Ciężarny otwiera drzwi i na mój widok zaskoczony unosi brwi. Ja natomiast robię to, gdy widzę, że ma na sobie niebieską pidżamę w... misie?
Chyba spał? -wnioskuję, bo zdradza to nie tylko strój, ale i rozczochrane włosy, które, nie mogę zaprzeczyć, dodają mu tylko uroku.
Zresztą, od początku, nie mogłem zaprzeczyć, że jest ładny i właśnie ten wygląd aniołka niejednego mógłby wprowadzić w błąd, ponieważ z tego by się wydawało chucherka, to mocno nieznośny uparciuch.
Odchrząkam, żeby ukryć zakłopotanie, jakie zrobił na mnie jego wygląd, natomiast nastolatek wciąż milczy i patrzy na mnie.
- Obudziłem cię? -zdołałem wykrztusić z siebie, a ten od razu zaprzecza ruchem głowy.
- Byłem niedaleko, więc postanowiłem wpaść... -tłumaczę, co robię tu tak wcześnie -mogę wejść?
- Proszę... -wskazuje mi gestem ręki, otwierając szerzej drzwi.
- Jadłeś coś? -dodaję, a on od razu marszczy brwi i zaciska usta.
Tak naprawdę to trochę mu się nie dziwię, bo chyba ma dość po tym jak wrzeszczałem u lekarza, że głodzi moje dziecko... przyznaję, trochę wtedy przesadziłem...
- Jadłem banana... -jego spokojny ton głosu, znów mnie zaskakuje - coś się stało? -zamyka drzwi i obraca się w moją stronę.
- Nie... -wlepiam wzrok w podłogę -jak już mówiłem, byłem niedaleko i... i kupiłem szarlotkę, którą poleciła mi znajoma, ponoć pyszna... -wskazuję na reklamówkę, którą trzymam w ręce.
Dzieciak znów unosi zdziwiony brwi, a ja niezdarnie ciągnę dalej.
- ... i pomyślałem, że będziesz miał... to znaczy, że dziecko będzie miało... -nie wiem czemu zaczynam plątać się jak głupi -ostatnio mówiłeś, że masz ochotę na słodkie...
Cholera, mogłem wcześniej przygotować co powiedzieć!
- To znaczy dziecko ma... -od razu się poprawiam.
Po jego wyrazie twarzy wnioskuje, że dziwi się, że w ogóle to zapamiętałem.
Zresztą na pewno pamiętał też, że byłem przeciwny wszelkim słodyczom, a tu nagle wpadam bez zapowiedzi i to jeszcze z ciastem.Głupio wyszło, ale brnę w to dalej.
Widzę, że nie wierzył mi za bardzo, może myślał, że go sprawdzam, żeby potem mieć powód do wytknięcia mu czegoś.
Ja jednak przemyślałem słowa lekarza i postanowiłem trochę spuścić z tymi nerwami.
Doszedłem do wniosku, że musimy wypracować normalne relacje, bo jak tak dalej pójdzie, to wyląduję szybciej w psychiatryku!Poświęciłem też trochę czasu i poczytałem o ciąży.
I faktycznie, tak jak mówił doktor, nie jest to łatwy czas, zwłaszcza w pierwszych miesiącach... a jakby tego było mało, ja jeszcze dokładam swoje... zresztą... on też nie jest bez winy, gdyby nie był taki uparty i mnie nie prowokował...No, ale postaram się być nieco wyrozumiały, żeby nie odbiło się to negatywnie na moim dziecku. Przecież nie chcę, żeby coś mu się stało, bo w życiu bym sobie tego nie wybaczył.
Chcę otoczyć je ogromną troską, żeby czuło się kochane i bezpieczne już od samego początku.Poza tym, choćby nie wiem jak mnie chłopak wkurzał, to przecież on da mi upragnionego syna i chociażby dla jego zdrowia muszę jakoś spróbować się dogadać. Mimo, że zdaję sobie sprawę, że łatwo może nie być...
Stawiam reklamówkę z zawartością na blacie kuchennym, a Alex podchodzi do szafki i wyciąga talerzyki z widelczykami.
- Napijesz się herbaty, a może soku? -podnosi głowę i patrzy na mnie pytająco.
CZYTASZ
Nie wszystko na sprzedaż/yaoi18+/mpreg
RomancePatrick zrobi dosłownie wszystko, żeby zostać ojcem. Zapłaci każdą cenę, posunie się do każdego kroku. Nawet jest gotowy kupić sobie dziecko, byle ziścić swoje marzenie. Jednak nie spodziewa się, że jego perfekcyjny plan ulegnie całkowitej zmianie p...