10

2.8K 167 31
                                    

Ciężarny otwiera drzwi i na mój widok zaskoczony unosi brwi. Ja natomiast robię to, gdy widzę, że ma na sobie niebieską pidżamę w... misie?

Chyba spał? -wnioskuję, bo zdradza to nie tylko strój, ale i rozczochrane włosy, które, nie mogę zaprzeczyć, dodają mu tylko uroku.

Zresztą, od początku, nie mogłem zaprzeczyć, że jest ładny i właśnie ten wygląd aniołka niejednego mógłby wprowadzić w błąd, ponieważ z tego by się wydawało chucherka, to mocno nieznośny uparciuch.

Odchrząkam, żeby ukryć zakłopotanie, jakie zrobił na mnie jego wygląd, natomiast nastolatek wciąż milczy i patrzy na mnie.

- Obudziłem cię? -zdołałem wykrztusić z siebie, a ten od razu zaprzecza ruchem głowy.

- Byłem niedaleko, więc postanowiłem wpaść... -tłumaczę, co robię tu tak wcześnie -mogę wejść?

- Proszę... -wskazuje mi gestem ręki, otwierając szerzej drzwi.

- Jadłeś coś? -dodaję, a on od razu marszczy brwi i zaciska usta.

Tak naprawdę to trochę mu się nie dziwię, bo chyba ma dość po tym jak wrzeszczałem u lekarza, że głodzi moje dziecko... przyznaję, trochę wtedy przesadziłem...

- Jadłem banana... -jego spokojny ton głosu, znów mnie zaskakuje - coś się stało? -zamyka drzwi i obraca się w moją stronę.

- Nie... -wlepiam wzrok w podłogę -jak już mówiłem, byłem niedaleko i... i kupiłem szarlotkę, którą poleciła mi znajoma, ponoć pyszna... -wskazuję na reklamówkę, którą trzymam w ręce.

Dzieciak znów unosi zdziwiony brwi, a ja niezdarnie ciągnę dalej.

- ... i pomyślałem, że będziesz miał... to znaczy, że dziecko będzie miało... -nie wiem czemu zaczynam plątać się jak głupi -ostatnio mówiłeś, że masz ochotę na słodkie...

Cholera, mogłem wcześniej przygotować co powiedzieć!

- To znaczy dziecko ma... -od razu się poprawiam.

Po jego wyrazie twarzy wnioskuje, że dziwi się, że w ogóle to zapamiętałem.
Zresztą na pewno pamiętał też, że byłem przeciwny wszelkim słodyczom, a tu nagle wpadam bez zapowiedzi i to jeszcze z ciastem.

Głupio wyszło, ale brnę w to dalej.

Widzę, że nie wierzył mi za bardzo, może myślał, że go sprawdzam, żeby potem mieć powód do wytknięcia mu czegoś.
Ja jednak przemyślałem słowa lekarza i postanowiłem trochę spuścić z tymi nerwami.
Doszedłem do wniosku, że musimy wypracować normalne relacje, bo jak tak dalej pójdzie, to wyląduję szybciej w psychiatryku!

Poświęciłem też trochę czasu i poczytałem o ciąży.
I faktycznie, tak jak mówił doktor, nie jest to łatwy czas, zwłaszcza w pierwszych miesiącach... a jakby tego było mało, ja jeszcze dokładam swoje... zresztą... on też nie jest bez winy, gdyby nie był taki uparty i mnie nie prowokował...

No, ale postaram się być nieco wyrozumiały, żeby nie odbiło się to negatywnie na moim dziecku. Przecież nie chcę, żeby coś mu się stało, bo w życiu bym sobie tego nie wybaczył.
Chcę otoczyć je ogromną troską, żeby czuło się kochane i bezpieczne już od samego początku.

Poza tym, choćby nie wiem jak mnie chłopak wkurzał, to przecież on da mi upragnionego syna i chociażby dla jego zdrowia muszę jakoś spróbować się dogadać. Mimo, że zdaję sobie sprawę, że łatwo może nie być...

Stawiam reklamówkę z zawartością na blacie kuchennym, a Alex podchodzi do szafki i wyciąga talerzyki z widelczykami.

- Napijesz się herbaty, a może soku? -podnosi głowę i patrzy na mnie pytająco.

Nie wszystko na sprzedaż/yaoi18+/mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz