27

2.7K 160 7
                                    

Nicole
Miłość jest dawaniem, nie braniem. Naprawianiem, nie niszczeniem.  Zaufaniem, nie zawodzeniem. Cierpliwym znoszeniem i wiernym dzieleniem każdej radości i każdego smutku. Jeśli dwie osoby naprawdę się kochają to... będą razem. Nieważne, co się stanie, nieważne jakie błędy popełnią, nieważne jak daleko będą od siebie. Wszystko jest nieważne, bo prawdziwa miłość pokona wszelkie przeszkody.
W środku pokoju, panuje pół mrok. Na biurku, komodzie i szafkach są poustawiane świeczki. Na białej pościeli, ułożone jest serce z czerwonych płatków róż, pełno jest ich też na podłodze. Jeśli to samo jest w wannie, to ja już tam biegnę. Byłam oniemiała, nie wiedziałam co się dzieje. Jednak lubiłam to. Był to mały dreszczyk emocji. Coś, co sprawia, że popadamy w euforię. Adrenalina w naszych żyłach buduję i sprawia, że cieszymy się, i zachowujemy jakbyśmy byli naćpani. Mam właśnie to, w tej chwili. Nie wiem, kto to wszystko przygotował, ale bardzo się postarał i musiał chyba albo mieć własny ogród i posesję, na punkcie róż, albo wydał na to wszystko fortunę. Tyle świec, płatków róż, serduszek. To wszystko, było za dużo. Cudowny nastrój, romantyczny i wspaniały. Brakuje tylko osoby, która to wszystko wymyśliła.
- Każdy błysk w Twoich oczach. - Usłyszałam, za sobą. Odwróciłam się, a z ciemności, zaczęła wyłaniać się postać. - Wywołuje u mnie gęsią skórkę. Twoje spojrzenie hipnotyzuje, a ton twojego głosu , jest niczym ulubiona piosenka, którą chce nagrać na płytę i odtwarzać bez końca. - W oczach miałam łzy, kiedy mężczyzna dokończył, zatrzymując się przede mną.
- Ty, to wszystko zrobiłeś? - Pytam pociągając nosem i wycierając cieknące łzy.
- Tak, ale to i tak, nie wszystko. Pamiętaj, że dla ciebie jestem gotów oddać wszystko. Zasługujesz na to i wiele więcej. Teraz druga niespodzianka, ale najpierw chcę ci wyjaśnić...
- Nie. Nic, nie mów. Wiem już o wszystkim. Laura gadała z kimś przez telefon, usłyszałam o czym mówiła. Jej ojciec wie, już o wszystkim i jutro po nią przyjedzie. Przepraszam, że nie dałam ci dojść, do słowa. - Wybucham płaczem i Wtulam się w tors mężczyzny obejmując go ciasno, jakby miał uciec lub się rozpłynąć. Bałam się, że to sen, a on zaraz zniknie. Obudzę się a go nie będzie.
- Szzz. Spokojnie, rozumiem cię. Gdyby moja córka czy siostrzeniec powiedział, to samo o tobie, uwierzył bym jemu. Na prawdę nie gniewam się, tylko jest mi smutno, że nawet nie mogłem się wytłumaczyć.
- Teraz, tak nie będzie. Zawsze będę cię pytać, o to czy to prawda.
- To dobrze, a teraz druga niespodzianka. Ciągnie mnie za rękę, przez korytarz, w którym jest pełno płatków i jest czerwono, jak w domach publicznych. Szczerze to wiedząc, że jest tu on i zrobił to dla mnie, nie przeszkadza mi. Teraz jest to kolor erotyczny, co teraz to się cieszę, ale jest to kolor miłości. Jednak nie mogę zapomnieć, o słowach Cristiny. Dziś zamierzam, o niej nie myśleć k dobrze się zabawić. W końcu, ona też odebrała mi chłopaka. Coś za coś, tylko, że Luciano ja kocham, a Cristina nie kochała mojego byłego. Jest różnica.
Zatrzymujemy się, przed drzwiami od łazienki i mężczyzna otwiera drzwi. W szoku w nodze do środka. Znów pełno płatków róż. No sprzątania, trochę będzie, ale tym będę przejmować się później. Wanna była pełna wody, na wierzchu pływały płatki róż. Obok wanny stał stolik, który zazwyczaj stoi w salonie, w kącie. Na stoliku stoją dwie lampki,do połowy wypełnione winem, a między nimi całą butelka. Och, czyli kąpiel we dwoje. Oj moje libido podskoczyło. Do jutra na pewno, nie wypuszczę Luciano z łóżka. Jestem już mokra, wyobrażając sobie, co nie długo będziemy robić w tej wannie, czy choćmy w łóżku, na tych płatkach róż.
- Podoba ci się? - Czuję dłoń, na biodrze i szept przy uchu. Oddech bruneta owiał pół mojej twarz i szyi. Przeszedł mnie dreszcz, a serce wdało się w galop.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Odpowiadam tym samym tonem, by nadać atmosfery miejscu. - Mam nadzieję, że umyjesz mnie wszędzie i dogłębnie. - Oblizuje górną wargę, a oczy z pewnością się błyszczą. Wiem, że jestem zboczona i może trochę uzależniona od seksu, ale taka moja natura.
- Tylko na to czekam. - Ściąga moją koszulkę. Stałam tyłem, więc od razu pozbył się mojego stanika. Facet wie, jak odpiąć stanik, ciekawe czy wie jak zapiąć. Będę musiała to sprawdzić. Odwraca mnie szybko w swoją stronę i od razu napada na brodawki ssając je i ciągnąć. Jedną ręką mnie obejmuje, całując i ssając piersi, a druga wędruje po brzuchu w dół i odpina moje spodnie i wsadza dłoń.
- Czemu nie masz majtek? - Warczy.
- Bo te spodnie wygodniej się nosi, bez majtek. - Odpowiadam przechylając głowę do tyłu z tej całej przyjemności.
- Te spodnie bez majtek możesz nosić, ale po domu. - Wraca do pierci, pieszcząc moja łechtaczkę. Było mi dobrze i cieszyłam się, że jesteśmy sami. Adam musiał wiedzieć, dlatego zrobił wszystko by wyciągnąć z domu Laurę, a on nie lubi chodzić na koncerty.
Nie mogąc już tego wytrzymać, zabieram się, za rozpinanie rozpórka i wsadzam dłoń, do sterczącego kutasa w spodniach. Chwytam, musiałam to zrobić. Ściskam go lekko, kiedy czuję jak wsadza we mnie dwa palce. Nagle  jęknęłam za głośno. Błąd, jękiem to nie można było nazwać, bardziej krzyknęłam. Poprawia w tym samym miejscu k znów krzyknęłam.
- Chyba znalazłem twój punkt g. - Mówi zadowolony, z siebie. Kiedy zaczyna uderzać, w to samo miejsce, nie jęczę, tylko krzyczę. Czuję, jak po moich nogach leci woda, a spodnie robią się mokre. Pochwa zaczyna się rozluźniać, bo czuję to w środku. Czyli to punkt g, wywołuje tą wodę. Za każdym razem, gdy przez przypadek, wylatywała ze mnie woda to nie wiedziałam skąd. Jednego byłam pewna, że to nie był mocz, więc nie czułam zawstydzenia, że się zesikałam. To jest tak zwany wytrysk kobiecy, troszeczkę o tym czytałam.
Pozbywamy się swoich ciuchów i wchodzimy do wanny, po chwili zanurzamy się. Siadamy t ak, by
być przodem do siebie. Czyli ja na jednym końcu, a Luciano na drugim. Oboje mamy zgięte nogi, bo inaczej nie da rady. Biorę kieliszek, który podaje mężczyźnie i sama biorę swój. Opieram się wygodnie, o brzeg wanny.
Upijam łyk, patrząc się wyzywająco, w oczy mężczyźnie. Przejeżdżam nogą, od kolana do fiuta Luciano, który stoi na baczność, specjalnie dla mnie. Obejmuje go dwiema stopami i jeżdżę nimi w górę i dół. Patrzę mu w oczy i widzę w nich, że jest mu dobrze. Oczy, które zaszły mgłą, co oznacza, że jest podniecony bardzo, ale to bardzo. Wygląda jakby miał stracić kontrolę. Upijam łyk, jak gdyby nigdy nic i dalej jeżdżę stopami.

Przygotujcie się, na kolejny rozdział erotyzmu. Jeśli wybije 1 tysiąc obserwujących, na moim profilu, to zrobię maraton. Pięć rozdziałów w jeden dzień. Macie czas do niedzieli. Pięć ostatnich rozdziałów, jednego dnia. Pięć, które będą ostatnie, jako maraton.

Wszystko może się zdarzyć •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz