Czyli o tym, jak w niektórych opowiadaniach o FNaF bohaterka po dostaniu pracy, idzie na pierwszą zmianę i okazuje się, że jest wielce wyjątkowa, bo widzi animatroniki jako ludzi albo jako jedyna odzywa się do nich nie jak do wielkich, morderczych maszyn tylko jak do normalnych osób.
...Czemu?
Z tego typu wątkiem/wątkami mam taki problem, że rzadko kiedy jest nam w miarę logicznie wytłumaczona ta zdolność widzenia animatroników jako ludzi, ona po prostu jest i kurwa wszyscy są szczęśliwi. Tymczasem rozmawianie do robotów jak do ludzi to po prostu jakiś fenomen, którego nie jestem w stanie zrozumieć, bo ja sobie nie wyobrażam rozmawiać do maszyn, które nie wyglądają za przyjemnie, niczym do ludzi i to jeszcze w pierwszym dniu mojej pracy związanej z ów robotami.
Poza tym, dlaczego dopiero jak bohaterka przychodzi do pracy, to dzieją się tego typu rzeczy, skoro równie dobrze taki Fritz, Jeremy czy Mike mogliby chociażby widzieć animatroniki jako ludzi i miałoby to więcej sensu, gdyż najczęściej pracują w danej lokacji dłużej niż OC, więc na spokojnie te nawiedzone puszki ogarnęłyby, że nie są oni źli i że mogą im się "pokazać".
I powiem szczerze, że ogólnie koncepty tego typu nie są złe, lecz według mnie nie są też najlepiej wykorzystywane w ff o FNaF.
CZYTASZ
FNaF to jednak rak na Watt
FanfictionCzyli czytam stare ff o FNaF i marudzę na nie, bo nie mam, co robić. Also potrzebuję trochę tej książki do swojego ff. Trochę hipokryzji będzie. Art na okładce nie należy do mnie.