4

3K 173 16
                                    

Chłopak zaskoczony obraca się w moją stronę, a ja zdaję sobie sprawę, że słowa, które przed chwilą padły, wypłynęły z moich ust.

Dlaczego to zrobiłem?

No bo właśnie z przerażeniem uświadomiłem sobie, że dopiero co bliska wizja mojego marzenia o dziecku, gwałtownie się oddaliła.

A co jeśli znów będę długo czekał, albo co gorsza nie znajdzie się nikt odpowiedni?
To chyba przeraża mnie najbardziej.

Choć nie jestem zadowolony, że wszystko tak się potoczyło, to może być moja jedyna szansa...

- Siadaj -wskazuję mu krzesło obok siebie.

- Czego pan jeszcze chce? -małolat atakuje, a ja zaciskam zęby, żeby nie wybuchnąć znowu -chyba wystarczająco już o sobie usłyszałem! Jeżeli dalej mam być obrażany, to...

- To chcesz tą kasę czy nie? -przerywam mu lekko poirytowany.

Nastolatek zamyka cicho drzwi i w milczeniu zajmuje miejsce obok.

Coś mi mówi, że to będą niełatwe miesiące...

- Dziecko urodzisz, zostawiasz mnie i o nic nie musisz się martwić -zaczynam bez zbędnych ceregieli -nie będę cię szukał i niczego od ciebie chciał. Od razu po zajściu w ciążę podpisujesz papiery o zrzeknięciu się praw, potem urodzisz i jesteś wolny, rozumiesz?

- Dobrze... -odpowiada szybko, patrząc gdzieś w bok, a ja spoglądam na niego zaskoczony.

Nawet się nad tym nie zastanowił, udzielił tak szybkiej odpowiedzi, jakby się bał, że jednak stchórzy i wycofa swoje słowa.

Widzę, że jest skrępowany, no w końcu nie codziennie decyduje się urodzić dziecko obcemu mężczyźnie. Ale widać, że coś każe mu nie odmawiać, tak jakby przyparty do ściany, z jakiegoś tylko jemu dobrze znanego powodu, wręcz zmusza się to zrobić.

- W porządku -kiwam głową zadowolony -najpierw przejdziesz resztę badań, chcę mieć pewność, że jesteś zdrowy i, że wszystko jest w porządku. Zapewnię ci mieszkanie i dobre warunki, aż do porodu. Pieniądze otrzymasz tuż po urodzeniu dziecka.

A kiedy kilka dni później lekarz informuje mnie, że wszystko wyszło dobrze, a chłopak jest zdrowy i kwalifikuje się do poczęcia, zostało mi tylko wdrożyć plan, który miałem dokładnie przygotowany.

Każę lekarzowi skontaktować się z nim i umówić na spotkanie.
Później postanawiam od razu zabrać go ze sobą, bo wolę, tak na wszelki wypadek, już teraz mieć go na oku.

Jeżeli ktoś myśli, że po tym zapanowała między nami piękna przyjaźń i uśmiechy od ucha do ucha, to daleki jest od prawdy, bo do tego było zdecydowanie bardzo daleko, a raczej powiedział bym, że niemożliwe.
To z kilometra przecież było widać, że patrzymy na siebie z niechęcią i ledwo tolerujemy swoją obecność.

Chociaż wciąż nie byłem do końca przekonany, a i chłopak też nie pałał do mnie sympatią, dla syna byłem gotów to znieść. W końcu to tylko kilka miesięcy, co nie?

Wytrzymam...

####

Gdy umówione spotkanie dobiegło końca, każę wsiadać mu do auta, a dwadzieścia minut później, zatrzymuję się pod jednym z apartamentów.
Kupiłem mieszkanie w nim jakieś kilka miesięcy temu.

Nie było mi na rękę, żeby mieszkał u mnie w domu, a jednym z głównych powodów, byli moi rodzice. Potrafią czasem wpadać bez uprzedzenia i gdyby zobaczyli nastolatka, wtedy zaczęli by zadawać za dużo pytań. A jakby dowiedzieli się o wszystkim przedwcześnie, to wtedy rozpętało by się prawdziwe piekło.

Bardziej wolę ich postawić przed faktem dokonanym, zresztą o tym jak został poczęty ich wnuk wolałbym im nie mówić, bo gdyby dowiedzieli się o tej "transakcji" to już bym nie miał chwili spokoju. Bardzo pragnęli wnuka, ale na pewno nie w taki sposób.

Potem się nad tym będę zastanawiał jak im przekazać tą wiadomość, teraz było dla mnie najważniejsze, żeby wszystko się udało.

Na szczęście o tym mieszkaniu nie wiedzieli, więc chociaż w tej jednej kwestii mogę być spokojny.

Dlaczego nie wolę zapłacić za to żadnej kobiecie? Bo wiem jakie są.
Niby to powie, że się zgadza, że urodzi, zostawi, bo dzieciak zmarnuje jej życie, a zaraz potem obudzi się w niej instynkt macierzyński i zacznie paplać o ślubie, rodzinie i takie tam. A ja wolę nie wiązać się na stałe. Mnie zależy wyłącznie na dziecku.

Mam dwadzieścia osiem lat, więc czas najwyższy pomyśleć o małej stabilizacji.

Do tej pory, wystarczyło mi życie jakie prowadziłem i szczerze nigdy nie chciałem zakładać rodziny, ale pewnego dnia uświadomiłem sobie, że życie upływa, a ja nim się obejrzę, zostanę sam. Nawet nie będę miał potomka, któremu to wszystko na co zapracowałem zostawię.

Miałem kasę, dwa domy, mieszkanie, kilka samochodów, na wszystko było mnie stać.

Już teraz wiem, że nauczę je tych wszystkich rzeczy, które tylko ojciec uczy syna. Że będziemy prowadzić męskie rozmowy, razem kopać piłkę, jeździć na ryby, a przede wszystkim, że zawsze będzie mógł na mnie liczyć...

Przekręcam klucz w drzwiach i każę mu wejść, a gdy tylko je zamykam, obracam się w jego stronę.

- Po pierwsze -przechodzę od razu do rzeczy -żadnego picia alkoholu, brania narkotyków, palenia papierosów, po drugie żadnego podejrzanego towarzystwa. Moje dziecko ma urodzić się zdrowe, zrozumiano? -patrzę na niego dość wrogo, żeby wiedział, że ze mną się nie igra.

Kiwa głową, nawet nie patrząc na mnie.

- Tu masz dwadzieścia tysięcy na doprowadzenie się do porządku, ubrania, buty i te sprawy -kładę na stoliku kopertę z kasą -resztę dostaniesz po urodzeniu -ciągnę dalej -tylko nie próbuj mnie oszukać, zwiać stąd, bo znajdę cię i wtedy nie będzie miło.

- Rozumiem... -szepcze cicho i siada miękko na sofie patrząc w podłogę -przecież nie jestem głupi.

Uśmiecham się delikatnie do siebie.

Mimo iż jest jeszcze bardzo młody, starał się zgrywać starszego i bardziej doświadczonego. Jednak chwilami było widać zagubienie i strach w jego oczach.

Oczywiście, że wciąż miałem obawy, zwłaszcza po tym incydencie na moście, ale starałem się o tym nie myśleć.

Co do jego wieku... też miałem mieszane odczucia, ale lekarz uspokoił mnie, że dzięki temu szybkie szanse na zapłodnienie, że zniesie wszystko bez problemu, dziecko będzie zdrowe, a chłopak dojdzie do siebie szybko i zapomni o wszystkim.

- Joseph z recepcji jest do twojej dyspozycji -informuję go, a on wciąż siedzi nieruchomo na sofie - odpocznij, możesz zamawiać co chcesz. Przyjadę po ciebie o dziewiątej rano -podchodzę do drzwi i zamykam za sobą starannie, zostawiając go wciąż zamyślonego.

Nie wiem czy wciąż będę kontynuować tą książkę...

Nie wszystko na sprzedaż/yaoi18+/mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz