20

2.1K 195 19
                                    

Todoroki

-Midoriya? Jesteś może tu?-zacząłem szukać go pomiędzy zielonymi glonami z myślą, że chłopak po prostu się gdzieś tu zakamuflował. Jednak gdy nie było po nim śladu, zrezygnowany usiadłem na piasku - gdzie ty jesteś Izuku?-westchnąłem cicho. Od kilku dni nie miałem z nim kontaktu-może wystraszył się na wieść o naszym nagłym ślubie?-dzień przed jego zniknięciem powiedziałem mu prawdę... Wcale nie jesteśmy długo ze sobą...i jeszcze nie dałem mu naszyjnika...czyżby dlatego tak zareagował? Popatrzyłem na naszyjnik, który miałem mu dać. Długo szukałem tej idealnej fioletowej muszelki i pereł, które będą idealnie pasować. Fioletowe muszę to jego ulubione. Naszyjnik był piękny jak osoba, dla której go zrobiłem-nie mogę tak bez czynnie siedzieć-wstałem i popłynąłem do granicy. Trudno niech ojciec mnie szuka... muszę znaleźć Izuku


Kirishima

-wooo~ kup mi takiego! proszę proszę!~-popatrzył na mnie jak na debila.

-...a ty dziecko czy co...?

-prawdę mówiąc w twoim świecie jestem nim jeszcze-wyszczerzyłem się.

-no dobra kupię ci, ale oddasz mi w inny sposób-uśmiechnął się kładąc rękę na mojej pupie.

-inny sposób? Co masz na myśli?

-coś fajnego~

-mam ci muszelki i kamienie nazbierać?-uśmiechnąłem się przytulając się do niego.

-...taaa, bo właśnie to ten INNY SPOSÓB -prychnął cicho płacąc starszej kobiecie

-to, jak wrócimy do domu to pójdziemy nad wodę i pozbieramy-pokazałem kobiecie, którego chce i po chwili baku przywiązał mi do nadgarstka wstążkę, na której był balon w kształcie rekina- to gdzie teraz blasty~-wyszliśmy ze wesołego miasteczka, to była nasza pierwsza taka randka. Od kilku godzin bawiliśmy się na różnych atrakcjach. Mnie osobiście chyba najbardziej podobała się ta wysoka i wolna gdzie widziałem wszystkooo! Weszliśmy do parku, przez który musieliśmy przejść, by dojść do samochodu, który był zaparkowany na parkingu.

-baku! Chce to! Kup mi! proszeee-podleciałem do straganu gdzie sprzedawali różne słodkie rzeczy.

-jabłko w karmelu... Za dużo na ciebie już wydałem...gdybym wiedział jaki drogi jesteś zostawiłbym cię w wodzie-prychnął

-no proszeeee tylko to

-zjadłeś cztery waty cukrowe, popcorn karmelowy, lody po dwie gałki i jeszcze chcesz to...-popatrzył na mnie, a osoba przy straganie się chyba trochę zmieszała-nie kupie ci, nie mam zamiaru zajmować się tobą jak się rozchorujesz.

-czy ty się o mnie martwisz?-przytuliłem się do jego ramienia roześmiany.

-chyba cię pojebało-prychnął- po prostu szkoda mojego czasu na zajmowanie się tobą.

-martwisz się~ to takie słodkie z twojej stron~-zaśmiałem się i poszliśmy dalej- to może lody truskawkowe!-pokazałem na budkę.

-chyba cię poje...-wyrwałem się i pobiegłem w krzaki gdzie zwymiotowałem-mówiłem, że będziesz po tym wszystkim rzygać! Do mojego samochodu na pewno nie wejdziesz!


///

Dwa światy a jeden| BAKUSHIMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz