Pakujemy się w jeszcze więcej tarapatów

1.2K 67 10
                                    

- Dokąd niby? - Spojrzałem na Annabeth licząc na odpowiedzi, ale zdawała się być równie wyprowadzona z równowagi jak ja.

- Do Hogwartu - powtórzyła lekko już zirytowana bogini, a widząc, że nadal nie rozumiemy o co jej chodzi dodała: - Mam wam to przeliterować?

- Pani, ale jak..? - Yellow zdawała się być niemal równie zdziwiona, jak my.

- To dziecinnie proste. Moja mgła się tym zajmie. Herosi zawsze mogą udawać uczniów z wymiany, ale postaram się żeby nie zadawano im zbyt wielu pytań.

Hekate z gracją zeskoczyła z biurka, strzepując z ramienia nieistniejący kurz.

- Yellow, ty zajmij się resztą - rzuciła, po czym zniknęła z cichym pop.

- Co to ma znaczyć?! - zwróciłem się do dziewczyny, ale ona nie zwróciła na mnie najmniejszej uwagi. Przemierzała pokój wzdłuż i wszerz, mamrocząc pod nosem.

- Trzeba kupić różdżki, tak. I szaty. Oh, jeszcze listy i, na mgłę pani Hekate, przydział! Na siódmym roku! To przecież niedorzeczne! No i magia, w nich przecież nie ma ani krzty magii. Straszne!

Świerzbiło mnie, by namówić Yellow do współpracy z pomocą Orkanu, ale kątem oka zauważyłem, że Annabeth potrząsa głową.

- Czy możemy porozmawiać z naszym mentorem, Chejronem? - spytała Mądralińska, co wreszcie zwróciło na nas uwagę dziewczyny.

- Hm... Nie widzę przeciwstawień, wasz instruktor znany jest z mądrości, nie? - Yellow zmrużyła oczy, przyglądając nam nieufnie. - Tylko żadnych sztuczek, zrozumiano?

- Oh, nie śmielibyśmy. W końcu ty nie używaś żadnych sztuczek sprowadzając nas tu. Żadnych. - Mój głos był przesycony sarkazmem co zdecydowanie nie spodobało się pracownicy Hekate.

Przez chwilę myślałem, że Yellow znowu gdzieś mnie przeniesie (tyle, że tym razem w jeszcze mniej przyjazne miejsce jak np. wnętrze wulkanu), ale niespodziewanie jej twarz rozpogodziła się i ku mojemu zdziwieniu dziewczyna wybuchła śmiechem. Takim w stylu „co by było, gdyby dzwoneczek i kapitan hak mieli dziecko" - niby dziewczęcym i beztroskim, niby w stylu superzłoczyńcy, który właśnie wciela w życie swój straszny plan zniszczenia ludzkości.

- Powodzenia, Percy Jacksonie - wydusiła w końcu, wciąż chichocząc. - Nie mogę zdecydować, czy jesteś odważny, czy po prostu głupi, ale powodzenia. Jeśli zamierzasz sprzeciwić się pani Hekate, przyda ci się.

***

Pół godziny później ja i Annabeth siedzieliśmy w niewielkim pokoju (zawierał on: dwa twarde niczym stal łóżka, szafki nocne, stojące na nich lampki, dwa fotele i maleńki stolik). Yellow, która nas tu przyprowadziła, przywołała tęczę i dała drachmy potrzebne do rozmowy przez iryfon. Rozmawialiśmy właśnie z Chejronem i przewodniczącymi poszczególnych domów domków.

- Katie ma rację. Jak ostatnio ta mała Daisy użyła na mnie mgły, nie byłem w najmniejszym stopniu stwierdzić co jest prawdziwe, a co nie. - Connora trudno było brać na poważnie jako, że cała jego twarz była brudna w ketchupie, ale pozostali zgodnie pokiwali głowami.

- Prawda. Mojej matki nie można przeceniać - stwierdziła Lou Ellen, nerwowo zakładając czarne loki za ucho.

- Ani jej dzieci - dodał Will Solace przyjaźnie trącając jej ramię. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

- Nie znam ani jednego mitu o Hogwarcie.

- Ja też niczego sobie nie przypominam, Malcolm. - Mądralińska nerwowo przemieszczała niewielki pokój. Ona nienawidzi niepewności.

olimpijscy czarodziejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz