*MARA
Siedzieliśmy na salce projekcyjnej, gdzie odbywał się jakiś apel. Siedziałam po prawej stronie Vicki, a po jej lewej siedział Peter.
Wybrałam dla nas ostatni rząd, żebyśmy mogli sobie w spokoju posiedzieć i ''oglądać'' co się dzieje na scenie.
W rzeczywistości cała nasza trójka gapiła się w ekrany swoich telefonów. Wczoraj Peter znalazł nową gierkę i kazał nam sobie ją ściągnąć na telefony.
Teraz graliśmy w jednym klanie próbując zebrać jak najwięcej diamentów i pokonać resztę.
-dawaj Jade, nawalaj go, nawalaj-mówił do mnie szeptem Peter
Śmiałyśmy się z Vicki, gdy słyszałyśmy jak emocjonalnie podchodził do gry dla dziesięciolatków.
-no nawalam-odpowiedziałam mu szeptem.
-o tak bejbe, wygrałem to-powiedział Peter wykonując swój taniec zwycięstwa, po kolejnej skończonej rozgrywce.
-my wygraliśmy-poprawiłam go uśmiechając się złośliwie
-dobra Jade, otwieramy skrzynie-rozkazał
-ej, mam nową postać-powiedziała Vicki z ekscytacją.
Oboje z Peterem spojrzeliśmy w wyświetlacz jej telefonu.
-El Primo-przeczytałam nazwę postaci.
Było to bardzo napakowany facet, w samej masce i spodniach.
-mmm Vicki, ale masz klatę-zaczął mówić Peter i poruszył brwiami.
Zaczęliśmy kolejną rozgrywkę, którą wygraliśmy o wiele szybciej niż kiedykolwiek. Vicki pokonywała naszych przeciwników bez większego problemu.
-taaaaaaaak-pisnął Peter rzucając telefon na swoje kolana i trzęsąc głową na boki, aż mu spadły okulary.
I pomyśleć, że głupia gra może tak uszczęśliwić siedemnastolatka.
-ale jestem męska-powiedziała z uśmiechem moja przyjaciółka.
-zamknijcie się wreszcie-odwrócił się i powiedział jakiś chłopak, siedzący w rzędzie przed nami.
We trójkę spojrzeliśmy na siebie i próbowaliśmy się powstrzymać, by nie ryknąć śmiechem.
Odłożyliśmy telefony, aby już więcej nie prowokować swoim zachowaniem i skupiliśmy się na apelu.
Położyłam głowę na oparciu mojego fotela i spojrzałam w prawą stronę. W rzędzie przed nami, daleko po prawej stronie siedział brunet i nam się przyglądał.
Ostatnio coś za często go widywałam.
Ale właściwie tak jest zawsze. Póki kogoś nie poznasz możesz mijać go milion razy dziennie, a i tak za każdym razem pomyślisz, że widzisz go pierwszy raz na oczy.
Jednak, gdy już poznasz tę osobę, lub przynajmniej zapamiętasz, nawet widząc ją 3 razy dziennie stwierdzisz, że to zdecydowanie za dużo.
-*-
Siedziałam przy walizce i sprawdzałam, czy aby na pewno spakowałam wszystko.
W piątek dopakowałam jeszcze buty na halę, książki, zeszyty i piórnik.
Chyba wszystko jest.
Wzięłam z szafy mały plecak i spakowałam do niego talię kart, powerbanka, słuchawki, kilka paczek chusteczek, zapalniczki, portfel i legitymację szkolną.
CZYTASZ
I can't live without it
Teen FictionJak to jest, gdy patrzysz na drugą osobę i widzisz jak powoli się niszczy? Jak nieumyślnie prowadzi siebie do śmierci? Jak przez uzależnienie, czy chorobę stacza się? On wiedział. Ona nie. Bo to właśnie ją powoli wykańczała choroba. Chęć czucia dopr...