22

1.8K 179 19
                                    

Kirishima

-Kirishima pilnuj czy nikt nie idzie, a ty-popatrzył na deku mrożącym wzrokiem -nic nie mów bo to mnie wkurwia. Najlepiej to nawet nie oddychaj czy co tam ty robisz- Mój przyjaciel pokiwał głową, a Bakugo zaczął schodzić powoli z wózkiem ze schodów

-nikogo nie ma -powiedziałem będąc już prawie na dole.

-jak coś spierdolisz i zejdę na du, a ktoś nas zgarnie to obiecuje ci, że zrobię z ciebie te sushi-warknął na mnie 

-aa ja wiem, że mnie ty bardzo kochasz i...-źle stanąłem i poślizgnąłem się na mokrym schodku...czy ja właśnie coś spierdoliłem?

-co..ty odpierdalasz?!-zawarczał cicho trzymając dziwnie nogą wózek z Izuku, który prawie wypadał. Jednał ręką trzymał się barierki, a drugą złapał mnie za moje włosy.

-ał ał ał-syknąłem sam łapiąc się za barierkę i normalnie stając, jednak ten nie puścił moich włosów.

-miałeś nie odpierdalać...-wysyczał-zamknął nas do pierdla i już nigdy nie wrodzisz do bycia sardynką, a ten tu obiad zostanie tu na zawsze...

-...to było niechcący...

-ogarnij się i patrz pod nogi bo się zabijesz-puścił mnie łapiąc z powrotem za wózek. Resztę już schodów przeszliśmy normalnie -dobra spierdalajmy stąd -poszliśmy do wyjścia cicho, jednak moje crocsy były trochę głośne- pilnuj czy nikogo nie ma-szedł przede mną


-a co ja jakiś wyszukiwacz? mam wypatrywać grubego gościa który chodzi po korytarzu i świeci latarką?-zapytałem patrząc na korytarz obok 

-jak takiego zobaczysz to po nas, dlatego mów jak go zobaczysz-mruknął widocznie nie zauważając gościa, który też nas nie zauważył

- dobrze dobrze...on skręcił w inną stronę

-dobra...czyli jeśli teraz cicho wyjdziemy to już koniec- popatrzył- powtarzam c.i.ch.o


-przecież jestem c...-no i niezdarnie wlazłem na jakieś wiadro. Narobiłem ogromnego hałasu, a nagłe światło latarki nas oślepiło.


-stać!-usłyszeliśmy basowy krzyk, a za nami pojawił się mężczyzna i raczej nie był zadowolony z tego, że my tu jesteśmy-nie ruszać się


-zajebie cię do kurwy!-warknął ostro i przerzucił mnie przez ramie, a po chwili wybiegł z budynku pchając wózek. Mężczyzna ciągle nas gonił

-blasty! Mój crocs!-popatrzyłem do tyłu gdzie został mój but.

-zatrzymać się!-ponownie krzyknął

-czego ty nie rozumiesz w słowie BĄDŹ CICHO I NICZEGO NIE ODPIERDOL!?

-...nie moja wina...że nie crocsy mi spadł....

-trzeba było ubrać inne buty!!-zawarczał groźnie. Nie było co biegnąć do samochodu, którym tu przyjechaliśmy. Wiadome było, że zanim my się spakujemy on nas złapie...już po chwili usłyszeliśmy jakiś dźwięk-ja pierdole..gliny...to przez ciebie!...-naprawdę długo uciekaliśmy w końcu znaleźliśmy nasz cel....byliśmy już na miejscu.


-odstaw go na ziemie i odsuń się od wózka! natychmiast-było ich trzech jeden miał w ręku metalowe srebrne...brozolety, a drugi i trzeci takie coś...nie wiem co to było jednak widziałem to w magicznym pudle w salonie, jak to Bakugo nazwał telewizor.

Todoroki

Martwię  się o ukochanego. Nie mamy już czasu, zostały tylko nam godziny. Byłem w jego domu. Jego matka, która okazała się być bardzo miła też nie wiedziała nic o tymczasowym pobycie chłopaka. Tak samo jak ja się o niego martwiła...a wręcz umierała ze strachu. Wracałem zmartwiony do mojego królestwa, jednak zagapiłem się i zamyślony popłynąłem za daleko...wynurzyłem się z wody, gdy tylko usłyszałem krzyki z lądu

-chciałem zrobić to od początku gdy cię poznałem...zdychaj!!-ktoś zapewne irytujący wrzasnął po czym zepchnął kogoś...a bardziej Izuku ze skały do wody.

-izuku!-zanurkowałem i podpłynąłem do trytona od razu się przytulając do niego.

-...Todoroki..?..Todo...shoto...jejuńku..-wtulił się we mnie jednak patrzył na górę coś tam się działo...usłyszeliśmy tylko huk

-BAKUGO!-kolejny wrzask, jednak tym razem kogoś innego

-...co tam się dzieje?-popatrzyłem na niego zdezorientowany- co tam robiłeś...?

///

Dwa światy a jeden| BAKUSHIMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz