Część 2

839 47 0
                                    

-Myślałeś nad imieniem panie ?- Zapytał kapitan straży spoglądając na króla , który trzymał w ramiona wtuloną w niego małą elfkę.

- Później.. - Oznajmił Thranduil ospałym głosem.Ledwo trzymał się na koniu i był zmęczony.

-Wybacz królu..ale za chwilę dojeżdżamy...- Na tę wieść białowłosy elf szybko otworzył swoje niebieskie oczy.Spojrzał na niebo , które po momencie z nocy przemieniło się w świt.

-Arinya - wypowiedział Thranduil nadając takie imię ocalałej elfce.Oznaczało ono blady świt początek ranka przed wschodem słońca. Po kilkunastu minutach Król elfów wraz z wojskiem dotarli do Leśnego Królestwa.Otworzyła się brama , przez którą podążał Thranduil na swoim białym koniu.Miał na sobie zbroję , a jego długie włosy rozwiewał poranny wiatr.W swych silnych ramionach trzymał dziecko.

-Kim jest ta dziewczynka..Chyba nasz król nie mógłby.. - zaczęły szeptać między sobą elfki.Król zatrzymał swojego rumaka , który zatrząsł kilka razy swoją białą grzywą.Strażnik poprosił o ciszę i zgromadzenie wszystkich mieszkańców.

-Elfka którą trzymam w dłoniach nosi imię Arinya..i jest córką mojego sojusznika , który poległ na wojnie..na mocy prawa Dirthavaren ( przyrzeczenie komuś czegoś) od dzisiejszego dnia jest moją wychowanicą.. - wypowiedział Thranduil. Prawo Dirthavaren odbierane było jako obietnicę , czyli z słów Thranduila wynikało to , że Arinya była córką przyjaciela , który poległ w wojnie , a Król elfów obiecał mu przed śmiercią opiekę nad dzieckiem.Choć to było kłamstwem poddani uwierzyli Thranduilowi i zaakceptowali dziewczynkę jako jego wychowanicę.Białowłosy zsiadł ze swojego konia wraz z wtulonym w niego dzieckiem.Król oddał Arinye jednej z elfek i rozkazał się nią zaopiekować i przydzielić komnatę na zamku.Dziewczynka miała złamaną rękę , więc Thranduil delikatnie podał dziecko swojej poddanej.Po Królu było widać , że był strasznie zmęczony , ale starał się za wszelką cenę tego po sobie nie okazywać.Gdy elfka oddaliła się z dziewczynką Thranduil przekazał swoim doradcą , aby dziś nie przychodzili do niego z żadnymi sprawami.Król udał się do swojej komnaty i pierwsze co zrobił to ściągnął zbroję i położył się na łóżku.

5 Lat później

- Dziś są twoje ósme urodziny..Ona jest twoja - wypowiedział Thranduil trzymając spokojną białą klacz.

- Jest śliczna.Dziękuję - wypowiedziała blond włosa dziewczynka , a następnie mocno przytuliła się do Króla.Białowłosy elf się lekko uśmiechnął , a następnie posadził elfkę na koniu.

-Mogę spróbować - zapytała szczęśliwa.

- Tak.. tylko uważaj na siebie -oznajmił Thranduil poprawiając jasnozieloną sukienkę elfki , a następnie klepiąc konia.Klacz zaczęła biec przez ścieżkę , która prowadziła przez złote pola pszenicy gdzie kołysały się zboża oraz rosły czerwone maki.Było lato , a słońce powoli zachodziło.

-Arinya..Nie tak szybko -zaczął krzyczeć Thranduil podążając za dziewczynką na swoim białym wierzchowcu.Koń króla był szybki i bez problemu dogonił księżniczkę.Białowłosy złapał za wodze i zatrzymał klacz.

- Koniec na dziś..Do zamku idziemy pieszo.. - wypowiedział stanowczo Król , a potem zsadził księżniczkę z konia.

-Thrandul przepraszam.. - powiedziała ośmiolatka wręczając Thranduilowi bukiet trzech czerwonych maków , które rosły w pszenicy.Król przyjął kwiaty , a potem tylko się zaśmiał.Bawiło go , że elfka ciągle nazywa go Thrandul zamiast Thranduil i nie potrafił się na nią złościć.


What is love ? baby don't hurt me,no moreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz