No dobra, trochę przesadziłem, ale gdy widzę przerażenie w jego oczach, mam malutką satysfakcję, że w tym momencie mam nad nim przewagę. Boi się? To dobrze!
Szczerze powiedziawszy, nie mogę się opanować, gdy pokazuje swoją upartą stronę. Nakręca mnie, prowokuje, więc sam jest sobie winien... jednak nie trwa to długo.- Nie dotykaj mn... -próbuje mnie odepchnąć, ale przerywa, gdy pochylam się nad nim zbyt blisko.
Jego włosy... używa szamponu pachnącego fiołkami... -przez moment nie mogę się skupić, ale zaraz jego błękitne i coraz bardziej pełne złości oczy, przywołują mnie do rzeczywistości.
Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej i nie próbował się po raz kolejny postawić. Jednak mimo wszystko słuchać go nie zamierzam, bo jeśli tak stawia sprawę, nie pozostawia mi wyboru.
- Coś ci wytłumaczę, więc radzę dobrze posłuchać! -stanowczo daję mu do zrozumienia, że ze mną się nie igra -czym bardziej będziesz się upierał, tym dłużej będzie... -urywam, bo wtedy... drzwi windy się otwierają, psując mój, zdawałoby się idealny plan.
- Jeszcze zobaczymy! -odgryza się, wykorzystuje moje zaskoczenie, wyrywa z uścisku i wychodzi.
Czy on zdaje sobie sprawę co właśnie robi? Prowokować mnie w tej chwili to nie najlepszy pomysł...
- Alex, ja nie żartuję! -od razu idę za nim, ale totalnie ignoruje mnie -wracaj tu. Natychmiast!
- Nie mam zamiaru! -małolat od razu po przekroczeniu pokoju siada na sofie.
- To nie była prośba! -cedzę przez zęby, zamykając drzwi, ale teraz dla odmiany zbywa mnie milczeniem.
Patrzę na jego zaciętą, a jednocześnie zmęczoną twarz, buntowniczo założone ręce na klatce piersiowej, wzrok wlepiony w podłogę i ledwo powstrzymuję się, żeby nie zacząć krzyczeć. Po jego minie wnioskuję, że ostatnie czego teraz chce, to przebywanie ze mną w tym samym pomieszczeniu. Trudno.
Oczywiście, jeszcze chwilę temu, byłem zadowolony, że szybko skapitulował, jednak nie oznaczało to, że się poddał. O nie... on tak łatwo nie rezygnuje, zresztą ja też nie... każdy z nas chce mieć rację, ostatnie zdanie i w efekcie zawsze prowadzi to do katastrofy.
Nie wiedząc co zrobić ze swoim narastającym gniewem, zaczynam kręcić się niespokojnie po pokoju. Wiedziałem, że jeżeli się nie uspokoję, może być tylko gorzej, a naprawdę nie chcę zaszkodzić mojemu dziecku. Jednak uświadomienie sobie, że po raz kolejny wszystko wymyka mi się z spod kontroli, wcale nie poprawia mi nastroju, wręcz doprowadza do wściekłości, przez co trudno mi zapanować nad sobą.
- Posłuchaj mnie chociaż jeden raz, do cholery! -podnoszę głos.
- Posłuchać? -zaczyna, wciąż nie patrząc na mnie -nie będę słuchać kogoś, kto ciągle na mnie krzyczy, więc możesz sobie darować i wyjść... chciałbym się położyć...
- Nie wkurzaj mnie! -ostrzegam -mam prawo tu być, więc od razu wyjaśnijmy sobie coś. Na pewno nie jestem tu dla ciebie, a dla mojego dziecka, jasne?!
- Ja ciebie wkurzam? -uniósł głowę i niechętnie spojrzał na mnie -to ty przychodzisz tu bez uprzedzenia i obrażasz mnie!
- Oczywiście, czyli chcesz powiedzieć, że to moja wina? -choć próbuję się uspokoić, czuję, że małolat zaczyna coraz bardziej działać mi na nerwy.
CZYTASZ
Nie wszystko na sprzedaż/yaoi18+/mpreg
RomancePatrick zrobi dosłownie wszystko, żeby zostać ojcem. Zapłaci każdą cenę, posunie się do każdego kroku. Nawet jest gotowy kupić sobie dziecko, byle ziścić swoje marzenie. Jednak nie spodziewa się, że jego perfekcyjny plan ulegnie całkowitej zmianie p...