― Wyznaj grzechy, ojcze! ― Zabójca mierzył do Marcusa z konfesjonału. ― Te prawdziwe grzechy! Te, po które przyszedłem. Nie obchodzą mnie brednie o twoich myślach, lub to, że patrzyłeś z pożądaniem na dupy kobiet na plaży. Albo, że udawałeś zrozumienie, kiedy ktoś seplenił ci do ucha, tylko po, żeby mu nie zrobić przykrości.
― To, o czym chcesz słyszeć?! ― wybuchnął ksiądz, ale zaraz się opamiętał. Nie przez lufę przed twarzą. Jego moralność postawiła blokadę. ― To przecież grzechy, złe jak każde inne. Może nie są ciężkie, ale grzech to grzech.
― Denerwujesz mnie ― warknął młodzieniec, a ksiądz położył uszy po sobie. ― Pomogę ci. Opowiedz mi, dlaczego zostałeś księdzem. Co pojawiło się w twojej głupiej głowie, że zdecydowałeś się porzucić dawne życie i zostać przydupasem Pana, hm?
Marcus wytarł ręką czoło i złożył ponownie dłonie do modlitwy. Nic nie odpowiedział.
― No mów! Pieniądze? Pewnie kasa cię pociągała, co? Żadnych podatków, same darowizny, tyle mamony, że hej! Mów!
― Nie pieniądze. Żyję skromnie. Każdy nadmiar oddaję potrzebującym. Spytaj kogo zechcesz, synu.
― Taki jesteś święty. To może hołdy od ludzi, uwielbienie, prestiż, co? To cię przekonało?
― Nie! ― Pauza w głosie księdza kazała czekać mordercy na dalszą część wypowiedzi. Nie pospieszał kapłana. ― Przekonał mnie cud.
― Ha ha ha. ― Śmiech mordercy rozszedł się echem po pustym kościele. Otarł oczy wolną ręką. ― Opowiadaj, ojcze. Nie każ mi czekać zbyt długo... zapłatą za moją cierpliwość jest twój ból.
― Dobrze, powiem.
CZYTASZ
Rozgrzeszenie
Mystery / ThrillerKsiądz Marcus traci pamięć w obliczu wypadku. Bóg jednak planuje intrygi lepiej niż niejeden autor kryminałów... Historia księdza i grzechu. Pomocy i odtrącenia. Życia i śmierci.