-15-

389 12 0
                                    

Wylot do Stanów miał się odbyć w sobotę o godzinie 9.15. Do tego momentu zostało więc trzy dni. Wszyscy wiedzieli, że będą to niezwykle trudne dni, jeśli nie najtrudniejsze w życiu każdego ekipowicza. Kwestia nagrania naprawdę dużej ilości filmów na zapas wydawała się niemożliwa. Wiadomo, odcinki będą kręcone w Los Angeles, ale na najbliższe dni trzeba mieć zapasowe filmy.

Każdy planował wrócić jeszcze do swoich rodzin, aby się z nimi pożegnać. Marta musiała zabrać ze sobą świnki morskie, a Marcysia węże. Żółwiem Majka miał zająć się Kamil in Travel, który co kilka dni miał odwiedzać Dom Ekipy w celu sprawdzenia czy wszystko jest w porządku.

Trzeba było jechać również do sklepów, aby kupić najpotrzebniejsze rzeczy. Większość planowaliśmy nabyć w Stanach, ale wiadomo, że trzeba zabrać podstawowe wyposażenie.
Zrobienie tylu rzeczy w trzy dni graniczyło z cudem. Na szczęście wszyscy pomogli dzięki czemu udało nam się!

W czwartek pojechałam do rodziców. Czas spędzony z nimi był rewelacyjny i żałuję, że nie mogłam zostać u nich dłużej. Wieczorem razem z Kamilem i Kasią pojechaliśmy do sklepów. Potem dołączył do nas Wujas i Piotrullo. Kupiłam wszystkie niezbędne rzeczy, np. kosmetyki, strój kąpielowy, okulary przeciwsłoneczne czy mały plecak, który na pewno mi się przyda.

W piątek był dzień nagrań. Spędziliśmy dosłownie caaaały dzień przed kamerą. Zwykle w tym samym czasie nagrywane były dwa filmy, gdzie część Ekipy nagrywała jeden film, a pozostała część drugi film. Potem od razu do pracy zabrali się wszyscy montażyści oraz Karol i Mikołaj, którzy również znali się na montowaniu. Dzięki temu o godzinie 1.00, czyli właściwie już w sobotę, wszystko było gotowe.

Rano, o godzinie 7.30 obudził nas Karol, który włączył syrenę alarmową w megafonie. Wszyscy domownicy szybko wstali i zaczęli się szykować. Reszta osób, czyli montażyści, operatorzy i asystenci mieli się z nami spotkać na lotnisku. Byłam bardzo podekscytowana, z tego względu, że to moja pierwsza podróż samolotem. Spakowaliśmy wszystkie walizki do Iveco, a o godzinie 8.30 pod Domem Ekipy zjawiły się cztery taksówki, które miały nas zawieźć na lotnisko.

Karol już zaczął zamykać drzwi, bo wychodził ostatni, gdy nagle odezwał się Majk:-Eeej, gdzie jest mój telefon

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Karol już zaczął zamykać drzwi, bo wychodził ostatni, gdy nagle odezwał się Majk:
-Eeej, gdzie jest mój telefon

Wszyscy oczywiście zaczęli się śmiać. Jak się okazało telefon leżał na kanapie. Chwilę później byliśmy już na lotnisku. Szybko przeszliśmy odprawę i potem musieliśmy trochę poczekać. Następnie wsiedliśmy do autobusu, który miał nas zawieźć bliżej samolotu. Gdy zaczęliśmy jechać odezwał się Patecki ze swoim klasycznym tekstem:
-Zapłaciliśmy za samolot, a jedziemy autobusem ^^

 Gdy zaczęliśmy jechać odezwał się Patecki ze swoim klasycznym tekstem:-Zapłaciliśmy za samolot, a jedziemy autobusem ^^

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W samolocie siedziałam oczywiście obok Kamila. Bardzo bałam się momentu ruszania samolotu dlatego mocno złapałam chłopaka za rękę. Na szczęście wszystko przebiegło bardzo sprawnie i nawet nie zauważyłam kiedy wzbiliśmy się tak wysoko. Podziwiałam piękne widoki z samolotu (tak, na szczęście miałam miejsce przy oknie!). Cieszyłam się, że lecę mimo, że musiałam zostawić rodzinę i znajomych. Wiedziałam, że ten wyjazd będzie niesamowity pod każdym względem...


Szybcy i poczciwi | Poczciwy Krzychu |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz