*MARA
Stałyśmy z Vicką, Olivią i innymi dziewczynami z obu klas, obok autokaru i czekałyśmy, aż chłopcy wyjmą walizki i postawią je w holu pensjonatu, w którym mieliśmy mieszkać.
Nie podobał mi się za bardzo pomysł, że dziewczyny mają tylko stać i się patrzeć, ale było to zarządzenie jednego z naszych opiekunów.
Tak więc stałam w samej bluzie i trzęsłam się z zimna. Przystępowałam z nogi na nogę, jakby od tego miałoby mi się zrobić cieplej.
-to może ja wezmę klucz-zaproponowała Olivia.
Była dość wysoką brunetką, z włosami krótszymi niż ja. Zdarzało się, że w szkole czasem z nią gadałyśmy, ale raczej Vicki miała z nią lepszy kontakt.
Tak czy siak byłyśmy razem w pokoju.
Raczej nie byłam z tego powodu najszczęśliwszą osobą na świecie, ale zdecydowanie nie przeszkadzało mi to. Podchodziłam do tego obojętnie.
Gdy autokar był pusty wszyscy udali się do ciepłego pomieszczenia.
Rozdzieliłyśmy się z dziewczynami, a każda z nas szukała swojej torby.
Rozglądałam się po wszystkich bagażach szukając czarno-szarej torby na kółkach.
Jechałam wzrokiem po każdej po kolei, aż ujrzałam moją.
Leżała prawie przy samych drzwiach. Nic dziwnego, w końcu byłam jedną z pierwszych osób, które włożyły swój bagaż do luku.
Podeszłam do torby i postawiłam ją, a następnie wyciągnęłam z niej rączkę i pociągnęłam ją za sobą.
Przedzierałam się przez tłum uczniów szukających swoich walizek, aż dotarłam do schodów.
Zaczęłam wchodzić z torbą na górę co może nie było za łatwe, zważając na jej wagę, ale to tylko dwa piętra, więc sobie poradziłam.
Gdy byłam na pierwszym półpiętrze podeszła do mnie Vicki.
-zostaw to, Peter wniesie moją i później Twoją-powiedziała pokazując na blondyna zaczynającego wchodzić po schodach.
-luzik, poradzę sobie-powiedziałam uśmiechając się i wchodząc dalej
-dobra, to ja lecę już do pokoju-wyminęła mnie i wbiegła na górę.
Szłam za resztą uczniów na górę trzymając się prawej strony. Niektórzy już schodzili, a ja nie chciałam, żeby ktokolwiek na mnie wpadł.
Kilku chłopców z trzeciej klasy podchodziło do dziewczyn z naszej i pomagali im wnieść torby.
Dotarłam na właściwe piętro. Vicki stała pod drzwiami na przeciwko mnie i patrzyła na schody ze znudzeniem.
Podeszłam do niej uśmiechając się. Pewnie Olivia nie zdążyła jeszcze przyjść z walizką i kluczem.
Rozejrzałam się dookoła. Nasze drzwi były dokładnie na wprost od schodów, na które teraz patrzyłam. W prawą stronę ciągnął się długi korytarz z drzwiami, do których wchodziło kilku uczniów.
Po lewej od nas było okno i dość duża kanapa znajdująca się obok niego.
Peter dotelepał się do nas i postawił walizkę obok, przelotnie pocałował Vicki i zszedł na dół po swoją torbę.
-już już!-usłyszałyśmy od strony schodów i spojrzałyśmy na Olivie.
Weszła na piętro i szybkim krokiem podeszła do drzwi. Włożyła klucz w zamek i przekręciła go. Nacisnęła na klamkę i popchnęła drzwi.
Naszym oczom ukazał się dość mały pokój, z trzema łóżkami, trzema szafeczkami nocnymi, jedną dużą szafą i oknem.
Jedno z łóżek stało po prawej stronie od razu obok wejścia. Obok łóżka znajdowało się okno. Poduszka była ułożona tak, by leżący patrzył się na drzwi. Za łóżkiem znajdowały się dwie szafeczki nocne, a za nimi kolejne łóżko ustawione prostopadle do poprzedniego.
Po lewej stronie od drzwi stało drugie łóżko, ułożone w ten sam sposób, jak to wzdłóż okna. Jednak między tym łóżkiem, a drzwiami mieściła się jeszcze nocna szafeczka.
Tu jednak poduszka była położona na odwrót, a za łóżkiem stała szafa na ubrania.
Wyszłyśmy powoli do środka.
Ściany były całe białe, a meble drewniane i lekko przerażające. Usiadłam na łóżku pod oknem kładąc na nim poduszkę i koc, które cały czas trzymałam w ręce.
-nie jest tak źle-stwierdziła Olivia siadając na łóżku na przeciwko mnie.
Vicka zajęła ostatnie wolne łóżko, ale chyna pasowało jej najbardziej, bo zadowolona od razu podłączyłam telefon do kontaktu będącego też nad jej głową.
-dobra, trzeba się rozpakować-powiedziałam rozglądając się dookoła.
-po co? Ja zawsze na walizce żyję- stwierdziła Olivia wzruszając ramionami.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Okej, spokojnie Mara, będzie tu porządek, nie ważne, czy ona się rozpakuje, czy nie.
Wzięłam dwa głębokie wdechy i zaczęłam rozpakowywać swoją torbę.
Wyjmowałam po kolei ubrania i układałam je w szafie. Zajęłam dwie z sześciu półek i trzy wieszaki. Swoją piżamę złożyłam i włożyłam pod pościel. Następnie rozłożyłam koc na łóżku i powciskałam jego brzegi między materac, a ramę łóżka.
Gdy opróżniłam torbę z ubrań zauważyłam, że Vicki też rozpakowywuje swoje rzeczy i wkłada je do szafy odetchnęłam z ulgą.
Zaczęłam wyjmować wszystkie podręczniki i zeszyty.
-zapraszam wszystkich na obiad!-usłyszałyśmy stłumiony krzyk Pana Evansa.
-nie, nie, nie, jeszcze muszę się rozpakować do końca i wykąpać-powiedziałam i przyśpieszyłam swoje ruchy.
-spokojnie, zjesz i się wykąpiesz, na luzie-powiedziała spokojnym tonem przyjaciółka
-jak mam zjeść, skoro śmierdzę autokarem?-spytałam, a Vicki tylko pokręciła głową z politowaniem.
Dobra, pewnie miała rację i nie śmierdziałam. Albo wszyscy śmierdzieli, bo w końcu jechaliśmy tym samym autokarem, więc nie powinni czuć.
-okej, skończę rozpakowywać torbę i zjem-powiedziałam, sama nie do końca wierząc, że to wyszło z moich ust.
Mimo wszystko czułam się brudna. Zawsze tak miałam i pierwsze co robiłam po podróży, to rozpakowywałam się, a później kąpałam.
No cóż, chyba pora zmienić obyczaje.
Vicki zdążyła wyjść, a ja dokończyłam poprzednią czynność. Gdy znalazłam na mnie torby klapki od razu je wyjęłam. Zdjęłam buty i zmieniłam je na klapki. One będą idealne do przemieszczania się po ośrodku. Później wzięłam szczotkę do włosów i przeczesałam je.
Zbiegłam na dół do stołówki i rozejrzałam się.
Vicki i Peter siedzieli przy jednym stoliku z czwórką innych osób. Nie było już tam dla mnie miejsca. Właściwie wszystkie miejsca był zajęte, oprócz jednego.
Stolik z piątką chłopaków z trzeciej klasy miał jedno wolne miejsce.
-no, spóźnialscy siadają na wolne miejsca-powiedział Pan Evans.
Cudownie, po prostu cudownie.
CZYTASZ
I can't live without it
Fiksi RemajaJak to jest, gdy patrzysz na drugą osobę i widzisz jak powoli się niszczy? Jak nieumyślnie prowadzi siebie do śmierci? Jak przez uzależnienie, czy chorobę stacza się? On wiedział. Ona nie. Bo to właśnie ją powoli wykańczała choroba. Chęć czucia dopr...