze odmawiałem, bojąc się, że nie da rady podjąć wyzwania i dobrze zaopiekować się małą istotą. Mogłem w nią uwierzyć. Wchodzimy do domu, Francesca pobiegła umyć ręce, bo zaraz obiad. Rozebrałem się i ruszyłem do kuchni.
- Jonh, dodaj jedno nakrycie. Massimo przyjdzie na obiad.
Wracam do pokoju, gdzie zostawiłem telefon i zapomniałem go z domu. Na ekranie widniała jedna wiadomość. Wiadomość od Nicole.
,, Wiem, że męczę się będąc z Tobą i nie chcę tego już dłużej ciągnąć. Moglibyśmy to naprawić, ale nie udało się, ponieważ zawiodłeś mnie. Żegnaj."
Najtrudniejsze jest rozstanie z kimś, z kim uwielbiasz być cały czas.

Wszystko może się zdarzyć •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz