6

99 3 0
                                    

*MARA

Siedzieliśmy na salce projekcyjnej, gdzie odbywał się jakiś apel. Siedziałam po prawej stronie Vicki, a po jej lewej siedział Peter.

Wybrałam dla nas ostatni rząd, żebyśmy mogli sobie w spokoju posiedzieć i ''oglądać'' co się dzieje na scenie.

W rzeczywistości cała nasza trójka gapiła się w ekrany swoich telefonów. Wczoraj Peter znalazł nową gierkę i kazał nam sobie ją ściągnąć na telefony.

Teraz graliśmy w jednym klanie próbując zebrać jak najwięcej diamentów i pokonać resztę.

-dawaj Jade, nawalaj go, nawalaj-mówił do mnie szeptem Peter

Śmiałyśmy się z Vicki, gdy słyszałyśmy jak emocjonalnie podchodził do gry dla dziesięciolatków.

-no nawalam-odpowiedziałam mu szeptem.

-o tak bejbe, wygrałem to-powiedział Peter wykonując swój taniec zwycięstwa, po kolejnej skończonej rozgrywce.

-my wygraliśmy-poprawiłam go uśmiechając się złośliwie

-dobra Jade, otwieramy skrzynie-rozkazał

-ej, mam nową postać-powiedziała Vicki z ekscytacją.

Oboje z Peterem spojrzeliśmy w wyświetlacz jej telefonu.

-El Primo-przeczytałam nazwę postaci.

Było to bardzo napakowany facet, w samej masce i spodniach.

-mmm Vicki, ale masz klatę-zaczął mówić Peter i poruszył brwiami.

Zaczęliśmy kolejną rozgrywkę, którą wygraliśmy o wiele szybciej niż kiedykolwiek. Vicki pokonywała naszych przeciwników bez większego problemu.

-taaaaaaaak-pisnął Peter rzucając telefon na swoje kolana i trzęsąc głową na boki, aż mu spadły okulary.

I pomyśleć, że głupia gra może tak uszczęśliwić siedemnastolatka.

-ale jestem męska-powiedziała z uśmiechem moja przyjaciółka.

-zamknijcie się wreszcie-odwrócił się i powiedział jakiś chłopak, siedzący w rzędzie przed nami.

We trójkę spojrzeliśmy na siebie i próbowaliśmy się powstrzymać, by nie ryknąć śmiechem.

Odłożyliśmy telefony, aby już więcej nie prowokować swoim zachowaniem i skupiliśmy się na apelu.

Położyłam głowę na oparciu mojego fotela i spojrzałam w prawą stronę. W rzędzie przed nami, daleko po prawej stronie siedział brunet i nam się przyglądał.

Ostatnio coś za często go widywałam.

Ale właściwie tak jest zawsze. Póki kogoś nie poznasz możesz mijać go milion razy dziennie, a i tak za każdym razem pomyślisz, że widzisz go pierwszy raz na oczy.

Jednak, gdy już poznasz tę osobę, lub przynajmniej zapamiętasz, nawet widząc ją 3 razy dziennie stwierdzisz, że to zdecydowanie za dużo.

-*-

Siedziałam przy walizce i sprawdzałam, czy aby na pewno spakowałam wszystko.

W piątek dopakowałam jeszcze buty na halę, książki, zeszyty i piórnik.

Chyba wszystko jest.

Wzięłam z szafy mały plecak i spakowałam do niego talię kart, powerbanka, słuchawki, kilka paczek chusteczek, zapalniczki, portfel i legitymację szkolną.

I can't live without itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz