Dzień 1: Pierwsze spotkanie

1K 21 5
                                    

Perspektywa Poczciwego Krzycha

Projekt Ekipa trwa już rok. Przez ten czas zdążyliśmy się ze sobą zżyć. Nie zawsze było kolorowo, ale wszystkie kłótnie i sprzeczki umacniały naszą przyjaźń. Przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni ciężko harowaliśmy, aby na kanale Karola codziennie pojawiał się film, do tego dochodziły jeszcze kanały innych ekipowiczów. Ale daliśmy radę i wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz czekała nas nowa przygoda. W całkiem obcym nam kraju, z innym językiem i kulturą.
Moje przemyślenia przerwało wołanie Majkela:
– Krzychu!
– Już idę.

Zaczynaliśmy właśnie nagrywać ostatni odcinek finałowy. Na początku wszyscy po kolei powiedzieli kilka słów. Kiedy przyszła kolej na Trombę atmosfera z pogodnej zmieniła się w smutną. Chłopak wybuchł płaczem, którego nie mógł powstrzymać. I tak reszta osób z ekipy popłakała się razem z nim. Daliśmy mu chwilę, aby mógł się „ogarnąć". W tym czasie inni mówili o tym, co zmieniło się w ich życiu przez ostatni rok. Po „poważnej" części filmu ekipowicze przesłuchali kawałek mój i Majkela i takim akcentem zakończył się film.

13 Marca

Dzisiaj razem z ekipą i pracownikami mieliśmy lot do Stanów. Rozpoczynaliśmy tam swoje wakacje i wielką przygodę.


Perspektywa Victorii

Do Montrealu wyjechałam za miłością. Byłam tak zakochana, że nie widziałam nic poza moim, teraz już byłym, chłopakiem. A ten po pół roku zostawił mnie dla jakiejś Azjatki. To był najgorszy okres w moim życiu. Byłam czterdzieści dwie godziny od rodziców, sama, bez pracy. Ale w końcu się pozbierałam. Odnowiłam kontakt z rodzicami i prawie codziennie rozmawiałam z nimi na wideo chacie, znalazłam pracę. Wszystko układało się do czasu, kiedy mój szef zaczął mnie napastować, a ja się temu sprzeciwiłam i próbowałam zgłosić to na policję. Zostałam zwolniona dyscyplinarnie. Mężczyzna sprawił, że nikt nie chciał mnie zatrudnić. Byłam zdruzgotana. Potrzebowałam porozmawiać z rodzicami. I tak też zrobiłam:
– Hejka!
– Witaj, córeczko. – powiedziała moja rodzicielka.
– Hejka! Dzwoni moje słoneczko. – powiedział uradowany tata.
– Co tam u ciebie? Jak w pracy?
– No kiepsko... Zostałam zwolniona dyscyplinarnie.
– Ale jak to? Dlaczego? – zapytała zmartwiona mama.
– Długa historia... Nie wiem, co mam teraz robić. Nikt nie chce mnie zatrudnić
– Masz teraz pretekst, aby do nas wrócić – powiedział tata.
– Nie! Dam sobie radę. NIGDY nie wrócę do Stanów.
– Nigdy, nie mów „nigdy". – powiedział tata.

Dwa tygodnie później

Nie wierzyłam w to, co właśnie robię. Siedziałam właśnie w samolocie do Los Angeles. Byłam już jakąś godzinę od miasta. Moi rodzice nie wiedzieli, że dzisiaj przylatywałam. Ale chyba się domyślili, że wrócę do nich, bo wysłali mi na konto pieniądze na lot, jedzenie oraz opłacili mi wypożyczenie samochodu w ich wypożyczalni. Naprawdę nie chciałam ich wykorzystywać. Nie jestem z tych dziewczyn, które miały wszystko podane na tacy, ale nie miałam innego wyjścia. Jak tylko dostanę pracę w LA, to im wszystko oddam.
Jakieś półtorej godziny później stałam w kolejce do sklepiku, żeby kupić sobie coś do jedzenia. Wcześniej zadzwoniłam do wypożyczalni i załatwiłam wszystko związane z samochodem. Miało już na mnie czekać piękne BMW B2. Po skończonych zakupach udałam się po autko. Weszłam, tylko aby wziąć kluczyki i pogadać z jednym z pracowników rodziców, którego znałam. Po krótkiej rozmowie udałam się do samochodu. Wsiadłam i miałam już ruszać, kiedy spostrzegłam, że zapomniałam walizki z wypożyczalni. Zostawiłam kluczyki w stacyjce i ruszyłam z powrotem do budynku. Kiedy wyszłam, zobaczyłam, jak jakiś mężczyzna wsiada do mojego samochodu. Zaczęłam biec i krzyczeć. Mężczyzna usłyszał to i wysiadł. Podbiegłam bliżej.

Co ty wyprawiasz?! – krzyknęłam.
– Jadę do domu.
– Moim samochodem? – zapytałam z powątpiewaniem.
– To twój samochód? – zapytał zdziwiony.
– Tak. Proszę oddać mi kluczyki.
– Nie, ja wezmę ten samochód. Możesz przecież wypożyczyć sobie inny. – powiedział.
– Ale ja pierwsza go zajęłam!
– Nie wiesz, kim jestem? Jestem sławny. Nazywam się Poczciwy Krzychu i jestem w jednej z największych ekip. Więc ja go biorę.
– Jebany chuj. – powiedziałam po polsku, aby nie zrozumiał.
– Serio? Zawsze wzywasz ludzi od „jebanych chui" na pierwszym spotkaniu?
– Mówisz po polsku?!
– Jestem Polakiem. - powiedział, uśmiechając się łobuzersko.
– Dobra nieważne. Oddaj kluczyki.
– Nie oddam.
– Więc się pieprz. Wezmę sobie lepszy - powiedziałam.

Byłam naprawdę wkurzona, ale nie chciało mi się z nim bawić. Poszłam i wypożyczyłam sobie Nissana GTR-a. Jak najszybciej mogłam, pojechałam do domu rodziców. Byli trochę zdziwieni, że tak szybko uległam.

– A nie mówiłam – powiedziała mama.
– No mówiłaś, mówiłaś.

Nie obyło się oczywiście bez polskiego jedzenia. Przecież najlepsze polskie pierogi robi moja mama, która jest Polką. Po zjedzonym posiłku chciałam udać się do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie głos taty:
– Victorio Garcio! – powiedział uradowany.
– Hej, tato.
– Moja księżniczka wreszcie wróciła – powiedział, po czym podszedł i mnie przytulił.
– Tato! Proszę, jestem już dorosła.
– Dla mnie zawsze będziesz małą księżniczką.

Następną godzinę spędziłam z rodzicami na rozmowach i oglądaniu starych albumów. Później w końcu mogłam odpocząć w swoim starym pokoju. Wiązało się z nim tyle wspomnień. Spędziłam w nim dwadzieścia jeden lat mojego życia. Przez kolejną godzinę ogarniałam wszystko i się rozpakowywałam. Wreszcie mogłam usiąść i poprzeglądać media społecznościowe. Wstawiłam na swojego Instagrama zdjęcie w nowym aucie i przypomniał mi się ten gościu z wypożyczalni. Poczciwy Krzychu. Postanowiłam sprawdzić, kto to jest. Weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam to, co chciałam. Ukazały mi się jego zdjęcia i Instagram. Później trafiłam na jakiś artykuł, z którego dowiedziałam się, że serio należy do jednej z największych ekip youtuberów w Polsce. Zaczęłam przeglądać jego zdjęcia na Instagramie. Nie był nawet taki zły. Był... przystojny. A raczej cholernie przystojny...

06.07.2020 r.

(Nie) Poczciwość |Poczciwy Krzychu x OC Fanfiction|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz