9

2.7K 169 43
                                    

Oparłem się wygodnie plecami o oparcie fotela.

I mimo, że mam jeszcze trochę papierkowej roboty, nie mogę do końca się skupić, ponieważ nie mogę przestać myśleć o dzisiejszym dniu. Muszę przyznać, że naprawdę miło spędziłem czas w towarzystwie nastolatka...

Tym samym przekonałem się, że umiemy wytrzymać ze sobą bez kłótni.
Może to dobrze wróży na przyszłość? Może jednak te miesiące nie będą wcale takie złe?

Pełen optymizmu kładę się dopiero gdzieś grubo po północy, gdy tylko skończyłem wypełniać ostatnie papiery. Na dniach czekało mnie i Dereka sporo zleceń, więc musiałem to skończyć.

Właśnie odsypiam, gdy ze snu wyrywa mnie głośny dzwonek telefonu.

Na początku próbuje zignorować uporczywy dźwięk melodyjki, naciągając na siebie kołdrę, ale gdy telefon odzywa się, już po raz nawet nie wiem który, wkurzony podnoszę się do siadu.

Ten ktoś uparcie dobija się do mnie i lepiej, żeby miał naprawdę dobry powód, inaczej ukatrupię! -pomstuję wściekły, sięgając po komórkę.

Wszystkie połączenia od Alexa, no i kilka od lekarza...

Co jest? -marszczę zdziwiony brwi.

Nagle... przyszło mi do głowy, że może stało się coś złego... może... moje dziecko...

Mój zaspany dotąd mózg, na tą myśl od razu się rozbudza, a serce prawie zatrzymuje ze strachu.

Wtedy przychodzi sms, który szybko odczytuje.

Jestem pod gabinetem. Nie odbierasz... Najwyżej wszystko opowiem później. Alex -brzmi wiadomość.

Trochę mi ulżyło... czyli z moim synem wszystko w porządku... -rozluźniony opadam na poduszki.
Ale zaraz... pod jakim gabinetem?

Cholera! -podnoszę się gwałtownie.

Wizyta! Dzisiaj mamy wizytę u lekarza!!!

Patrzę na wyświetlacz zegarka, który stoi na szafce obok i który boleśnie uświadamia mi która jest godzina.

Dziesiąta dwanaście. A na wpół do jedenastą jesteśmy umówieni!

Wybieram szybko numer ciężarnego, jednocześnie wyskakując z łóżka.

- Zaraz będę, nie wchodź beze mnie! Daj mi góra dwadzieścia minut! -wołam, naciągając na tyłek niebieskie jeansy, a chłopak obiecał poczekać.

Boże, co ze mnie za ojciec! -teraz wściekły byłem sam na siebie -ale nie myślałem, że to już tak późno... -tu już próbuje się usprawiedliwić.

Mimo tego, jestem zły, że nastolatek musiał tłuc się autobusem przez pół miasta, a przecież miałem po niego pojechać! Wiedziałem, że o tej porze komunikacja miejska jest bardzo zatłoczona, choć sam nie korzystam z niej.

Wyciągam z szafy czarny t-shirt z nadrukiem, zakładam trampki i wybiegam z domu.

Trasę pokonuję w zawrotnym tempie.

- Zapraszam, czekają na pana - szczupła blondynka uśmiecha się zza biurka, wskazując ręką właściwe drzwi, gdy docieram na miejsce.

Wpadam do gabinetu, gdzie ciężarny siedzi wesoło dyskutując z doktorkiem... popijając herbatkę?

To ja tu lecę, karku sobie o mało nie łamiąc, a tu sielanka, aż miło?

Ewidentnie lekarza będę musiał przywołać do porządku. Chyba mu za coś płacę, co nie?

Nie wszystko na sprzedaż/yaoi18+/mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz