Część 3

774 44 3
                                    

4 lata później

W nocy rozpętała się burza.Deszcz bębnił o dziedziniec,  a na niebie pokazywały się błyskawice , które przyprawiały o dreszcze.

- Zostaniesz ze mną - zapytała dwunastoletnia elfka.

-Oczywiście -wypowiedział białowłosy kładąc się obok Arinyii.Elfka od najmłodszych lat bała się burz i czyjaś obecność w tym czasie była dla niej ważna.Król objął ją i przysunął do siebie.W jego silnych ramionach Arinya bardzo szybko zasypiała i co najważniejsze lęk przed burzą mijał.Nastał ranek Thranduila obudził deszcz , który uderzał o parapet.Wczorajsza nawałnica sprawiła , że dzisiejszy dzień stawał się ponury i deszczowy.Oczywiście kiedy się obudził nie dostrzegł już Arinyii ,  która już dawno wstała.Król podniósł się z łóżka i poprawił swoją długą bordową szatę , w której spał.Minęła chwila , a do komnaty wpadł strażnik.


- Wybacz panie , ale przybył Celeborn i prosi o posłuchanie - oznajmił brązowowłosy elf.Thranduil po tych słowach ogarnął się , a potem udał do sali tronowej.Gdy wszedł do środka ujrzał tam czekającego na niego władcę Lothlórien.

-Wybacz Thranduilu , że cię niepokoję tak wcześnie rano ale ta sprawa nie może czekać - wypowiedział odwracając się w stronę białowłosego elfa.

-Orkowie zaatakowali kilka wioski nieopodal mojego Królestwa...pokonaliśmy ich , ale przesłuchaliśmy też jednego z oprawców przed śmiercią..oni zmierzają na północ..przybyłem tutaj , aby cię ostrzec..

-Ostrzec przed czym ?- spytał zdziwiony Thranduil.Jego wojska były silne , a orkowie nie mieli by z nim szans.

- Oni atakują po cichu..najczęściej nocą i mordują strażników którzy pełnią wartę , aby nie mogli wezwać innych..

-Wiem , co te bestie czynią..Kilka lat temu wraz z Elrondem przybyliśmy za późno..Wymordowali wszystkich bez wyjątku... - wypowiedział Thranduil.

-Doszły do mnie te wieści..to smutna historia i tyle niewinnych dusz..wymierzyliście im sprawiedliwość i odkupiliście winy żałobą to najważniejsze....miej się na baczności oni mogą wrócić..

-Jeśli wrócą to będzie ostatnia rzecz jaką uczynią..Moje wojska zgotują im piekło na ziemi..a ich ciała spłoną w ogniu.. -oznajmił stanowczo Thranduil , który od wydarzeń , które miały miejsce kilka lat temu stał się bardziej bezwzględnym władcą

.-Na mnie już czas..Widziałem twoją wychowanicę bawiącą się na deszczu.. rośnie z niej piękna młoda dama.. - zaśmiał się Celeborn.

- Tak..niedawno był małą dziewczynką..lata tak szybko płyną.. - oznajmił Thranduil odprowadzając władcę Lothlórien.

-Masz rację..czasu nie zatrzymasz...- wypowiedział Celeborn wsiadając do powozu i żegnając króla .Deszcz padał , a konie niespokojnie uderzały kopytami w błoto.Strażnicy Celeborna wydali rozkaz , a powóz z władcą ruszył w drogę powrotną do Lothlórien.Thranduil zarzucił na swoją głowę kaptur i szybko wrócił do zamku ze względu na pogodę.Wieści od przyjaciela sprawiły , że białowłosy postanowił dla bezpieczeństwa podwoić straże w wioskach , które znajdują się w pobliżu Leśnego królestwa.



What is love ? baby don't hurt me,no moreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz