Zapukałem raz.
Drugi.
Trzeci.
Nic. Kompletna cisza.
Co do cholery? Gdzie on jest?! Jeśli szczeniak zwiał, to przysięgam, że go znajdę i rozszarpię gołymi rękami! -pomstuję wkurzony waląc ręką w ścianę, ale zaraz przerywam, bo czuję natarczywe spojrzenie na sobie.
Obracam wzrok. Starsza pani patrzy na mnie tak przenikliwe, że aż robi mi się głupio.
- Eee... nie mogę dostać się do własnego mieszkania... drzwi się zacięły... chyba... -tłumaczę, czując się jak idiota!
Kobieta w milczeniu mnie wymija i odchodzi.
No pięknie! Jeszcze tego mi brakowało, żeby ktoś oskarżył mnie o włamanie!
Zaciskam zły zęby i wyciągam z kieszeni płaszcza plik kluczy, bo raczej nie mam co liczyć, że moje dobijanie się spotka z jakimś odzewem, więc wybieram ten właściwy i przekręcam go w zamku.
Dobrze, że mam swój zapasowy...Dosłownie wpadam do pokoju i rozglądam się, jednak nigdzie nie dostrzegam nastolatka. Za to panowała absolutna cisza, która w ogóle mi się nie podobała.
Gdy dostrzegam, że drzwi, gdzie była sypialnia są lekko uchylone, szybko skierowałem się w tamtą stronę. Łapię za klamkę i popycham je ze złością, ale wtedy staję jak wryty.
W pokoju panuje istny bałagan, normalnie jakby chwilę temu przeszedł tędy tajfun. Wszędzie walały się torby z ubraniami i butami.
Naprawdę w tak krótkim czasie można zrobić aż taki bałagan? -przechodzi mi przez głowę, gdy z niedowierzaniem rozglądam się wokół.
Po chwili mój wzrok zatrzymuje się na łóżku, gdzie zwinięty w kłębek śpi dzieciak, przykryty prawie po sam czubek głowy.
Szczerze mówiąc, odetchnąłem z ulgą.
Ulżyło mi, że nie uciekł, bo perspektywa szukania kogoś innego na jego miejsce nie była zadowalająca, chociaż wcześniej w gabinecie, wręcz mocno domagałem się tego.
Widać, naprawdę potrzebował tej forsy, że został.
Już miałem podejść, żeby go obudzić, gdy nagle poruszył się, podniósł powoli głowę i spojrzał na mnie zaspany.
Dosłownie krótką chwilę trwało zanim skontaktował gdzie jest i po co, a potem wyskoczył z łóżka jak oparzony, zebrał porozrzucane ubrania z podłogi, prawie się przy tym wywalając i uciekł w stronę łazienki.- Przepraszam... -mruknął niewyraźnie i już go nie było, a mnie trochę zamurowało.
Muszę przyznać, że jak na dzieciaka, ciało miał idealne...
O czym ja do cholery myślę?! -besztam szybko sam siebie w myślach -to dziecko, to ono jest dla mnie najważniejsze. On ma mi je tylko urodzić i koniec!
Nie mam zamiaru mieszać się w żadne miłostki, to było pewne. A już na pewno nie z kimś tak zarozumiałym i pyskatym jak on...
####
Pół godziny później siedzimy już w gabinecie, a doktor Stewart tłumaczy wszystko powoli i bardzo dokładnie.
Chłopak słuchał jego słów w skupieniu, a gdy patrzę w jego stronę, widzę, że jest lekko przerażony. Wydaje mi się, że chyba dopiero teraz dotarło do niego na co się tak naprawdę zgodził, ale wiedział też, że nie ma już odwrotu.
- Czyli nie będziemy musieli... uprawiać seksu? -chciał się upewnić, nawet nie patrząc na mnie.
Uniosłem zaskoczony brwi.
- Jesteś prawiczkiem?
- A co to pana obchodzi! -zawołał zły, gwałtownie obracając się w moim kierunku.
Czego się tak wścieka? Czyżbym poruszył delikatną sprawę??
Przyglądam mu się dokładniej, na Casanovę to on mi nie wyglądał, ale chyba już jakąś panienkę miał?
- O co ci chodzi? -pytam zdziwiony, nie rozumiejąc do końca jego reakcji.
- A czy ja się pytam o pańskie życie lub o to ile pan ma lat?
- Czy sugerujesz, że jestem stary? -unoszę brwi i nie powiem już wkurzył mnie.
Dziwię się, że tak łatwo może wyprowadzić mnie z równowagi, bo jeszcze dotąd nikomu się to nie udało.
Już miałem coś powiedzieć, ale ubiegł mnie doktorek.
- Nie -uśmiecha się delikatnie do nastolatka -wprowadzimy do twojego organizmu nasienie Patricka. Przez pierwszy miesiąc będziesz musiał przyjmować leki na podtrzymanie ciąży i bardzo na siebie uważać, a w kolejnych już tylko witaminy. Jakieś pytania? -popatrzył na nas.
Dzieciak milcząc, podkręcił przecząco głową, wciąż nerwowo bawiąc się palcami u rąk, ale ja w przeciwieństwie do niego, miałem całe mnóstwo pytań.
- Ale z moim dzieckiem będzie wszystko dobrze? Urodzi się zdrowe?
- Gdy Alex zajdzie w ciążę, leki mają uchronić go przed poronieniem, co jest częste w pierwszych miesiącach... -tłumaczy lekarz, a ja unoszę zaskoczony brwi.
Poronienie? Jakie poronienie?! O czym on gada? Moje dziecko nie umrze, będzie silne i urodzi się zdrowe! Wiedziałem o tym. Czułem to.
- O jakim poronieniu mowa? Nie stracę tego dziecka! -zawołałem, podnosząc się z miejsca -mój syn urodzi się, doktorku.
Nie chciałem o tym myśleć. W ogóle to nie brałem pod uwagę, że mogłoby zdarzyć się coś złego.
- Obawiam się, że nie jest pan wyjątkiem -patrzy na mnie znad okularów -ale proszę mi wierzyć, że zrobimy wszystko, aby zminimalizować to ryzyko, poza tym, Alex jest silny i zdrowy, więc wszystko powinno przebiegać bez problemów.
- To kiedy... -chłopak odzywa się nagle i przełyka głośno ślinę, a ja popatrzyłem w jego stronę.
- Myślę, że od jutra możemy zacząć -zaczynam, ubiegając lekarza i zajmując miejsce z powrotem na krześle -chyba nie ma sensu zwlekać, prawda?
Dzieciak gwałtownie spojrzał w moim kierunku, a ja miałem wrażenie, że chciał coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili zrezygnował.
Nie wiem czego on się spodziewał, że będę czekał nie wiadomo na co.
Jeśli wszystko jest w porządku z badaniami, to nie mam zamiaru czekać.
Im szybciej zaczniemy, tym szybciej zobaczę mojego syna.- Oczywiście nie ma najmniejszego problemu -doktor nie ma nic przeciwko i spojrzał w stronę nastolatka -Alex?
Jasnowłosy pokiwał głową na zgodę.
Omówiliśmy resztę szczegółów, a potem odwożę chłopaka do mieszkania.
Cała droga powrotna upływa nam w zupełnej ciszy, ale kątem oka dostrzegam jego zmieszanie, połączone z przerażeniem, jednak stara się ze wszystkich sił tego nie pokazać.
Nie za bardzo chciałem kontynuować rozmowę, bo wiem, że to zaraz skończy się kłótnią, więc włączam cicho muzykę i prowadzę zadowolony, że już niedługo usłyszę bicie serduszka mojego syna.
I nic nie było w stanie zepsuć mi dobrego humoru...
CZYTASZ
Nie wszystko na sprzedaż/yaoi18+/mpreg
RomancePatrick zrobi dosłownie wszystko, żeby zostać ojcem. Zapłaci każdą cenę, posunie się do każdego kroku. Nawet jest gotowy kupić sobie dziecko, byle ziścić swoje marzenie. Jednak nie spodziewa się, że jego perfekcyjny plan ulegnie całkowitej zmianie p...