Kirishima
-Kirishima pilnuj czy nikt nie idzie, a ty-popatrzył na deku mrożącym wzrokiem -nic nie mów bo to mnie wkurwia. Najlepiej to nawet nie oddychaj czy co tam ty robisz- Mój przyjaciel pokiwał głową, a Bakugo zaczął schodzić powoli z wózkiem ze schodów-nikogo nie ma -powiedziałem będąc już prawie na dole.
-jak coś spierdolisz i zejdę na du, a ktoś nas zgarnie to obiecuje ci, że zrobię z ciebie te sushi-warknął na mnie
-aa ja wiem, że mnie ty bardzo kochasz i...-źle stanąłem i poślizgnąłem się na mokrym schodku...czy ja właśnie coś spierdoliłem?
-co..ty odpierdalasz?!-zawarczał cicho trzymając dziwnie nogą wózek z Izuku, który prawie wypadał. Jednał ręką trzymał się barierki, a drugą złapał mnie za moje włosy.
-ał ał ał-syknąłem sam łapiąc się za barierkę i normalnie stając, jednak ten nie puścił moich włosów.
-miałeś nie odpierdalać...-wysyczał-zamknął nas do pierdla i już nigdy nie wrodzisz do bycia sardynką, a ten tu obiad zostanie tu na zawsze...
-...to było niechcący...
-ogarnij się i patrz pod nogi bo się zabijesz-puścił mnie łapiąc z powrotem za wózek. Resztę już schodów przeszliśmy normalnie -dobra spierdalajmy stąd -poszliśmy do wyjścia cicho, jednak moje crocsy były trochę głośne- pilnuj czy nikogo nie ma-szedł przede mną
-a co ja jakiś wyszukiwacz? mam wypatrywać grubego gościa który chodzi po korytarzu i świeci latarką?-zapytałem patrząc na korytarz obok
-jak takiego zobaczysz to po nas, dlatego mów jak go zobaczysz-mruknął widocznie nie zauważając gościa, który też nas nie zauważył
- dobrze dobrze...on skręcił w inną stronę
-dobra...czyli jeśli teraz cicho wyjdziemy to już koniec- popatrzył- powtarzam c.i.ch.o
-przecież jestem c...-no i niezdarnie wlazłem na jakieś wiadro. Narobiłem ogromnego hałasu, a nagłe światło latarki nas oślepiło.
-stać!-usłyszeliśmy basowy krzyk, a za nami pojawił się mężczyzna i raczej nie był zadowolony z tego, że my tu jesteśmy-nie ruszać się
-zajebie cię do kurwy!-warknął ostro i przerzucił mnie przez ramie, a po chwili wybiegł z budynku pchając wózek. Mężczyzna ciągle nas gonił
-blasty! Mój crocs!-popatrzyłem do tyłu gdzie został mój but.
-zatrzymać się!-ponownie krzyknął
-czego ty nie rozumiesz w słowie BĄDŹ CICHO I NICZEGO NIE ODPIERDOL!?
-...nie moja wina...że nie crocsy mi spadł....
-trzeba było ubrać inne buty!!-zawarczał groźnie. Nie było co biegnąć do samochodu, którym tu przyjechaliśmy. Wiadome było, że zanim my się spakujemy on nas złapie...już po chwili usłyszeliśmy jakiś dźwięk-ja pierdole..gliny...to przez ciebie!...-naprawdę długo uciekaliśmy w końcu znaleźliśmy nasz cel....byliśmy już na miejscu.
-odstaw go na ziemie i odsuń się od wózka! natychmiast-było ich trzech jeden miał w ręku metalowe srebrne...brozolety, a drugi i trzeci takie coś...nie wiem co to było jednak widziałem to w magicznym pudle w salonie, jak to Bakugo nazwał telewizor.
Todoroki
Martwię się o ukochanego. Nie mamy już czasu, zostały tylko nam godziny. Byłem w jego domu. Jego matka, która okazała się być bardzo miła też nie wiedziała nic o tymczasowym pobycie chłopaka. Tak samo jak ja się o niego martwiła...a wręcz umierała ze strachu. Wracałem zmartwiony do mojego królestwa, jednak zagapiłem się i zamyślony popłynąłem za daleko...wynurzyłem się z wody, gdy tylko usłyszałem krzyki z lądu
-chciałem zrobić to od początku gdy cię poznałem...zdychaj!!-ktoś zapewne irytujący wrzasnął po czym zepchnął kogoś...a bardziej Izuku ze skały do wody.
-izuku!-zanurkowałem i podpłynąłem do trytona od razu się przytulając do niego.
-...Todoroki..?..Todo...shoto...jejuńku..-wtulił się we mnie jednak patrzył na górę coś tam się działo...usłyszeliśmy tylko huk
-BAKUGO!-kolejny wrzask, jednak tym razem kogoś innego
-...co tam się dzieje?-popatrzyłem na niego zdezorientowany- co tam robiłeś...?
///
CZYTASZ
Dwa światy a jeden| BAKUSHIMA
FanfikceWielka burza a co z tym idzie na morzu wielki sztorm. Lecz był on tylko straszny dla mieszkańców lądu, zwanymi pod wodą dwunogami. Pewnie ciekawi was kto tak ich nazywa. Czy to nie oczywiste? Mieszkańcy podwodnego świata! ryby, ślimaki, kraby, reki...