13

2.2K 125 29
                                    

Naciskam klamkę, a tu... zaskoczenie! Zamknięte?!

Zamknął się? Dlaczego? Boi się mnie? No pięknie, jeszcze tego mi brakowało!

- Alex? Otwórz, musimy pogadać -staram się, żeby mój głos brzmiał naturalnie, jednak znów wściekam się na smarkacza, chociaż przecież to ja jestem tu winny!

- Nie chcę z tobą gadać. Zostaw mnie! -słyszę, że jest zły.

- Otwórz te pieprzone drzwi! -warknąłem, szarpiąc mocniej za klamkę i w tej chwili mam gdzieś, że wystraszę go bardziej.

Obiecałem sobie być opanowany, ale co poradzę na to, że on mnie doprowadza do takiego stanu.

- I znów zaczniesz się do mnie dobierać? Nie ma mowy! Odejdź.

- Cholera! -wołam przez ściśnięte zęby -to nie tak! Nawet cię nie dotknę, tamto... tamto, to było pod wpływem alkoholu, ja nawet do końca nie wiedziałem co robię. Chcę to naprawić...

- Naprawić? Tego nie da się naprawić! -szybko pozbawia mnie nadziei na zgodę.

- Pogadajmy...

- Jutro odwieziesz mnie do mieszkania i nie będziesz więcej przyjeżdżał. Kontakt tylko telefoniczny! -słyszę i od razu się irytuję.

Od kiedy to on stawia warunki?

- Nie ma mowy! Tego zrobić nie możesz!

- A właśnie, że mogę! Inaczej nie będzie! Więc jak? -uparty małolat nie chce ustąpić.

- Podpisałeś papiery, mam prawo być przy moim dziecku i tego nie możesz mi zabronić! -opieram czoło o drzwi i walę w nie ręką -cholera...

- Biedne maleństwo, będzie mieć ojca zboczeńca... -prychnął dzieciak i mam wrażenie, że chce dopiec mi jeszcze bardziej.

- Nie jestem żadnym zboczeńcem!!! -unoszę się gwałtownie, broniąc przed takim bezpodstawnym oskarżeniem.

- Nie? A kto wymusił na mnie... pocałunek?!

- Jakoś specjalnie się przed tym nie broniłeś! -wypaliłem szybciej niż pomyślałem.

- Chcesz powiedzieć -otworzył gwałtownie drzwi -że może to jeszcze moja wina, tak?! Chyba teraz sobie żartujesz!

Popycham go delikatnie do tyłu i zatrzaskuje drzwi. Jak już otworzył, to nie mogłem nie skorzystać.

- Co robisz?! -patrzy na mnie zaskoczony, od razu cofając się do tyłu -wyjdź i to już!

- Możemy porozmawiać spokojnie?

- Nie bądź śmieszny! Spokojnie, po tym co zrobiłeś? Ja zdania nie zmienię -uparciuch brnie dalej.

- Dlaczego musisz mnie tak wkurzać? -zacisnąłem pięści, patrząc w jego błękitne oczy.

- Nie będziemy rozmawiać i koniec!

- A właśnie, że będziemy! -też nie odpuszczam -masz robić co ci każę, rozumiesz?!

Chłopak otwiera szeroko oczy.

- Czyli jak będziesz miał ochotę na więcej, to mam...

- Posuwasz się za daleko -ostrzegam go, nie dając dokończyć.

- Ja?! -zawołał ze złością -o ile wiem, to ty to zrobiłeś!

- Przecież powiedziałem, że przepraszam...

- I myślisz, że to wystarczy?

- To co mam jeszcze zrobić? -ledwo panuję nad sobą, bo drażni mnie coraz bardziej.

Nie wszystko na sprzedaż/yaoi18+/mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz