11

79 1 0
                                    

*SEAN

Wydaje mi się, że jestem ulubieńcem naszego trenera. Przede wszystkim już od pierwszej klasy to mnie wysyłają przekochani koledzy do nauczyciela z jakąś sprawą, twierdząc, że mnie lubi najbardziej.

Po drugie zawsze to ja jestem wzorem do naśladowania przy jakichkolwiek ćwiczeniach, a na dodatek trener ufa mi i wierzy, że będę w stanie wstać rano i o 7.30 przejść po wszystkich pokojach mówiąc, że za pół godziny śniadanie.

Podchodzę do ostatnich drzwi na moim piętrze i pukam. Nawet nie czekam na ''proszę'', bo kto normalny na obozie o tej porze nie śpi?

Jednak gdy otwieram drzwi widzę niebieskowłosą siedzącą na łóżku w ubraniu, z telefonem w ręku, otwierającą buzie jakby miała mi odpowiedzieć.

Ok, tego nie przewidziałem.

- o 8 jest śniadanie-powiedziałem i gdy kiwnęła głową wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Dobra, jeszcze jedno pięterko i wrócę do pokoju.

Zszedłem po schodach ma dół. Wszystko wyglądało tak samo, jedynie numery pokoi zaczynały się od ''1'', a nie od ''2'' jak na drugim piętrze. Ale to raczej było logiczne.

Dreptałem ciemnym korytarzem co chwilę pukając do drzwi, otwierając je i mówiąc tę samą formułkę. Najgorzej, że będę musiał to robić przez cały tydzień, zresztą tak jak co roku.

Moi znajomi nie ułatwiają mi sprawy, przesiadując w moim pokoju do 2 nad ranem i prowadząc zawzięte rozmowy. Jedna rzecz, że ciężko spać przy głośnych rozmowach, a inna, że samemu chce się w nich uczestniczyć.

Oczywiście to wszystko zasługa Cola, który zawsze ich zaprasza i namawia do dłuższego siedzenia, rozkręcając ich i namawiając na przeróżne gry.

W końcu zamknąłem drzwi od ostatniego z odwiedzanych pokoi. Odetchnąłem z ulgą i wbiegłem po schodach, na górę. Gdy szedłem przez korytarz minąłem kilkoro osób z naszej szkoły, głównie dziewczyn, które biegały między łazienką, a pokojami.

Złapałem za klamkę i naciskając ją popchnąłem drzwi. W pokoju było dość ciemno. Od razu podszedłem do jedynego okna, znajdującego się na przeciwko drzwi.

Odsłoniłem okno i drzwi balkonowe wpuszczając do pokoju światło dziennie. Od razu zmróżyłem oczy. Za dużo światła.

-zgaś to-usłyszałem błagalny głos Cola

Odwróciłem się tyłem do okna oglądając nasz pokój. Cole leżał na łóżku obok drzwi i prawie na przeciwko okna. Od okna oddzielała go jedynie szafa.

Po drugiej, z mojej perspektywy lewej stronie pokoju, stały dwa łóżka stykające się krótszymi bokami. Na jednym z nich leżał na brzuchu Oliver, a jego ręka zwisała kilka centymetrów nad ziemią.

Spojrzałem na podłogę, na której walało się kilka puszek po coli i paczki po chipsach. Czemu ja zawsze mieszkam z takimi syfiarzami?

Podszedłem do Cola i złapałem za koniec jego kołdry. Pociągnąłem go odkrywając chłopaka i od razu usłyszałem jęk niezadowolenia.

-wstawaj śpiochu-powiedziałem.

Brunet spojrzał na mnie z chęcią mordu w oczach. Rozejrzał się po pokoju i jego wzrok zatrzymał się na Oliverze. Później podniósł głowę by spojrzeć na podłogę i chwycił jedną z leżących puszek.

Zanim zorientowałem się co robi, brunet zdążył rzucić puszkę w śpiącego blondyna.

Metalowe opakowanie odbiło się od jego głowy wydając przy tym pusty dźwięk. Brunet od razu uśmiechnął się pokazując swoje zęby.

I can't live without itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz